Anna Widzyk
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” przedstawia sylwetkę księdza Adama Bonieckiego, któremu zakon Marianów zakazał wypowiadania się w mediach.
Jak pisze niemiecka gazeta, 86-letni Adam Boniecki podporządkował swoje życie służbie dla polskiego Kościoła, „chociaż jego zakon nałożył mu kaganiec”.
Mimo swojego wieku Adam Boniecki „wciąż jest aktywny jako ksiądz i jako dziennikarz. Podwójne życie, które, jak sam mówi, uważa za szczęście” – pisze warszawski korespondent gazety Gerhard Gnauck. „Jest najstarszym i najbardziej znanym spośród niewielu katolickich duchownych, którzy popadli w otwarty konflikt z instytucją Kościoła w Polsce i zostali za to ukarani zakazem wypowiadania się w mediach” – dodaje.
Według autora Adam Boniecki, „towarzysz polskiego papieża Jana Pawła II, jest dziś w wielu kwestiach «liberalnym» krytykiem Kościoła, ale od środka”. „Najwyraźniej także niebezpiecznym – do tego stopnia, że akurat ten zakon, który Boniecki przez siedem lat prowadził w Watykanie jako jego generał, ukarał go nałożeniem kagańca. Ale jednocześnie jest on człowiekiem, którego wielu chce słuchać” – pisze Gnauck, dodając, że w kinach w Polsce pokazywany jest właśnie film Aleksandry Potoczek „xABo”; to już drugi film o Bonieckim.
Gorące dyskusje o sprawach Kościoła
„FAZ” wspomina też o historii „Tygodnika Powszechnego”, z którym ksiądz Boniecki związał się już w młodości. Jak pisze, pismo, które stało się „legendą”, w dalszym ciągu określa się „katolickim czasopismem społeczno-kulturalnym, chociaż jego ultrakonserwatywni krytycy chętnie pozbawiliby je przymiotnika «katolickie»”.
„Polska, tak jak dawniej, jest krajem katolickim. Jednak dziś sprawy Kościoła należą do tematów, wokół których toczą się najgorętsze spory” – ocenia Gnauck. „I nagle na zagęszczonym rynku tygodników jest „Tygodnik Powszechny”, który w minionych pięciu latach – jako jedyny wbrew tendencji – odnotował wzrost sprzedaży z 19 tys. do 27 tys. egzemplarzy. Intelektualnie wymagające pismo wciąż jest wprawdzie jednym z mniejszych tytułów. Ale wzrost to ważny sygnał: otwarty katolicyzm, który jest inny, niż większość Kościoła instytucjonalnego, ma przyszłość” – pisze „FAZ”.
„Nie ma miejsca na frustracje”
Gazeta opisuje, jak Boniecki popadł w konflikt z przełożonymi. Wspomina o jego spotkaniu z oskarżanym o propagowanie satanizmu muzykiem Adamem „Nergalem” Darskim na targach książki w Krakowie oraz o wypowiedziach na temat sporu, czy w sali plenarnej polskiego Sejmu powinien wisieć krzyż. „FAZ” przypomina, że nałożony na księdza zakaz wypowiadania się dla mediów obowiązywał od 2011 do 2017 roku, kiedy to nowy prowincjał Zgromadzenia Księży Marianów w Polsce uchylił zakaz, a „wielu dziennikarzy znów przychodziło do księdza Bonieckiego i zadawało pytania”.
„A on mówił o Kościele, który «przestał w tym kraju czynić pokój» i «być moralnym autorytetem». O mylnym przekonaniu, że «można powstrzymać sekularyzację, jeżeli obwiesi się kraj krzyżami». O Kościele, który z powodu skandali pedofilskich stracił poważanie i powinien być pokorny. O partii rządzącej PiS, która «podeptała demokratyczne podstawy» i o ruchu LGBT, z którym od czasu do czasu się solidaryzował” – pisze „FAZ. I dodaje, że „trzy miesiące i osiem wystąpień później zakon stwierdził, że ksiądz Boniecki swoimi wypowiedziami szerzy wśród wiernych dezorientację i rozdarcie i ponownie wprowadził zakaz”. Gazeta zaznacza, że ksiądz nie chce być uważany za męczennika i twierdzi, iż „w jego celi nie ma miejsca na frustrację”.
Lubisz nasze artykuły? Podoba Ci się to co publikujemy? Polub nas na Facebooku >>
REDAKCJA POLECA