Ponad osiem godzin, trwało przesłuchanie Donalda Tuska, który został wezwany do warszawskiej prokuratury w charakterze świadka.
Śledztwo, na okoliczność którego został przesłuchany, dotyczy współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa.
Donald Tusk stawił się w prokuraturze o godzinie 12.00 a opuścił jej budynek po godzinie 20.00.
Jak skomenował po wyjściu - "Nie mogę narzekać na gościnność prokuratury, dostałem kawę i herbatę, wodę".
Pytany przez dziennikarzy o charakter przesłuchania powiedział "Cała sprawa ma charakter wybitnie polityczny".
Warto tutaj przypomnieć wypowiedź Donalda Tuska dotyczącą immunitetu - "Skorzystam z immunitetu wtedy, kiedy dojdę do wniosku, że celowo wykorzystywane są sprawy przeciwko mnie po to, żeby utrudnić lub uniemożliwić mi sprawowanie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale jeśli tak, to nie będę się wahał."
Jednak z immunitetu nie skorzystał, chociaż wielogodzinne przesłuchanie jak stwierdził "nie ułatwia wykonywania obowiązków". Dodał również, że "stawienie się jako świadek i złożenie zeznań, również jest publicznym obowiązkiem".
Pytany o śledztwo, zaznaczył, że nie jest upoważniony do udzielania jakichkolwiek informacji na jego temat. "Pan prokurator uprzedził, zgodnie z przepisami, że nie można w żaden sposób naruszać tajemnicy śledztw. Sprawa dotyczy poważnych kwestii, więc pragnę pozostać dyskretny" dodał.
"Poinformowałem pana prokuratora, że zjawiłem się ze względu na szacunek przede wszystkim dla państwa polskiego. Zdaję sobie sprawę, że najlepiej byłoby, gdybyśmy mieli sobie wyjaśniać w sposób cywilizowany wszystkie sprawy i wątpliwości, ale poinformowałem także, że mój urząd objęty jest pełnym immunitetem zgodnie z prawem europejskim".
Dziesiątki osób zebrane pod budynkiem prokuratury, okazywały swoje popracie dla byłego premiera skandując "Dziękujemy".
"To ja dziękuję bardzo. Trzymajcie się" - odpowiedział Donald Tusk.