TheFad.pl – Polska i Świat. Opinie i komentarze

Manuela Gretkowska: Cierpieć za miliony – wzruszające, że miliardy nie są w stanie ukoić narcyzmu

Manuela Gretkowska

Manuela Gretkowska

To jest wzruszające, że miliardy nie są w stanie ukoić narcyzmu. Najwidoczniej nie ma takiej kasy by zatkać ego. Dlatego program Dominiki to pdwójny sukces - wspomaga biednych i pociesza widzów - nie mamy tyle hajsu, ale mamy więcej rozumu.

 

SŁOWO NA NIE/DZIELĘ
CIERPIEĆ ZA MILIONY

Dominika Kulczyk mnie prześladuje.

Przylatuję do ojczyzny – plakaty jej programu „Efekt Domina” na lotnisku. W mieście gigantyczny bilboard z jej twarzą. Przesiadam się do metra, a tam z ekranów ciągle ona. Ze stron gazet też patrzy Dominika Kulczyk trzymająca ciemnoskóre dziecko.

Fot. Źródło: Manuela Gretkowska / Facebook

Obejrzałam więc reklamowany program. Niezły, tylko dlaczego występuje w nim Dominika Kulczyk? I powtarza to co inni zdążyli już w tym reportażu nam objaśnić. Biedniejsi od niej, nie zrozumiemy? Pomaga nam w tym tak jak dzieciom? Chyba, że potrzebna jest do finału odcinka: Kulczyk Foundation wspiera ubogich. Ale przecież ta sama fundacja reklamuje u siebie: „Jak pomagać nie na pokaz”.

W takim razie po co Dominika się pokazuje i to wszędzie?

Nie jest osobowością telewizyjną jak Martyna Wojciechowska, jest osobowością finansową.

Nie twierdzę, że nie przejmuje się biednymi dziećmi, kto by się nie przejmował? Nawet Hitler brał je czule na ręce. Tylko Czubaszek nie. Najwidoczniej fotka z maluchem nie świadczy o charakterze.

Dominika Kulczyk w „Efekcie Domina” poci się jak człowiek, wzrusza jak człowiek, ale jednak… miliarderka zwykłym człowiekiem nie jest, chociaż jest sympatyczna. Wiemy, że po zejściu z planu wzruszającej nędzy, zanocuje w 5 gwiazdkowym hotelu. Jeśli takiego nie będzie, przyleci po nią helikopter.

Rozziew między bohaterami tych programów żyjącymi za mniej niż dolara dziennie a 8-miliardową fortuną Dominiki jest surrealistyczny. Więc cokolwiek miliarderka powie staje się przez to surrealnie zabawne. Nawet gdy mówi o biedzie do nas, przeciętnych Polaków jak w słynnym, choć niezamierzenie śmieszny wywiadzie Wyborczej: „Wiem, jak to jest siedzieć na lotnisku w Dar es-Salaam sześć godzin, gdzie nie ma sektora dla VIP-ów.”

W „Efekcie Domina” jest trochę sztuczna, chociaż jej pieniądze są realne. Agnieszka Bułacik, trenerka edukacji globalnej i antydyskryminacyjnej napisała w „Krytyce Politycznej” że, Kulczyk Foundation zajmująca się rozwiązywaniem problemów na końcu świata, nie podzieli się swoją wiedzą nawet z lokalną społecznością Poznania lub Opola, bo tej wiedzy nie ma. Gorzej, poprzez swoje działania wzmacnia „dyskurs dyskryminacyjny”.

Nie znam się na pomocy globalnej. Wiem, że bez Dominiki Kulczyk padłby Telefon Zaufania dla dzieci i młodzieży, któremu nasze państwo odebrało dotacje. Szczeniaki donosiłyby przecież na świętą rodzinę. Kulczyk nie zrobiła o tym dokumentu z sobą sama w roli głównej. I szacun.

Melinda Gates płacąc na pomoc dla krajów Trzeciego Świata nie występuje w jakimś „Efekcie Meliny”. Nie reklamuje siebie ani fundacji programami krajoznawczo-charytatywnymi. Nikt jej rodzinie nie grozi procesami, więc nie musi mieć alibi – jestem dobrą kobietą. Czy jest szczęśliwsza, bo jeszcze zamożniejsza od Kulczykowej?

Większe pieniądze szczęścia nie dają, ale dają może lepszy PR. Podpowie: hujowego świata miliarderka nie uleczy tym, że jest wspaniała i fotogeniczna. Dlatego nikt z Melindy Gates się nie śmieje.

Z ego tripu Dominiki natomiast nie wypada się śmiać. Jesteśmy zaszantażowani jest dobroczynnością. No bo kto kpiłby z pomocy ubogim? Nie odliczam nawet 1% podatków na Trzeci Świat nie ogarniając tego od piątej boleści u siebie w Polsce, za płotem.

Chociaż każdy może poczuć się filantropem na autostradzie Konin – Tomyśl. Opłatą za przejazd dorównuje już najdroższym w Europie. Nie narzekajmy, przecież ten kawałek A2 należy do holdingu czy czegoś tam Kulczyków, więc jadąc nim dorzucamy się do pomocy biednym dzieciom, może nawet temu z plakatu „Efektu Domina”.

Problemem bogaczy jest bogactwo.

Trudno sobie poradzić ze świadomością, że reszta ludzi jest od ciebie biedniejsza, część przymiera głodem. Proporcjonalnie jest gorzej niż za faraonów. Piramida bogactwa we współczesnym świecie ma na szczycie 1 % ludzkości posiadającej tyle, co pozostałe 99%. Jakoś z tego trzeba wybrnąć. Zachodni komicy, którzy nie należą do tej procentowej elity, ale czują obciach bo się dorobili, szukają ratunku w autoironii. Dave Chappelle drwi ze swojego nowobogackiego domu, wysyłania dzieciaków do prywatnej szkoły. Ricky Gervais zażenowany swym nagłym „bogactwem” szydzi w stand upie: „Nie będę miał dzieci…po co światu kolejny snob. Zadzierająca nosa, pustogłowa pizda.” Nasz Wojewódzki prowadzi ze sobą autoironiczne monologi o kasie, a raz samo auto, marki ferrari.

Dominice Kulczyk nie wypada śmiać się z siebie samej, z fortuny zarobionej przez ojca. Wyznaje więc:

„To nie jest przecież tak, że my wszyscy jesteśmy wyzyskiwaczami. Taka opinia jest trochę jak nałożenie podatku na nas, bogatych, za to, że wcześniej wstajemy, więcej pracujemy, dźwigamy większy ciężar.…..” Nie wiem o jakiej godzinie zarezerwowanej dla VIPów trzeba się budzić, albo przy kim by mieć z tego na pokolenia.

Kulczyk stwierdziła w tym samym wywiadzie:

„…ci, którzy dają mi szansę, przeważnie stwierdzają, że jestem normalna.”

Tak, Dominika Kulczyk jest w 100% normalna. Ma takie samo parcie na szkło jak celebryci, dla których hamletowskie być albo nie być zamieniło się w „zaistnieć”. Obojętnie jakim kosztem. Wypchanym cycem, głupotą, blichtrem. Kardiashanki, ich polskie klony męskie i żeńskie. Dominika Kulczyk nie musi, jednak zaistnieć chce.

To jest wzruszające, że miliardy nie są w stanie ukoić narcyzmu. Najwidoczniej nie ma takiej kasy by zatkać ego. Dlatego program Dominiki to pdwójny sukces – wspomaga biednych i pociesza widzów – nie mamy tyle hajsu, ale mamy więcej rozumu.

 

Exit mobile version