Od dziś wielcy i możni tego świata spotykają się na 48. Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Wśród gości jest wielu polityków, w tym prezydent USA Donald Trump.
Motto tegorocznego Forum brzmi ciekawie: "Wspólna przyszłość w podzielonym świecie". To jak próba wyraźnego odżegnania się od populizmu i nacjonalizmu. W końcu zgromadzona w Davos globalna elita ekonomiczna prowadzi interesy najchętniej ponad granicami.
Jednak Światowe Forum Ekonomiczne nie cieszyłoby się taką popularnością, gdyby zajmowało jasne stanowisko.
I tak gośćmi Forum będzie w tym roku wielu narodowców: na otwarcie przemawiać będzie premier Indii Narendra Modri, który sam siebie określa jako "hinduskiego nacjonalistę", na zakończenie w piątek do Davos przybędzie prezydent USA Donald Trump, którego politycznym mottem jest "najpierw Ameryka".
Dla założyciela i szefa zarządu Forum Klausa Schwaba nie stanowi to zaprzeczenia wyznawanych przez niego wartości. Wprost przeciwnie. Uważa on Davos za idealne miejsce, by spotykali się tu ludzie o najróżniejszych poglądach i rozmawiali np. na temat globalnej współpracy. – Chodzi tutaj o handel, środowisko, zwalczanie terroryzmu, systemy podatkowe i konkurencyjność – tłumaczy Schwab. – Bardzo ważne jest to, że będzie z nami prezydent Trump – dodaje.
Rok wcześniej gwiazdą Forum był prezydent Chin Xi Jinping, który stylizował się na zwolennika wolnego handlu, choć jego rząd prowadzi ewidentnie protekcjonistyczną politykę, chroniąc przed międzynarodową konkurencją wiele sektorów gospodarki.
Tym razem to Donald Trump będzie miał szansę, by wytłumaczyć zgromadzonej tu elicie, dlaczego jego polityka służy "poprawianiu stanu świata", jak głosi ogólne motto Forum.
Wysokie koszty
Trump nie jest jedynym przedstawicielem amerykańskiego rządu. Do Davos zjedzie aż ośmiu członków jego gabinetu, między innymi szef dyplomacji USA Rex Tillerson. A jedna ze szwajcarskich gazet szacuje koszty przebycia amerykańskiej delegacji na 40 mln dolarów i przypomina, że świta Billa Clintona w 2000 roku liczyła (razem z ochroną) 1500 osób. Jednak od ostatniego weekendu pojawiły się znaki zapytania przy planach podróży Donalda Trumpa w związku z impasem w uchwalaniu budżetu i zawieszeniem działania instytucji rządowych.
Oprócz Trumpa swój udział zapowiedziało w sumie 70 szefów państw i rządów, w tym prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Wielkiej Brytanii Theresa May i przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. – Mamy tutaj praktycznie europejskie spotkanie na szczycie – mówi prezydent Światowego Forum Ekonomicznego Borge Brende. Obok setek otwartych i pół otwartych dla publiczności dyskusji po raz pierwszy w Davos będą także imprezy zamknięte. W czasie tych "posiedzeń dyplomatycznych" ma być mowa o ogniskach zapalnych – o Syrii, Korei, Bliskim Wschodzie aż po Róg Afryki.
Ta koncentracja na tematach politycznych to zasługa Borge Brende'a. Były norweski szef dyplomacji został wybrany w jesienią 2017 prezydentem Światowego Forum Ekonomicznego i uważany jest za naturalnego następcę Klausa Schwaba, który założył Forum w 1971 r. i w marcu kończy 80 lat.
Uczestnictwo zastępuje podróże
Forum uważane jest za coroczne spotkanie elity finansowej i politycznej i oferuje także możliwość dyskusji nad problemami globalizacji. Zanieczyszczanie środowiska naturalnego, sprawiedliwość podziału dóbr, niepewne miejsca pracy i przyszłość systemów socjalnych to tematy, które zajmują więcej miejsca w programie tegorocznego Forum. Wśród 3000 uczestników jest wielu naukowców, w tym 12 laureatów nagrody Nobla.
– Istnieje dziś realne niebezpieczeństwo, że nasze globalne systemy załamią się – twierdzi Klaus Schwab. – Ale zmiany nie dzieją się ot, tak sobie. To od nas zależy, jak poprawić stan świata i po to jest właśnie światowe Forum Ekonomiczne – dodaje.
To typowa argumentacja Klausa Szwaba – dzisiejszą sytuację opisuje jako bardzo poważną, nie wspominając o współodpowiedzialności tych, którzy regularnie spotykają się w Davos. Zamiast tego wykorzystuje swoją diagnozę jako argument dla rosnącego znaczenia Forum.
Niektórzy weterani z Davos pierwotne znaczenie tej imprezy opisują inaczej. Wizyta szwajcarskich Alpach to oszczędność czasu i pieniędzy, bo zastępuje wiele miesięcy podróży. Wszyscy, którzy mają coś do powiedzenia, są w tych dniach obecni w tej samej zaśnieżonej szwajcarskiej wiosce.
Obecnie politycy cenią sobie szczególnie to, że nie ma tu wymogu wydawania wspólnego oświadczenia po konferencji, co często związane jest z trudnymi negocjacjami. Mogę po prostu powiedzieć, że wymienili się poglądami. A to, trudno temu zawsze zaprzeczyć, nigdy nie jest niczym złym.