Gemma Moss była mamą trójki dzieci. Umarła w swojej sypialni, po wypaleniu pół skręta marihuany który miał jej pomóc zasnąć. Jako pierwsza kobieta w Wielkiej Brytanii, umarła przez palenie marihuany.
Lekarze nie znaleźli żadnych nieprawidłowości w jej najważniejszych organach, ale poziom stężenia marihuany we krwii określili jako "umiarkowany do mocnego"
Koroner po uzgodnieniu z patologiem, wydał oświadczenie w którym przekonywał że to właśnie konopie był przyczyną śmierci - najprawdopodobniej powodując zawał mięśnia sercowego.
31-letnia Gemma Moss, przez rodzinę i znajomych została opisana jako pobożna, chodząca do kościoła osoba - którą dopadła depresja po rozpadzie związku oraz wykluczeniu jej najstarszego syna ze szkoły.
Lucy Dawe, z grupy antynarkotykowej "Cannabis Skunk Sense" powiedziała: "Ludzie myślą że skoro marihuana jest rośliną to zapewne nie jest niebezpieczna, ale to daje ludziom fałszywy obraz i złudne poczucie bezpieczeństwa"
Po upublicznieniu tej tragicznej wiadomości, głos zabrał również Peter Reynolds, działacz organizacji wspierającej legalizację marihuany - jak stwierdził: "Nie jest w pełni wiarygodnym stwierdzenie jakoby czyjakolwiek śmierć mogła być przypisana paleniu marihuany"
Anna Frach
Źródło: Metro