Współczesnym autokratom do obalenia demokracji nie jest potrzebny pucz. Obejmują władzę w wyborach, by następnie odrzucić demokratyczne reguły gry – twierdzi amerykański politolog Daniel Ziblatt.
W opublikowanym we wtorek wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Sueddeutsche Zeitung”, amerykański politolog Daniel Ziblatt powiedział, że w wielu państwach demokratycznych mamy obecnie do czynienia z przejmowaniem władzy przez demagogów, którzy stanowią zagrożenie dla demokracji.
Polaryzacja polityki
- Jest to symptom głębszego problemu, ogromnej polaryzacji polityki. Wiemy z historii, że radykalna polaryzacja może zabić demokrację, gdy na przykład w jakimś społeczeństwie jedni obywatele boją się innych (obywateli). – tłumaczy politolog - Powinniśmy się tym niepokoić - przestrzega Daniel Ziblatt.
- Niemiecka demokracja oczywiście nie umarła i wcale nie ma zamiaru umierać. Amerykańska z pewnością też nie. Stany Zjednoczone są dziś raczej tak demokratyczne, jak nigdy przedtem - istnieje więcej politycznych swobód i praw dla wszystkich. Równocześnie system demokratyczny ma słabe strony, co widać w krajach, o które już dziś trzeba się poważnie niepokoić: w Turcji, na Węgrzech i w Polsce na przykład – zaznaczył Ziblatt.
- W wielu krajach można zaobserwować tendencję do wkraczania na polityczną scenę autsajderów, którzy nie chcą przestrzegać demokratycznych reguł gry, wszystko jedno czy ma tomiejsce na Węgrzech, czy w USA – zaznaczył.
Nierówności zabijają demokrację
Jedną z przyczyn są zdaniem Ziblatta pogłębiające się nierówności w społeczeństwach. - To ułatwia takim postaciom (autokratom) zadanie – dodał. - W dodatku po zakończeniu zimnej wojny liczba krajów demokratycznych gwałtownie wzrosła, jednak demokratyczne struktury w tych krajach są „kruche”. Odbywają się w nich wybory, jednak część instytucji nie jest demokratyczna lub są one bardzo delikatne – wyjaśnia Ziblatt. Jego zdaniem niebezpieczeństwo, że jakiś autokratyczny autsajder dojdzie w wyniku wyborów do władzy, a następnie zaatakuje demokrację od wewnątrz, jest w tych krajach znacznie większe.
Unikać radykałów
Ziblatt zaznaczył, że demokratyczne partie nie powinny współpracować z politykami wykazującymi autokratyczne ciągoty i atakującymi demokrację. Przypomniał, że we Włoszech uznane partie współpracowały z Mussolinim, a w Niemczech Hitler został mianowany na kanclerza.
Ziblatt zwrócił uwagę na znaczenie niepisanych reguł w demokracji. - Jedna z nich nakazuje, by uznać poglądy politycznego przeciwnika za uprawnione. Tak samo należy (uznać) instytucje stojące na straży demokracji: sądy, urzędników, także media. Gdy partie traktują siebie nawzajem jak wrogów, system zaczyna się rozpadać – ostrzegł.
Ziblatt jest współautorem wydanej niedawno w Niemczech książki „Jak umierają demokracje” napisanej wspólnie z kolegą z Harvardu Stevenem Levitsky'm. Ostatnio prowadził wykłady w Uniwersytecie Ludwiga Maximiliana w Monachium.
REDAKCJA POLECA