Wprowadzając do dyskusji dyplomatycznej temat reparacji wojennych, Polska musi być świadoma, że spowoduje to dyskusję o powojennych przesunięciach terytorialnych – pisze „Tagesspiegel”.
„Cień na niemiecko-polskie konsultacje międzyrządowe w tym tygodniu rzucają wypowiedzi polskiego prezydenta Andrzeja Dudy na temat reparacji” – pisze Gerd Appenzeller w komentarzu opublikowanym na łamach dziennika „Tagesspiegel”. Autor wyjaśnia, że wysuwając swoje roszczenia Duda powołuje się na ekspertyzy byłego prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego, które stanowią jakoby dowód na to, że wyrządzone przez Niemcy wojenne szkody nigdy nie zostały naprawione. "Niemieckie stanowisko, że dla roszczeń reparacyjnych nie mogą istnieć podstawy prawne, spotyka się w oficjalnych kołach Polski z niezrozumieniem"– pisze Appenzeller.
Bez udziału Polski
Niemiecki dziennikarz przyznaje, że wcześniejsze międzynarodowe porozumienia, jak choćby Umowa Londyńska (Umowa o uregulowaniu niemieckich długów zagranicznych z 1953 r. – red.), były zawierane bez udziału krajów Bloku Wschodniego. „Niezależnie od materialnego aspektu żądań reparacyjnych, niemieckie okrucieństwa wojenne są nie tylko w Polsce, ale także we Włoszech i Grecji bardzo widoczne” – czytamy w „Tagesspieglu”. „Młoda Republika Federalna Niemiec odmawiała przyjęcia moralnej winy do wiadomości” – podkreśla autor.
Aspekt terytorialny
„W przypadku Polski, jeśli chodzi o świadczenia materialne, pewną rolę będą jednak musiały odegrać ogromne przesunięcia terytorialne między Rosją, Polską i Niemcami” – zaznacza autor. Polska nazywa te dawniej niemieckie tereny „odzyskanymi”. „Kto temat reparacji chce na poważnie znów wprowadzić do dyplomacji, ten musi być tego (terytorialnego aspektu) świadomy” – podkreśla Appenzeller.
REDAKCJA POLECA