DPA, RTR, DW/stef
W czerwcu 2016 roku z Londynu nadeszła wiadomość, która wstrząsnęła Unią Europejską: Brytyjczycy postanowili opuścić UE. A jak jest dziś? Jakkolwiek by na to patrzeć: brexit jak dotąd nie jest historią sukcesu.
W całej Wielkiej Brytanii większość mieszkańców uważa, że brexit był złym pomysłem. W całej Wielkiej Brytanii? Nie – w jednym okręgu wyborczym większość nadal uważa, że wyjście z UE było słuszne.
Dziś (23.06.2023) mija siedem lat od czasu, gdy Wielka Brytania zagłosowała za brexitem – niewielką większością głosów. Inaczej było w Bostonie w hrabstwie Lincolnshire: tutaj około 76 procent było na tak. I choć w sondażach wskaźnik poparcia spadł ostatnio do niskiego poziomu, Boston umacnia swój status bastionu brexitu.
Anton Dani, były burmistrz Bostonu, przyznaje, że nie tak wyobrażał sobie brexit. – Rzeczywistość jest prawdopodobnie gorsza, niż się wtedy spodziewaliśmy – mówi 57-latek. Brzmi to druzgocąco.
Idea zajęcia się swoimi problemami niezależnie od Brukseli w ramach przedstawianej z sentymentem „wspaniałej izolacji” (ang. Splendid isolation) jest nadal popularna. Były burmistrz małego wschodnioangielskiego miasteczka wciąż uważa, że brexit to dobry pomysł. Jest on jednak wdrażany w niewłaściwy sposób przez rząd w Londynie. Wiele osób w Bostonie uważa tak samo, jak Anton Dani.
Co się stało z brexitowymi obietnicami?
Wendy i Jeanne obsługują turystów w przykościelnym sklepiku na starym mieście. Czy nadal popierają brexit? – Ależ oczywiście – podkreślają przyjaźnie dwie starsze panie. Powód: wielu obcych, którzy przeprowadzili się do Bostonu w ostatnich latach. – Nie mamy już odwagi chodzić po mieście same w nocy – mówią. Wielu myśli tak jak one.
– Rzeczywistość daje im więcej powodów i dowodów na to, że naprawdę potrzebują brexitu – mówi były burmistrz. Zwolennicy wyjścia z UE obiecywali zaostrzenie przepisów imigracyjnych, w Bostonie wciąż na to czekają.
„Nasze miasto to ruina”
Mieszkańcy hrabstwa Lincolnshire mają dość. Niegdyś prężnie rozwijające się miasto portowe, a w ostatnich latach nie było prawie żadnej negatywnej statystyki, w której Boston nie znalazłby się na szczycie. Jest to miasto o najgorszych problemach integracyjnych i najniższych płacach. A także miasto, w którym statystycznie dochodzi do największej liczby morderstw.
Wiele osób wskazuje na duży napływ imigrantów. To głównie ludzie z biedniejszych krajów UE, którzy w ciągu dnia kręcą się w grupach na rynku, jak opowiadają bywalcy pubów. – Wielu ma wrażenie, że są obcymi we własnym mieście – mówi były burmistrz.
Nie oferuje się żadnych kursów językowych, nie buduje szkół, nie zatrudnia nauczycieli. Zamiast tego usługi zdrowotne i liczba urzędników dzielnicowych zostały zmniejszone. Problem nielegalnego wyrzucania śmieci rośnie, podobnie jak kradzieże w sklepach i handel narkotykami.
– Nasze miasto było ładne – wspomina Anton Dani. – Popatrz na nie, teraz to ruina. Dla byłego burmistrza jest jasne, że rozwiązaniem może być tylko „więcej brexitu”.
Wielka Brytania traci na znaczeniu
Na kontynencie, w siódmą rocznicę głosowania w sprawie brexitu, niemiecka gospodarka dokonuje ponurego bilansu z zupełnie innych powodów.
– Brexit to katastrofa gospodarcza dla obu stron kanału – powiedział agencji informacyjnej Reuters Volker Treier, szef działu handlu zagranicznego w Niemieckiej Izbie Przemysłowo-Handlowej (DIHK). – Taki jest bilans po siedmiu latach od referendum w sprawie brexitu.
Konsekwencje widać na przykład w handlu między oboma krajami. W 2022 roku Niemcy wyeksportowały do Wielkiej Brytanii towary o wartości 73,8 mld euro. To o 14,1 proc. mniej niż w roku 2016, czyli w roku głosowania w sprawie brexitu.
– Podczas gdy w 2016 roku Wielka Brytania była trzecim najważniejszym rynkiem eksportowym Niemiec, w 2022 roku kraj ten spadł na ósme miejsce – przyznał Volker Treier. Jako partner handlowy – eksport i import są łączone w tym bilansie – kraj ten stracił od tego czasu jeszcze bardziej na znaczeniu, spadając z piątego na jedenaste miejsce.
Przyczółek w Unii
Zmniejszyły się również niemieckie inwestycje bezpośrednie w Wielkiej Brytanii. W 2021 roku wynosiły one około 140 miliardów euro, co odpowiada spadkowi o 16,1 procent w porównaniu z rokiem 2016. Według DIHK obecnie działają tam 2163 niemieckie firmy, o 5,2 proc. mniej niż w 2016 roku, a liczba zatrudnionych w nich pracowników spadła o trzy procent do 415 000.
Z drugiej strony, wiele brytyjskich firm osiedliło się w Niemczech w ostatnich latach. Niemiecka Agencja Handlu Zagranicznego (GTAI), która jest odpowiedzialna za marketing inwestycyjny w Niemczech, naliczyła ponad 1000 nowych inwestycji od czasu głosowania w sprawie brexitu. Tylko w ubiegłym roku było ich 170; liczbę tę przewyższają tylko USA i sąsiednia Szwajcaria.
– Spodziewamy się, że zapytania z Wielkiej Brytanii pozostaną na wysokim poziomie – mówi dyrektor zarządzający GTAI Robert Hermann. – Dla brytyjskich firm ważne jest, aby mieć przyczółek w UE.
Na korzyść Niemiec przemawiają także wielkość kraju i centralna lokalizacja w Europie.
(DPA, RTR, DW/stef)