Nermin Ismail
Po przełożeniu głosowania ws. brexitu w Izbie Gmin wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Theresa May ma nadzieje na dalsze ustępstwa, ale UE odrzuca renegocjacje. Przedstawiamy możliwe scenariusze.
Wydawało się, że brakuje już tylko głosowania w Izbie Gmin, by położyć kres trwającym od dwóch lat niejasnościom co do wyjścia Wlk, Brytanii z Unii Europejskiej. Ale Theresa May najwyraźniej zrozumiała, że w parlamencie czeka ją porażka. Do ratyfikacji przyjętego w Brukseli porozumienia premier potrzebuje 320 z 639 głosów. A mogła liczyć jedynie na 220 głosów lojalnych kolegów partyjnych. Zbyt mało było czasu, by przekonać 100 kolejnych posłów do głosowania za lub 200, by wstrzymali się, bo tylko wtedy udałoby się przeforsować zawarty z Brukselą deal. A wotum nieufności mogłoby oznaczać dla Theresy May koniec premierostwa. Dlatego zdecydowała się ona przełożyć głosowanie na później. Z jakim skutkiem dla Wlk. Brytanii oraz dla UE? Możliwe są następujące scenariusze.
Nowe porozumienie brexitowe
Premier Wlk. Brytanii ma nadzieję na renegocjacje, by uzyskać korzystniejsze warunki w porozumieniu brexitowym. Jak zapowiedziała w Izbie Gmin w Londynie, zamierza ona „przedstawić wątpliwości brytyjskich posłów” kolegom w UE i negocjować w Brukseli „kolejne gwarancje”. Jednak UE musiałaby wykazać gotowość do renegocjacji, tymczasem szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker wyklucza tę możliwość. Jego zdaniem porozumienie z 25 listopada jest najlepsze i jedyne z możliwych. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zwołał wprawdzie w ramach regularnego szczytu szefów państw i rządów w Brukseli również spotkanie dot. brexitu, ale dał jednocześnie do zrozumienia, że renegocjacji nie będzie. Jest jedynie gotowość do rozmów, by ułatwić Brytyjczykom ratyfikację umowy.
Dyplomaci unijni obawiają się, że renegocjacje otworzyłyby puszkę Pandory, gdyż za jednym żądaniem brytyjskim pojawiłyby się następne, nie tylko Brytyjczyków, lecz także innych państw UE.
Największą przeszkodą w obecnym porozumieniu jest tzw. backstop dotyczący kwestii irlandzkiej granicy po brexicie. To gwarancja, że wraz z wyjściem Wlk. Brytanii z UE na granicę między Irlandią i Irlandią Płn. nie wrócą żadne kontrole. Backstop zakłada również pozostawienie Wlk. Brytanii w granicach unijnej unii celnej, do czasu wypracowania nowego porozumienia.
Twardy brexit
To wariant, który budzi największe obawy. Twardy brexit to inaczej wyjście Wlk. Brytanii bez porozumienia z UE, które oznaczałby, że 29 marca 2019 dojdzie do zerwania za jednym pociągnięciem wszystkich relacji 45-letniej przynależności do Unii Europejskiej. Jest to możliwe wtedy, kiedy Theresa May nie uzyska poparcia parlamentu, a UE odmówi renegocjacji. Aby zapobiec kompletnemu chaosowi, jedynym rozwiązaniem byłoby tzw. porozumienie awaryjne. W ramach tego mogłoby dojść do przedłużenia o kilka miesięcy niektórych regulacji dot. komunikacji lotniczej, kwestii pobytowych i wiz oraz usług finansowych. Przy wersji twardego brexitu USA obiecały Wlk. Brytanii pomoc na rzecz wymiany handlowej. Inna sprawa, że ona sama liczy po wyjściu z UE na umową handlową ze Stanami Zjednoczonymi. A to utrudnia obecne porozumienie.
Drugie referendum
W Wlk. Brytanii coraz liczniejsze są głosy domagające się drugiego referendum. Pozwoliłoby ono na pozostanie w UE. Jednak premier May kategorycznie odmawia, chociaż w szeregach jej własnej partii unionistów oraz w partiach opozycyjnych coraz więcej posłów jest za nowym głosowaniem. Ta opcja jest jednak mało realistyczna. Do końca marca zostało niewiele czasu, a na przygotowanie referendum potrzebne jest co najmniej pięć miesięcy.
Przełożenie terminu wyjścia z UE
Innym scenariuszem byłoby przełożenia daty wyjścia UE. Dałoby to nie tylko odrobinę wytchnienia i pozwoliło na przeprowadzenie drugiego referendum, nowych wyborów, ale pozwoliłoby też podjąć próbę wypracowania zmian w tekście porozumienia. Jednak czas nagli, gdyż pod koniec maja 2019 odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Przełożenie daty wyjścia spowodowałoby, że europosłowie brytyjscy musieliby być wybierani od nowa, a kilka miesięcy później po brexicie straciliby mandaty poselskie.
Wariant norweski
Jest jeszcze plan B współpracy z UE, który mogłaby poprzeć większość w brytyjskim parlamencie. Wlk. Brytania po wyjściu z UE mogłaby na wzór Norwegii pozostać w Europejskim Obszarze Gospodarczym z Unią, Norwegią, Islandią i Lichtensteinem. Problem w tym, że Wielka Brytania nie będzie miała wpływu na politykę UE, ale będzie musiała podporządkować się regulacjom wspólnotowym. Może jednak dodatkowo zawrzeć z Brukselą umowę celną.