Marcin Zegadło - poeta, publicysta
Ciepłe misie z PiSu szykują nam już tę narodową przyjemność. Wyznaczyli już nawet datę. 10 maja 2020. To będzie narodowy dzień wyborów prezydenckich. A potem jak to u nas: porzucone tabory i trupy. Naturalnie wyłącznie - narodowe.
To jest interesujące co mówi wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości. Mianowicie w jego narracji pojawia się sformułowanie "narodowy czas kwarantanny". Czyli jak mniemam i kwarantanna jest "narodowa".
Jak silna, w gruncie rzeczy, musi być na prawicy potrzeba przeżywania rzeczywistości w sposób zorganizowany i kolektywny, a jednocześnie jakie znaczenie ma przynależność do grupy etnicznej (ponieważ bardzo wątpię, czy w PiS-ie ktoś serio myśli o narodzie jako o wspólnocie politycznej), skoro nawet kwarantanna musi być z gruntu polska. Narodowa.
Jak bardzo głęboka jest na prawicy potrzeba przeżywania zjawisk w duchu przeżycia przyporządkowanego grupie etnicznej. Choćby to była choroba. Choćby to była świnka, ospa, różyczka. To będzie to różyczka, ospa i grypa narodowa.
Choćby to był syfilis, rzeżączka lub opryszczka, to w swojej weneryczności będą to kiły, różyczki i opryszczki głęboko (nomen omen) narodowe.
Nareszcie, jeśli spotyka nas izolacja, spowodowana wirusem o światowym zasięgu, to jest to również izolacja w swojej istocie narodowa, polska, tak jak polskie są Tatry i polskie jest wybrzeże Bałtyku, Kampinos i Mazowsze.
Więc jeśli przystaniesz teraz Polko/Polaku na pustej polskiej (narodowej) ulicy z całą pewnością usłyszysz szum, wyczujesz ruch powietrza, a będzie to bez wątpienia, szum kojący, albowiem będzie to szum husarskich skrzydeł dobiegający z naszych polskich (narodowych) domów.
Weźmiemy ten COVID za rogi w szaleńczej szarży. Jak tamci wzięli śmierć za rogi pod Samosierrą.
Ciepłe misie z PiSu szykują nam już tę "narodową" przyjemność.
Wyznaczyli już nawet datę. 10 maja 2020.
To będzie "narodowy" dzień wyborów prezydenckich.
A potem jak to u nas: porzucone tabory i trupy.
Naturalnie wyłącznie - narodowe.
Marcin Zegadło