Dariusz Stokwiszewski
Z toruńskich mediów o. Tadeusza Rydzyka docierają wiadomości o gniewie tego patrona PiS ukierunkowanym na prezydenta Andrzeja Dudę, ale też niejako rykoszetem, na partię Kaczyńskiego. Cóż sprawiło owe „rydzykowe żale”, mógłby zapytać przeciętny obywatel, niekoniecznie interesujący się polityką?
Dopiero, co opublikowałem artykuł o ewentualnej, europejskiej drodze „per aspera ad astra” Marka Kuchcińskiego, a okazuje sié, że nie mogę spocząć na laurach, ponieważ co chwila przybywa mi pracy. Dzieje się tak za przyczyną turbulentnej sytuacji społeczno – politycznej nie w Polsce, jako takiej, lecz w samym PiS – na szczytach władzy, a przede wszystkim w toruńskim ośrodku medialno – politycznym (tak to postrzegam!): Telewizji Trwam i Radiu Maryja. Nie wiem, co myślą na ten temat czytelnicy, jednak ja, jako politolog, który od wielu lat zajmuje się bezpieczeństwem państwa, zaczynam drżeć na myśl o tym, że być może (sic!) konstytucyjne władze państwowe nie są do końca wolne od politycznych nacisków. Innymi słowy, obawiam się, że mogą one nie być suwerenne w swoich decyzjach. Jeśli miałoby to okazać się prawdą, to oznaczałoby dla nas ogromne niebezpieczeństwo, w konsekwencji zaś (nawet do pewnego stopnia) upadek państwa, jakie znamy.
Z toruńskich mediów o. Tadeusza Rydzyka docierają wiadomości o gniewie tego patrona PiS (oczywiście Rydzyk zmiennym jest, jak kobieta stąd sytuacja ta powtarza się często), ukierunkowanym na prezydenta Andrzeja Dudę, ale też niejako rykoszetem, na partię Kaczyńskiego. Cóż sprawiło owe „rydzykowe żale”, mógłby zapytać przeciętny obywatel, niekoniecznie interesujący się polityką? Zacznijmy od spirytus movens rozczłonkowania albo, jak kto woli – dekapitacji – polskiej armii, nijakiego Antoniego Macierewicza, który raczył był już po raz kolejny, nawiedzić siedlisko antydemokratycznej propagandy, czyli wspomniane, toruńskie studio. Były już (dzięki Bogu) minister po raz enty zaprezentował widzom i słuchaczom swoje „partyjne męczeństwo i związany z nim „heroizm”, który mu pomaga jakoś przetrwać trudne chwile „odstawienia od cyca matki – Polski”! Oczywiście do pierwszego, póki, co mu na razie wystarcza, ale status już nie ten!
Powalony i przybity „martyrologią” wiernego słuchacza i donatora radia, ojciec Tadeusz nie pozostał obojętny na „cierpienia” młodego Wertera…, co ja też plotę – redemptorysty i zaczął się poważnie zastanawiać nad „fatwą” dla „zdradzieckiej partii”, a kiedy na domiar złego przypomniał sobie, że Macierewicz to nie jedyny utrapiony, jego ciepłe myśli oraz modlitwa ogarnęły drugiego z męczenników – także byłego już słusznie – ministra Jana Szyszko, o którym miałem już „zaszczyt” pisać w kontekście barbarzyństwa w puszczy. Jak widać, toruński „asceta” ma wiele problemów z „niewdzięcznym pisowskim rządem”, który pozbywa się najwierniejszych gwardzistów o. Dyrektora. Gdy na dodatek rozmowa zeszła na „ekstrawagancję” prezydenta Andrzeja Dudy, który to wbrew ojcu Tadeuszowi zagwarantować chce w konstytucji (tej nowej – pisowskiej) stałą obecność Polski w UE, to „pałka się przegła” (tak sobie to wyobrażam) i ojciec (ale także doktor nauk) Tadeusz wybuchnął, zawieszając w ten sposób nad głowami „przechrztów” czarne chmury swojej niełaski!
Jak można sprawdzić na stronie RM, ten „świątobliwy” mąż stwierdził, że nie wie, czy zagłosuje w przyszłych wyborach na prezydenta, ale także poddał ostrej krytyce partię posła Jarosława Kaczyńskiego. Wsparł go w tym „słusznym gniewie” Macierewicz, który „dolewając oliwy do ognia” dodał półgębkiem, że również jest przerażony tym, co PAD wyprawia. Apelowałem do pana prezydenta – rzekł minister – żeby z tego zrezygnował, bo to jest nierozważne. To jest niebezpieczne. Nie mam wątpliwości. Podobnie przykro zrobiło się chyba o. Tadeuszowi, bo stwierdził: głosowałem na pana prezydenta, ale teraz nie wiem, czy będę! Czy to jakaś forma „szantażu” bogobojnego przecież prezydenta?!
Rozpisałem się trochę, (ale tylko pozornie) nie na temat, zatem wracam do puenty. Skoro nasz „świątobliwy” oligarcha medialny posiadający również „rząd dusz” rzesz emerytów i rencistów zaczyna gniewać się na władze państwa, grożąc publicznie odmową poparcia partii i wywodzącego się z niej prezydenta, a ci tak bardzo „biorą to sobie do serca” (po prostu się tego bojąc), że mogą działać tak, jak Tadeuszowi Rydzykowi jest wygodnie, to już może świadczyć o wpływaniu na politykę państwa przez osobę nieuprawnioną. Stąd, wyprowadzając Polskę z UE rząd działać może na szkodę polskiej racji stanu, a także powodować zagrożenie bezpieczeństwa państwa.
Nie jest rolą Tadeusza Rydzyka, ani też nikogo innego wpływanie na decyzje polityczne rządu i podległych organów. Działanie takie (kolejny już „efekt mrożący”) można uznać, jako polityczny sabotaż, o ile rząd byłby skłonny się takim dyrektywom podporządkować. Myślę, że mój tok rozumowania nie jest oderwany od realiów dzisiejszej Polski. Nawet jeśli nieco przesadzam, to robię to tylko z troski o polską rację stanu, która powinna być najwyższym priorytetem dla każdego rządu! Moje obawy co do scenariuszy wydarzeń mogących szkodzić Polsce wynikają głównie z irracjonalności wielu dotychczasowych działań rządu zjednoczonej prawicy. Chcę się mylić i wierzyć w to, że najczarniejszy scenariusz, polegający na utracie suwerenności Polski, nigdy się nie ziści!
Dariusz Stokwiszewski