Adam Mazguła
Pewnie nie jestem obiektywny, ale obie „debaty” dla mnie wygrał Rafał Trzaskowski. Dla mnie to było zderzenie kompetentnego i kulturalnego kandydata na Prezydenta Polski z zależnym, pełnym pychy i pogardy dla innych ludzi zimnego i wyrachowanego gracza politycznej zmowy jednej partii.
Słuchałem obu „debat”,
i gdyby nie chodziło o poważne sprawy naszej przyszłości, śmiałbym się szczerze.
Z jednej strony Andrzej Duda
z wyreżyserowanym każdym zdaniem, wyraźnie czytający odpowiedzi na pytania jednego prowadzącego i przesadne oczekiwanie na odpowiedzi kontrkandydata, którego nie było.
Był to rodzaj monologu Andrzeja z Dudą, w którym wspaniałość i kompetencja postaci pozostawała bez dyskusji. Zamknięty na współpracę zasypywał słuchaczy znanymi propagandowymi hasłami. Przerwy na następne pytanie jakiś anonimowych ludzi były pewnie tylko dla przewrócenie kartki z następną odpowiedzią.
Z drugiej strony Rafał Trzaskowski,
który odpowiadał na pytania 20 dziennikarzy różnych redakcji, także wyraźnie wrogich, bez przerwy w gorącym studio.
Odpowiedzi R. Trzaskowskiego konkretne i ujawniające jego dużą wiedzę i doświadczenie w UE, rządowe i samorządowe, oraz chęć współdziałania ze wszystkimi.
Oglądalność internetowa na żywo A. Dudy wyniosła 2,5 tys., a R. Trzaskowskiego 50 tys.
Jak na razie pojedynek
— Jan Grabiec (@JanGrabiec) July 6, 2020
Trzaskowski-Duda na fb:
47,5 tys. - 2,1 tys.#ArenaPrezydencka #DebataPrezydencka pic.twitter.com/lVUomCRyxi
Smutne, że nie mogli odpowiedzieć na wzajemnie zadane sobie pytania.
Pewnie nie jestem obiektywny, ale obie „debaty” dla mnie wygrał Rafał Trzaskowski. Był otwarty, merytoryczny, spokojny, prawdziwy i odpowiadał na pytania zadawane na żywo, przez różnych dziennikarzy. Nie dzielił, ale wzywał do współdziałania, które jednak wymaga zmiany mentalności rządzących i naprawienia krzywd.
Nawet w studio, w którym go nie było, milczenie bardzo wymowne kontrastowało z pychą prelegenta. Ponadto przed jego oczami nie pojawiłaby się aparatura do czytania odpowiedzi z pewnością przygotowane przez specjalistów.
Dla mnie to było zderzenie kompetentnego i kulturalnego kandydata na Prezydenta Polski z zależnym, pełnym pychy i pogardy dla innych ludzi zimnego i wyrachowanego gracza politycznej zmowy jednej partii.
Ani przez chwilę, nie miałem wątpliwości, na kogo zagłosuję i kogo będę popierał całym sobą. Także ze względu na mój, dobrze pojęty interes.
Adam Mazguła