Jakub Krupa
Były brytyjski wicepremier David Lidington ostrzegł, że pandemia koronawirusa doprowadzi do przemyślenia na nowo istniejącego modelu opieki zdrowotnej i społecznej, a także radykalnych zmian w systemie podatkowym.
Rozmawiając z grupą europejskich korespondentów, w tym Deutsche Welle, de facto zastępca byłej szefowej rządu Theresy May ocenił, że kwestie ochrony zdrowia i opieki społecznej przysłonią nawet dyskusje o przyszłych relacjach Wielkiej Brytanii z Unią Europejską.
– Pojawią się kwestie dotyczące systemu ochrony zdrowia, opieki społecznej, które będą musiały być rozwiązane w dłuższej perspektywie. Temu towarzyszyć będzie też debata na temat stopniowego rozluźniania obecnych ograniczeń i próby odbudowy gospodarki – ocenił były polityk.
Jak zaznaczył, wiele z tych kwestii wymagało reform od lat, a „opinia publiczna będzie oczekiwała, żeby nie odkładać tego dalej w czasie”.
– Konieczne będzie stworzenie systemu, który jakoś to tłumaczy w ramach sprawiedliwości międzypokoleniowej – dodał, wskazując na możliwe zmiany w opodatkowaniu.
Lidingtonpodkreślił, że kluczowym elementem nowego ładu politycznego będzie publiczny system ochrony zdrowia (NHS), który „jest instytucją ucieleśniającą to, jak Wielka Brytania myśli o swojej tożsamości”, na równi z monarchią i wojskiem.
– NHS zawsze miało głęboki wpływ na brytyjską duszę, czego przejawem było jego włączenie do ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku. To nie tylko gwarancja bezpłatnej opieki zdrowotnej, kiedy jest ona potrzebna, ale przede wszystkim symbol usunięcia lęku o to, że muszą płacić za swoje zdrowie – tłumaczył.
Były wicepremier: zbyt wcześnie na oceny rządu
Pomimo wycofania się z aktywnej polityki, Lidington odmówił wprost krytyki działań brytyjskiego rządu wobec pandemii koronawirusa. Przyznał jednak, że przyszła komisja analizująca funkcjonowanie administracji w trakcie kryzysu, może chcieć przeanalizować pewne elementy przyjętej strategii.
Część komentatorów atakowała władze w Londynie m.in. za zbyt późne decyzje o zamknięciu gospodarki, zbyt wolne przeprowadzanie testów na infekcję koronawirusem, a także niewystarczające zapasy środków ochrony osobistej. Jak wskazywano, doprowadziło to do zwiększonego ryzyka zarażenia w szpitalach oraz domach opieki, gdzie mieszkają starsze i schorowane osoby. W efekcie do wyższej od spodziewanej liczby ofiar śmiertelnych.
– Zbyt wcześnie, żeby o tym mówić; wciąż wszyscy staramy się poradzić sobie z tym kryzysem – uciął Lidington, wskazując na wyzwania związane m.in. z wynalezieniem leku lub szczepionki.
– Pomimo krytyki ze strony brytyjskiej i międzynarodowej prasy na temat niektórych decyzji, fakt, że Boris Johnson i rząd notują coraz lepsze wyniki w sondażach wskazuje, że opinia publiczna uznała, że robią, co mogą w tych nadzwyczaj trudnych okolicznościach – powiedział były wicepremier.
Ostatnie badanie Ipsos Mori pokazało, że dobrą opinię o szefie rządu ma aż 51 proc. ankietowanych, aż 17 punktów procentowych więcej niż miesiąc wcześniej. Podobnie rządząca Partia Konserwatywna zyskała w sondażach, powiększając przewagę nad opozycyjną Partią Pracy.
Lidington: rząd poradzi sobie czasowo bez premiera
Lidington zaznaczył, że empatia ze strony wyborców była szczególnie widoczna w trakcie hospitalizacji Johnsona, który spędził trzy noce na oddziale intensywnej terapii. – To był absolutny szok, także dla ludzi, którzy nigdy nie postrzegaliby siebie jako jego politycznych przyjaciół – ocenił.
It is hard to find the words to express my debt to the NHS for saving my life.
— Boris Johnson #StayHomeSaveLives (@BorisJohnson) April 12, 2020
The efforts of millions of people across this country to stay home are worth it. Together we will overcome this challenge, as we have overcome so many challenges in the past. #StayHomeSaveLives pic.twitter.com/HK7Ch8BMB5
Były wicepremier zaznaczył, że pomimo nieobecności szefa rządu „nie był zaniepokojony” tym, w jaki sposób uda się zachować ciągłość funkcjonowania rządu.
– Istnieją sprawdzone systemy pozwalające na radzenie sobie z sytuacją, kiedy premier jest czasowo niedostępny, bo na przykład przebywa poza granicami kraju i ciężko jest się z nim skontaktować – tłumaczył. W takich sytuacjach wybrany minister - obecnie szef MSZ Dominic Raab - musi być w Londynie, aby móc zareagować w razie kryzysu bezpieczeństwa narodowego lub ataku terrorystycznego.
Były zastępca Theresy May: należy wydłużyć okres przejściowy
Pomimo lojalności wobec Partii Konserwatywnej, Lidington ocenił, że w celu uniknięcia prowadzenia walki na dwóch frontach, obecne brytyjskie władze powinny wydłużyć kończący się w grudniu okres przejściowy po wyjściu ze Wspólnoty.
– Choć dawno zaakceptowałem wynik z referendum z 2016 roku i uważam, że powinniśmy opuścić (UE) na możliwie najbardziej przyjaznych warunkach, to COVID-19 sprawia, że wydłużenie (okresu przejściowego) wydaje się dla mnie nieuniknione – powiedział.
Jak dodał, „to nie wynika z jakiegoś spisku Brukseli czy Londynu, w celu powstrzymania brexitu. Nie będzie wystarczającej przepustowości po stronie brytyjskiej administracji, Komisji Europejskiej czy kluczowych stolic, aby poświęcić temu tyle uwagi, ile to konieczne”.
Polityk zastrzegł jednak, że jakiekolwiek decyzje w tej sprawie będą musiały być podjęte przez premiera Borisa Johnsona.
– Ministrowie nie będą chcieli dokonywać takich wyborów pod jego nieobecność, biorąc pod uwagę, jak blisko jest to związane z nim i jego w dużej mierze osobistym mandatem politycznym – tłumaczył.
Główny negocjator ds. wyjścia z UE po stronie brytyjskiego rządu David Frost zapewniał jednak w czwartek stanowczo, że władze w Londynie nie zamierzają nawet rozważać przedłużenia okresu przejściowego. Odrzuciłyby podobną propozycję ze strony UE.
Wielka Brytania u szczytu pandemii?
Pełniący obowiązki premiera Dominic Raab potwierdził przedłużenie o co najmniej trzy tygodnie - do 7 maja - obecnych ograniczeń dotyczących swobody obywateli i działania gospodarki, podkreślając konieczność dalszego ograniczenia skali pandemii.
Dotychczas w Wielkiej Brytanii z powodu koronawirusa zmarło ponad 13,7 tys. osób, co jest jednym z najwyższych wyników na świecie.
W ostatnich dniach liczba nowych przypadków i przyjęć do szpitali zaczęła spadać, dając nadzieję, że szczyt pandemii już za Brytyjczykami. Raab ostrzegał jednak przed popadaniem w samozadowolenie. Jak dodał, zbyt pospieszne rozluźnienie ograniczeń „grozi wyrządzeniem szkód zarówno gospodarce, jak i naszemu zdrowiu”.
REDAKCJA POLECA