Prawdopodobnie były agent wywiadu, zmuszony do opuszczenia Niemiec, będzie w przyszłości kontrolował polskich sędziów – tak o Mariuszu Muszyńskim pisze w środę „Sueddeutsche Zeitung”.
„Człowiek, który w przyszłości ma kontrolować sędziów w Polsce, jest nie tylko zwolennikiem rządzącej (partii) PiS, lecz w dodatku był wcześniej prawdopodobnie agentem w Berlinie” – pisze Florian Hassel w środę w dzienniku „Sueddeutsche Zeitung”. Niemiecki dziennikarz zaczyna relację z Warszawy jak bajkę: „Był sobie kiedyś w Polsce wymiar sprawiedliwości”.
Początek kariery w wywiadzie
„54-letni Mariusz Muszyński zdobywał zawodowe ostrogi w polskim wywiadzie zagranicznym. W latach 90. agent Muszyński był oficjalnie kierownikiem działu prawnego konsulatu w Berlinie. Jego rzeczywista misja polegała jednak, zdaniem Gazety Wyborczej, na kontroli polskich szpiegów w Berlinie” – czytamy w „SZ”. Hassel dodaje za "Wyborczą", że do obowiązków Muszyńskiego należało „prowadzenie” Julii Przyłębskiej – byłej sędzi w Poznaniu, która pracowała w latach 90., podobnie jak jej mąż Andrzej, w ambasadzie RP w Berlinie.
Próba werbunku?
Z relacji „GW”, której – jak pisze Hassel - nigdy nie zdementowano, wynika, że na polecenie niemieckiego rządu Muszyński musiał opuścić Berlin. „Prawdopodobną przyczyną była próba zwerbowania dyplomaty z niemieckiego MSZ” – tłumaczy autor.
Dziennikarz „SZ” przypomina, że po zwycięstwie w wyborach w 2015 roku, PiS podporządkował sobie w pierwszej kolejności Trybunał Konstytucyjny. „W miejsce trzech legalnie wybranych, lecz jeszcze niezaprzysiężonych przez prezydenta sędziów, parlament wybrał na sędziów TK trzech "sobowtórów", jak nazwano ich w Polsce, a jednym z nich był Mariusz Muszyński” – czytamy w „SZ”.
Stanowisko w TK
Muszyński „nie miał co prawda żadnego doświadczenia jako sędzia, lecz był za to człowiekiem bliskim partii”. W lipcu 2017 roku Muszyński został wiceprezesem TK, a prezesem jego „stara znajoma” Julia Przyłębska – pisze warszawski korespondent „SZ”.
„Najważniejszym zadaniem tandemu Przyłębska-Muszyński jest zapewnienie odpowiedniego składu sędziów w postępowaniach uznanych za krytyczne” – tłumaczy Hassel. Jak podkreśla, rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar składa do TK liczne skargi. Przyłębska i Muszyński decydują, że w takich krytycznych przypadkach orzeka nie cały skład, lecz izba składająca się z pięciu sędziów, w której sędziowie PiS mają większość.
Od czasu przejęcia kontroli nad TK przez PiS, Trybunał nie wydał ani jednego orzeczenia niekorzystnego dla rządu – zaznacza autor. Obecnie kontrola PiS ma zostać rozszerzona na Sąd Najwyższy. Hassel pisze, że wskutek kilku „najwyraźniej sprzecznych z konstytucją” ustaw, dziesiątki sędziów „zostało wysłanych na przymusową emeryturę”, a proces wyboru nowych sędziów jest podporządkowany rządowi i prezydentowi.
Z TK do SN
PiS tworzy dwie nowe izby: jedna może uznać za nieważny każdy wyrok z ubiegłych 20 lat. Druga to Izba Dyscyplinarna, która może w przyszłości „ukarać każdego sędziego i pracownika wymiaru sprawiedliwości, a nawet zwolnić go z urzędu”. „Minister sprawiedliwości będący równocześnie prokuratorem generalnym wskazał kandydata do Izby Dyscyplinarnej: Mariusza Muszyńskiego” – pisze Hassel. Jak dodaje, nikt nie ma wątpliwości, że jeszcze we wrześniu kandydat zostanie sędzią nowej izby, a być może nawet będzie nią kierował.
Powyższy artykuł jest jedynie omówieniem głosu prasy i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko Redakcji
REDAKCJA POLECA