Cała Europa zastygła w napięciu i ma nadzieję, że Brytyjczycy pozostaną jednak w Unii Europejskiej. Ale czy naprawdę cała Europa? Oczywiście, że nie. Przeciwnicy, sceptycy, wrogowie europejskiego klubu - oni mają nadzieję na „LEAVE”. Albowiem, jeśli rzeczywiście Brytyjczycy wezmą rozwód z Unią Europejską, to partie eurosceptyków z pewnością odbiorą Brexit jako sygnał poparcia dla własnych dążeń do wyjścia ze struktur europejskich. Następnie wyłonią się grupy nacjonalistyczne. Jeśli Wielka Brytania udowodni, że jest w stanie przetrwać po odejściu z UE, przeciwnicy Unii będą chcieli pójść w jej ślady. Najbardziej skorzystają na tym eurosceptycy z najbogatszych państw Unii, np. Francji czy Włoch, w których obywatele podchodzą wyjątkowo krytycznie do unijnego bloku i optymistycznie postrzegają przyszłość swojego kraju uniezależnionego od Unii Europejskiej oraz strefy euro.
Pilna potrzeba reformy
Bez względu na to czy Wielka Brytania pozostanie członkiem UE, czy też zdecyduje się na wyście ze struktur unijnych, Unia Europejska potrzebuje reform, musi wzbudzić w obywatelach nowe poczucie wspólnoty i więzi. UE musi zacząć zastanawiać się, jak można przezwyciężyć głęboką nieufność wobec Brukseli, a Europejczycy muszą poczuć sens i korzyść płynące z bycia w Unii Europejskiej - Teraz jeszcze bardziej niż kiedykolwiek potrzeba jest więcej Europy.
Wiele merytorycznych i ekonomicznych przesłanek przemawia za tym, że dla Wielkiej Brytanii, byłoby lepiej gdyby pozostała w strukturach UE. W polityce światowej Wielka Brytania bez UE i UE bez Wielkiej Brytanii odgrywałyby w najlepszym przypadku drugoplanowa rolę na globalnej scenie. Brexit doprowadzi do zmniejszenia pozycji Unii Europejskiej na świecie. Wielka Brytania, jako byłe mocarstwo kolonialne i spora potęga militarna, odgrywa kluczową rolę w sprawach zagranicznych i chyba tylko Francja mogłaby zastąpić ją w tej roli. Ponadto Europa bez wpływu Brytyjczyków, straciłaby dość liberalnego w swoim podejściu sojusznika, stałaby się mniej kosmopolityczna.
Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii może dojść do pogłębienia podziałów między Europą Wschodnią i Zachodnią. Państwa środkowo- i wschodnioeuropejskie uważają Wielką Brytanię za głównego obrońcę interesów państw, które nie należą do strefy euro. Londyn jest również zagorzałym zwolennikiem sankcji przeciwko Rosji, co odpowiada polityce Polski i państw bałtyckich. Jeśli więc dojdzie do Brexitu, państwa znajdujące się na peryferiach Unii zostaną jeszcze bardziej odizolowane od reszty, a z czasem dojdzie w nich do głosu coraz potężniejsza grupa eurosceptyków.
Polityczny błąd
Polityczne głupstwo jednego polityka może spowodować kryzys całej UE.
Bez względu na to, jaką decyzję podejmą dziś obywatele Wielkiej Brytanii, jedno jest pewne: brytyjski premier Cameron wyłącznie ze względów wewnątrzpartyjnych, by uspokoić sceptyków w swojej konserwatywnej partii - ogłaszając referendum, popchnął całą Unię Europejską w kryzys, który zadecyduje o jej losie.
Cameron wywołał rozłam w swoim kraju i obciążył fundamenty Unii Europejskiej do granic wytrzymałości. Pod względem politycznym decyzja o referendum była głupstwem. A niesłychanie emocjonalny przebieg ostatnich tygodni - aż po morderstwo labourzystowskiej deputowanej Jo Cox - udowodnił tylko, że zgłaszane przez Brytyjczyków problemy można rozwiązać na forum parlamentu, a nie poprzez drodze referendum.
Referendum rozpoczęło się dziś o godz. 7 i potrwa do godz. 22 czasu lokalnego (8-23 czasu polskiego). Do głosowania uprawnionych jest ok. 46,5 mln Brytyjczyków. Wyborcy mogą oddać swój głos w ponad 41 tys. komisji wyborczych.
Ogłoszenie ostatecznego wyniku ma nastąpić wcześnie rano w piątek w Manchesterze, ale przez całą noc będą ogłaszane wyniki w poszczególnych regionach kraju.
Media nie planują publikacji exit polls, uznając, że byłyby one niemiarodajne ze względu na zbyt duży margines błędu przy minimalnych, czasami jednopunktowych, różnicach w sondażach.