Szukaj w serwisie

×
18 maja 2018

Dariusz Stokwiszewski: „Dajcie mi sędziego, znajdziemy na niego paragraf”!

Dariusz Stokwiszewski

Dariusz Stokwiszewski

Jakiś czas temu pisałem o pierwszym, znanym mi i niezłomnym SSO w Warszawie, panu Igorze Tulei. Człowieku, który przeciwstawił się łamaniu zasad prawa oraz Konstytucji. Dziś chcę do tej, w/w listy sędziów niezłomnych dodać kolejne nazwisko, SSR w Suwałkach – Dominika Czeszkiewicza.

 

Jakiś czas temu (12 stycznia b.r.) pisałem o pierwszym, znanym mi i niezłomnym SSO w Warszawie, panu Igorze Tulei. Człowieku, który przeciwstawił się łamaniu zasad prawa oraz Konstytucji; na dodatek „w świetle fleszy” i co niewiarygodne, w polskim sejmie (sic!). Dziś chcę do tej, w/w listy sędziów niezłomnych dodać kolejne nazwisko, SSR w Suwałkach – Dominika Czeszkiewicza. Równie mądrego i przyzwoitego człowieka, który być może stanie się także pierwszą ofiarą „uzdrawiania” przez ministra Zbigniewa Ziobrę polskiego wymiaru sprawiedliwości. Dodajmy: za niekontrolowanym chyba przez nikogo Ziobrą, „murem stoi” Jarosław Kaczyński wraz z całym aparatem przymusu oraz represji - im spolegliwym i bezwzględnie podporządkowanym - ale to już temat na inny artykuł.

Krótka retrospekcja:

Po to, aby wyjaśnić tę kwestię, należy wrócić się w czasie do roku 2016 i przenieść, choć na chwilę do Suwałk, gdzie wtedy otwierano wystawę poświęconą gen. Władysławowi Sikorskiemu. Pośród ważnych gości zaproszonych na uroczystość znaleźli się: ówczesny minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak, jego zastępca Jarosław Zieliński oraz córka nieżyjącego generała – Anna Maria Anders. Dodajmy tu, że Jarosław Zieliński, był swego czasu mieszkańcem tegoż miasta, a z okręgu białostockiego kandydował do sejmu i PE, z różnym jednak powodzeniem.

Co tak naprawdę wydarzyło się w Suwałkach AD 2016?

Otwarcie wspomnianej wystawy odbywało się (pewnie zwykły przypadek) na dzień przed wyborami uzupełniającym do senatu, w których kandydatem PiS była pani A. M. Anders (to także musiał być przypadek). W trakcie uroczystości, w miejscowym muzeum nagle pojawiła się grupa działaczy KOD, którzy z szacunku do nieżyjącego generała i w ramach obywatelskiego protestu przeciw upolitycznianiu, ważnej dla mieszkańców, uroczystości postanowili zademonstrować w sposób pokojowy swoją dezaprobatę. Uczestnicy protestu artykułowali głównie brak akceptacji dla prowadzenia politycznej kampanii wyborczej za państwowe pieniądze, a jakby tego było mało, to jeszcze w instytucji państwowej.

Reakcja organizatorów:

Jak łatwo się można domyślić, w ramach reakcji na zachowanie KOD interweniowała policja, która następnie skierowała sprawę do sądu rejonowego w Suwałkach. Od tego momentu zaczyna się historia, którą można zatytułować „Dopaść sędziego”, którym jest wspomniany Dominik Czeszkiewicz. Dodam, że zachowanie osób reprezentujących KOD zbulwersowało goszczących w muzeum VIP-ów, a córkę generała sprowokowało do dość nerwowej i emocjonalnej reakcji.

Postępowanie przed sądem:

Po „oczywistym” skierowaniu przez policję aktu oskarżenia do sądu rejonowego, sprawa losowo trafiła na prowadzącego, którym okazał się być Dominik Czeszkiewicz – sędzia z dużym zawodowym i życiowym doświadczeniem, co okaże się istotne w moich dalszych rozważaniach. Po rozpatrzeniu sprawy, której efektem było oddalenie oskarżenia, i która dla sędziego prowadzącego wydawała się zakończoną, rozpoczęła się inna, tym razem już o charakterze dyscyplinarnym - skierowana przeciw sędziemu Czeszkiewiczowi, o czym jeszcze wspomnę w dalszej części tego tekstu.

Uzasadnienie I – go wyroku przez sędziego Dominka Czeszkiewicza:

Przedstawiając sentencję wyroku, sędzia podkreślił, że: wolność wyrażania opinii, a także zadawania pytań, w tym tych krytycznych, stanowi jeden z elementów demokratycznego państwa. Następnie dodał: zrobiłem to zgodnie z moją wiedzą, ale także ze znajomością orzecznictwa nie tylko polskiego, ale także Trybunału Praw Człowieka. Takie są wymogi pluralizmu, tolerancji i otwartości, bez których nie ma społeczeństwa, które jest dobrem wspólnym - już w wymiarze europejskim.

Jednak zanim doszło do prób ukarania sędziego Czeszkiewicza, policja zaskarżyła wyrok, który zaraz trafił do sądu okręgowego także w Suwałkach, po czym, po jego pozytywnym (z punktu widzenia policji i jej pisowskich zwierzchników) rozpatrzeniu, powrócił znowu do sądu I instancji. Tym razem jednak sprawie przewodniczył inny sędzia – niejaki Jacek Sowul. Warto sobie zapamiętać owo nazwisko, bo wpisuje się ono na listę tych sędziów, których nominował już minister Zbigniew Ziobro, a do których niemalże całe środowisko sędziowskie ma wielkie zastrzeżenia natury etyczno – moralnej. Sędzia ten uznał osoby protestujące w muzeum za winne.

Przypadek sędziego Jacka Sowula i wice ministra Łukasza Piebiaka:

Nieco wcześniej, przed tą rozprawą, którą tym razem prowadził pan Jacek Sowul (jak się domyślam zupełnie przypadkowo) spotkał się on z zastępcą ministra Zbigniewa Ziobry, Łukaszem Piebiakiem. Ten (wcześniej karany dyscyplinarnie) wbrew stanowisku sędziów został, jak napisałem powołany na podsekretarza stanu w ministerstwie sprawiedliwości. Dziwnym trafem (Polska to dziwny i tajemniczy kraj), w kilka miesięcy po zapadnięciu wyroku wydanego przez sędziego Jacka Sowula, tego mianowano na prezesa suwalskiego sądu. Dla Czeszkiewicza zaś nastały ciężkie czasy.

„Zachciało mu się sprawiedliwości; cóż za naiwność”? „Ma, co chciał”; tak powiedziałby zapewne zwolennik „reformy” w wykonaniu „dobrej zmiany!"). Minister Zieliński mówił o suwalskim sędzim, że (cytuję): on w gruncie rzeczy zachęca do łamania prawa i dalej: Sędzia, który orzekał w tej sprawie, dołączy do niechlubnej listy nazwisk, które są znane (sic!).

Pytanie ode mnie: panie Zieliński, czy pan zdaje sobie sprawę z tego, do jakiej listy pan dołączy? Zapewniam pana, że na pewno nie do listy aniołów na koniach. Nikt też nie będzie już sypał ze śmigłowców confetti na pana „wybitną” postać! Spodziewałbym się raczej, będąc panem, rozliczenia ze strony nowej i normalnej władzy!

Szykany w stosunku do sędziego Czeszkiewicza:

„Trudno się dziwić” przełożonym, że mają po dziurki w nosie takiego sędziego, który nie szanuje woli (zachcianek) prawowitej władzy! Jak można być tak „nieodpowiedzialnym” czy wręcz „głupim”, aby postępować zgodnie z „durnymi przepisami wymyślonymi przez szurniętych obrońców praw człowieka”?! Przyznam szczerze, że gdybym był skromnym zwolennikiem „dobrej zmiany”, również dziwiłbym się temu! Zostawmy jednak zbędne dywagacje, bo nie jestem nim dzięki Bogu! Nie o mnie tutaj idzie, a o losy nieugiętego, postępującego zgodnie z sumieniem i literą prawa sędziego, którego zawód (czy misja), to kontynuacja rodzinnej tradycji prawniczej, której etos winien być ściśle przestrzegany. Dlaczego? Bo właśnie tak trzeba postępować! I nie tylko z tego powodu, że za całe zło przyjdzie nam wszystkim kiedyś zapłacić! Głównie jednak po to, aby móc sobie oraz innym ludziom, „patrzeć prosto w oczy”!

Sprawa Dominika Czeszkiewicza ma trafić do niedawno utworzonej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która ma podjąć decyzję, co dalej z tym suwalskim sędzią. Grozi mu nawet usunięcie z zawodu. Sam sędzia na pytanie dziennikarza TVN o to, czy nie żałuje niczego, odpowiada tymi słowy: Dzisiaj wydałbym taki sam wyrok i to bez względu na konsekwencje. Nie chce jednak komentować tego, co zaszło i liczy na to, że stanie przed uczciwymi sędziami, nie „sędziami politykami”. Zarzuty, które są mu stawiane, uważa za bezsensowne i bezpodstawne. Będzie bronić swych racji z pełnym przekonaniem o swojej niewinności. Na pytanie o to, czy mógłby zasiąść w KRS, odpowiada zdecydowanie: moje sumienie nie pozwoliłoby mi zasiadać w nowej Krajowej radzie Sądownictwa!

Mój wielki szacunek Panie Sędzio!

Dostępne mi opinie dwóch znanych prawników w tej bulwersującej sprawie (cytuję):

Sędzia Grzeszkiewicz staje się symbolem; to pierwsze oficjalne uderzenie ze strony władzy w niezależnego sędziego. I jeszcze: Dajcie sędziego, a my znajdziemy na niego paragraf – tak widzi to sędzia Waldemar Kurek – były już członek KRS.

Jako prawnik jestem wstrząśnięty, bo pamiętam jeszcze sądy z lat 80. (XX w. - DS) i nie przypominam sobie takich zdarzeń. I dalej: Zrobiono wszystko, co można, by doprowadzić do zagrożenia sędziego, postawiono mu zarzuty, które uważam za abstrakcyjne. Dla mnie to film z lat 40. (XX w. - DS) – to adwokat Jacek Dubois, który będzie bronić Dominika Czeszkiewicza.

Epilog:

Tak naprawdę nie ma go jeszcze; niedługo ma się odbyć piąta już sprawa protestujących członków KOD, a co do sędziego Czeszkiewicza …, no cóż: jeden Bóg może wiedzieć! Chociaż… ! Tu, na polskiej ziemi są podobno mocniejsi od Boga i papieża ludzie!

 

Dariusz Stokwiszewski

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o: