Dariusz Stokwiszewski
Rzeczywistość jest taka, że to oddolne ruchy społeczne pracują za partie polityczne, co jest co prawda godne podziwu, ale może okazać się niewystarczające bez poparcia tych pierwszych.
Oglądałem właśnie program "Tak jest" (z 01/04/2019), w którym akurat dziś całą prawdę (sic!) mówią poseł Michał Kamiński (PSL - UED) i gdański radny Karol Rabenda (Porozumienie)! Jaka jest ta prawda? Jest ona bolesna i taka, o jakiej ja piszę od lat, a z czym się wielu często nie zgadza! Nie mniej taka ona jest z obiektywnego punktu widzenia i podtrzymuję to, co piszę i mówię!
Wspomniani panowie, po dość krótkiej wymianie zdań, przy wszystkich dzielących ich ważnych kwestiach, zgodnie stwierdzili z rozbrajającą wprost szczerością, że po 1989 wszystkie siły polityczne „podzieliły się tym, co było do podziału” (ja powiem wprost - "łupami")! Jakie to były łupy? Inne w przypadku każdej partii, ale dały im moc (czytaj: pieniądze) do tego, aby mogły zaistnieć na scenie politycznej i nie pozwolić się z niej zepchnąć (często po takiej bądź innej metamorfozie wizerunkowej)! I ten stan rzeczy trwa do dnia dzisiejszego nie licząc niewiele znaczącego planktonu politycznego, może jedynie za wyjątkiem PSL, które zawsze się jakoś korzystnie ulokuje, będąc „języczkiem u wagi”, co zwykle dotąd się zawsze udawało. Nie mniej cała reszta znaczenia nie ma żadnego.
I tu leży według mnie cały problem, który polega na tym, że nikt nikomu za bardzo "nie podskoczy"! Dwóch głównych rozdających: PO i PiS plus PSL decydują od trzydziestu już lat o tym, jak wyglądać ma Polska. I nie jest tak, że przedtem była ona rajem na Ziemi, choć na pewno nigdy nie była tak zdewastowana, jak dzisiaj przez pisowską sektę pana Kaczyńskiego. To jednakże nie zmienia tego, że niezatapialni od trzydziestu lat liderzy z innych niż PiS istotnych partii trwają na swoich stołkach niezagrożeni. Czy to dobrze? Otóż bardzo niedobrze i zaraz napiszę, dlaczego tak uważam.
Ci ludzie wiedzą o sobie wszystko, a skoro tak, to, jak np. takiego Ziobrę i Kaczyńskiego stawiać przed Trybunałem Stanu?! Nie da się, stad moje nieustające "boje" o odejście starych wyżeraczy, co wielu lekceważy, stawiając mi zarzuty, że to działanie wbrew opozycji i tego rodzaju inne bzdury. Ja natomiast jestem zwyczajnym zjadaczem chleba; nie obchodzi mnie to, jaki kacyk i jaka partia rządzi (PiS wymyka się wszelkim ocenom, bo to partia destrukcji oraz nienawiści), a tego, jak rządzi i czy robi to dla dobra Polski!
Zastrzegam przy tym rzecz jedną, która z mojego punktu widzenia jest niezwykle ważna dla potencjalnego odbiorcy tego tekstu (wytłuszczony fragment poniżej).
Pisząc swe opinie, postępuję jako niezależny badacz życia politycznego, autonomiczny człowiek nauki, który musi być w ocenach całkowicie obiektywny, stąd wiarygodny i wart tego, aby odbierany był nie jako strona, a jako analityk polityki! Nie postępuję według życzenia jakiegokolwiek polityka. Gdybym też miał możliwość pokazać to, jak wyglądać powinny działania ministra spraw zagranicznych, to moje nie byłyby na pewno zaspokojeniem oczekiwań Jarosława Kaczyńskiego. Zastrzegam jednak, że nie miałem i nie mam zamiaru ubiegać się o jakiekolwiek funkcje publiczne (nawet po zmianie władzy, na co mam nadzieję), co daje mi prawo do wyrażania własnych, obiektywnych ocen i oczekiwania sprawiedliwej oceny ze strony czytających. Nie jest bowiem wiarygodny ktoś, kto opisuje coś, czego nie ma a ten, kto opisuje w najlepszej wierze prawdę tak, jak ją postrzega.
Tymczasem w Polsce mamy dwa wrogie obozy, które zwalczają się nawzajem, wciągając w to niepotrzebnie społeczeństwo, stąd prawdopodobnie nigdy nie dojdzie do sytuacji, w której zapanuje całkowita normalność! Zbyt dużo tu nienawiści, asekuracji, z powodu który wymieniłem wcześniej (wzajemna wiedza o sobie polityków), lansowanie siebie samego zamiast dbałości o sprawy państwa oraz grzechy zaniedbania i lenistwa (chodzi mi głównie o brak adekwatnych i skutecznych reakcji na szkodliwe działania obecnej złej władzy), które powodują, że PiS powoli bez większych przeszkód przejmuje Polskę. Tak właśnie jest i już oczyma wyobraźnie widzę (zdziwione i wręcz głupie) miny ludzi, którzy po możliwych zmanipulowanych wyborach będą załamywać ręce. Pytam zatem po raz setny liderów partyjnych: dlaczego nie działacie, teraz gdy zło się dzieje tuż, na naszych oczach?! Każdy doskonale wie, że mamy deficyt autorytetów i przywództwa. Oba są niezwykle szkodliwe i mogą przynieść opłakane skutki. Dlaczego dzisiaj nie ma lidera, który pociągnąłby za sobą tłumy?!
Nie ma bo: a) liderzy partii wierzą w demokratyczne wybory pod dyktando PiS, który ma wszystkie narzędzia (TK, SN, PKW, prokuraturę, częściowo sądy etc.)”, czy b): myślą, że demokracja obroni się sama, czy też c): PiS zrozumie swoje patologie i wycofa się z polityki? O naiwni, wy tylko odwlekacie tragiczny być może (obym się mocno mylił) koniec naszej państwowości, demokracji i prawa. Jeśli mam być szczery to osobiście nie dostrzegam większej determinacji oraz planu na nadchodzące miesiące i rok następny, kiedy to Polacy będą wybierać prezydenta Polski! Oczywiście mogę się mylić, ale tylko z naciskiem na „mogę”!
Rzeczywistość jest taka, że to oddolne ruchy społeczne pracują za partie polityczne, co jest co prawda godne podziwu, ale może okazać się niewystarczające bez poparcia tych pierwszych. Droga opozycjo, której z całego serca życzę wygranej (bo sam w nią także jestem zaangażowany, zaniedbując swoją pracę naukową, gdyż wiem, że Polska jest dla nas najważniejsza) proszę o to, by partie przemyślały to, co powinny już dawno zrobić. Naród czeka na kogoś, kto wezwie go do mobilizacji przynajmniej w takim zakresie, aby jak najwięcej ludzi poszło do wyborów. Jednak tego nie zrobi się z trybuny sejmowej, tylko trzeba zorganizować właściwe dla takich działań przedsięwzięcia. Ten, kto zrobi to stanie się bohaterem narodowym, ci zaś którzy będą nam mydlić oczy pozornym działaniem i doprowadzą do wygranej przeciwników prawa i demokracji w RP przejdą do „ciemnych kart” historii. Drugiej szansy może już nie być wcześniej jak za kilka lat, a nawet wygrana w wyborach prezydenckich nic nie da, bo w Polsce rządzi rząd nie zaś prezydent!
Dariusz Stokwiszewski