Brytyjski rząd się chwieje – stwierdzają komentatorzy niemieckiej prasy po dymisji dwóch ministrów w Londynie.
Brexit jest wielką, tragiczną pomyłką
Dziennik „Berliner Morgenpost” sugeruje, że brytyjska premier Theresa May straciła zbyt dużo czasu.
„Ustąpienie ministra spraw zagranicznych Borisa Johnsona jest dla niej niebezpiecznym ciosem, o wiele silniejszym niż nieco wcześniejsza dymisja ministra ds. brexitu, Davida Davisa. Finałem tej demonstracji nieufności może być obalenie premier i upadek całego rządu.
Brytyjczycy negocjujący brexit mają dylemat: Unia Europejska nie może i nie chce przyznać Wielkiej Brytanii przywilejów, których odmawia także innym Europejczykom. Premier May wie o tym, ale wysoko licytuje. Od dawna nie ma na tyle sił, by powiedzieć Brytyjczykom prawdę, że brexit jest wielką, tragiczną pomyłką”.
Theresa May ma stanowisko, ale nie ma władzy
„Mittelbayerische Zeitung” z Ratyzbony stwierdza, że sytuacja Theresy May nie jest zbyt wesoła po tym, jak z Davidem Davisem i Borisem Johnsonem z pokładu zeszło łącznie już siedmiu członków jej gabinetu.
"Coraz bardziej utwierdza się wrażenie, że May co prawda ma stanowisko, ale nie ma władzy. Paradoksalnie być może właśnie to pomoże jej w pertraktacjach z Brukselą. Bowiem destabilizacja May, która obrała trochę bardziej miękki kurs brexitu, nie byłaby wcale w interesie UE”.
Bolesne kompromisy
„Frankfurter Rundschau” podkreśla, że „premier May do tej pory unikała powiedzenia narodowi i twardogłowym w swoim gabinecie, że dobrowolnie obrana izolacja ma dla Wysp poważne, negatywne następstwa, także pod względem finansowym. Aby móc dalej blisko współpracować z Unią Europejską na polu gospodarczym i politycznym konieczne są bolesne kompromisy. Opublikowany w piątek po długiej naradzie dokument z Chequers po raz pierwszy ukazuje to bardzo wyraźnie”.
Wotum nieufności wobec May
„Westfaelische Nachrichten” z Muenster twierdzi, że „kwestią czasu jest, aż sfrustrowani torysi odważą się wystąpić z wotum nieufności wobec May, aby się jej pozbyć. Wówczas wciąż rwący się do władzy Johnson czy Davis - pomimo inaczej brzmiących deklaracji - mogliby znów się pojawić na scenie i kandydować na szefa partii. Tłem ich dymisji mogą być bowiem jakieś inne ambitne cele”.
Pucz w partii konserwatystów
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” podkreśla, że „pozostaje otwartą kwestią, czy May i jej nowy minister ds. brexitu Dominic Raab będą mieli siłę wynegocjować nową koncepcję w Brukseli i uzyskać poparcie dla niej ze strony brytyjskiego parlamentu.
Jeżeli May uda się zapobiec dalszym dymisjom i udobruchać frustratów w swojej partii, mogłaby ewentualnie przy pomocy deputowanych opozycji przeforsować wynik negocjacji. Jednakże po tym dramatycznym poniedziałku wygląda raczej, że pucz w konserwatywnej partii jeszcze się rozszerzy i że wotum nieufności wobec przewodniczącej będzie nieuniknione. Nikt w Londynie nie ma odwagi prorokować, jakie następstwa miałoby to dla rządu, dla negocjacji w Brukseli i dla całego kraju”.
Rozłam w brytyjskim rządzie jest odbiciem sytuacji kraju
„Badisches Tagblatt” z Baden-Baden podkreśla, że „otwarty rozłam w brytyjskim rządzie jest odbiciem sytuacji kraju, głęboko podzielonego w kwestiach Europy. Stanowisko twardogłowych opiera się przede wszystkim na jednej emocji: negacji Unii Europejskiej, która działa zbyt biurokratycznie, wtrącając się we wszystko, co wywoływało u Brytyjczyków uczucie bezsilności. Umiarkowane siły natomiast chcą przede wszystkim zapobiec temu, by twardy brexit wepchnął ich kraj w trwały kryzys. Zupełnie nie wiadomo, kto weźmie w górę”.
REDAKCJA POLECA