Szukaj w serwisie

×
24 września 2017

Coraz częściej obojętniejemy…

Osoby działające w Ośrodku Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, przeglądając zgłoszenia do prokuratury sprzed kilku lat doszły do niepokojących wniosków. Coś, co wówczas oburzało, dzisiaj brzmi niemalże niewinnie. „Za polowanie na Cyganów zawsze piwko” – pisał ktoś na sadisticu i to oburzało. „Nie chcę tu islamu” – to dzisiaj „głos w dyskusji”, a nie mowa nienawiści.

Staramy się spojrzeć z dystansu na nas jako społeczeństwo. Co się wydarzyło w ciągu tych kilku lat, że dzisiaj ojcowie rodzin, matki z dzieckiem na rękach, nobliwe starsze panie fotografujące się z wnuczkami jednocześnie przyzwyczaili się do myśli, że można bliźnich traktować jak „podludzi”. Życzyć śmierci dziecku tylko dlatego, że urodziło się w niewłaściwym kraju, z innym kolorem skóry, mając rodziców wierzących w innego boga.

Tyle wystarczy, by to był mały „dzikus”, „małpa”, „kozojebca”, „ciapaty”. Nauczyliśmy się nowych słów powstałych tylko po to, by szerzyć pogardę wobec innego człowieka. By odbierać prawo do godnego życia.

Polacy siedzą w swoich mieszkaniach na kredyt, z samochodami wartymi więcej niż życie dziecka uciekającego pontonem przez morze i trzęsą się, by przypadkiem nikt z tych „śmieci” nie dostał prawa do godnego życia. „Niech zostaną u siebie” – warczą znad talerza niedzielnego obiadu. „Niech walczą na swojej wojnie!” – krzyczą przed telewizorem w ciepłym i bezpiecznym domu. Jest w tym jakaś obrzydliwa zawiść, że komuś „źle urodzonemu” może przypaść w udziale kawałeczek tego samego tortu. Mój, mój, nie dam, móóóójjjj!!! – drą się.

A politycy chętnie podchwytują piosenkę na tę nutę: „Nie damy im odebrać waszych telewizorów! Nie pozwolimy im kupować w waszej Biedronce!”. I dyrygują tą orkiestrą nienawiści.

Obojętniejemy też my, którzy jeszcze bronimy się przed kroczącą faszystowską narracją.
Coraz mniej oburzamy się na to, co w normalnym demokratycznym kraju powinno zasługiwać na najwyższe potępienie.

Kiedy neofaszyści maszerują ulicami odtwarzając wiernie marsze swoich ideowych protoplastów sprzed 80 lat to pojawiają się głosy: „przecież to legalna demonstracja”. I naprzeciwko spadkobierców jednego z najbardziej zbrodniczych reżimów staje garstka najbardziej zdesperowanych, na którą reszta patrzy trochę jak na oszołomów.

Przyzwyczajamy się do księdza nacjonalisty, gdy prowadzi swój spektakl groteskowo naśladując przemawiającego Führera.

Nie krzyczymy głośno „hańba” patrząc na senatora z ramienia rządzącej partii, którego słowa wpisują się w nazistowską narrację na temat „brudnych podludzi”.

Nie wychodzimy na ulicę, gdy posłowie, ministrowie, urzędnicy państwowi stosują publicznie odpowiedzialność zbiorową wobec muzułmanów, jak robili to hitlerowcy wobec Polaków podczas okupacji.

Nie urządzamy palenia telewizorów, gdy „publiczna” telewizja prowadzi propagandę nienawiści, jakiej mógłby pozazdrościć Goebbels.

Zrobiono z nas, społeczeństwa, żabę z eksperymentu behawioralnego. Jeśli wrzuci się ją do wrzącej wody to natychmiast wyskoczy. Ale włóżmy ją do zimnej i powoli podgrzewajmy, a nawet nie zorientuje się kiedy się ugotuje żywcem.

Woda już zmienia się we wrzątek.

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję