Roman Giertych
A w ogóle skąd Pani do głowy przyszło będąc w PiS mówić prawdę? Z choinki się Pani urwała, czy jak?
Szanowna Pani Poseł!
Dowiedziałem się ze smutkiem, że dzisiaj Jarek wywalił Panią z hukiem z najukochańszego PiS, za to, że powiedziała Pani, iż polskie szpitale są kompletnie nieprzygotowane przez rząd do walki z koronawirusem.
Pewnie pozostaje Pani w dysonansie poznawczym nie rozumiejąc dlaczego on to zrobił, skoro miała Pani dobre intencje i mówiła prawdę.
Ażeby Pani to zracjonalizować i pozwolić uniknąć psychicznego urazu od doznanego szoku, postanowiłem wytłumaczyć jak do tego doszło.
Pewnego razu w Roku Pańskim 1980, który w Chinach był Rokiem Małpy, Huang Li - student medycyny biegł na autobus. Nagle po twarzy musnął go przelatujący motyl, który tego wiosennego dnia wypoczwarzył się przepięknie. Huang przystanął na chwilę i obejrzał się na pięknego motyla. Niestety ten moment zatrzymania spowodował, że drzwi autobusu zamknęły się przed nim i nie zdążył na wykład poświęcony leczeniu artretyzmu.
Prawie 40 lat później Huang Li przyjmował w przychodni Wanga Xi, który przyszedł z problemem artretyzmu w ręce do przychodni rejonowej w Wuhan. Zalecił mu aspirynę, gdyż nie pamiętał jakie lekarstwa daje się na artretyzm - absencja na wykładzie to spowodowała.
Następnego dnia Wang mimo bolącej ręki poszedł na targ kupić swoje ulubione młode nietoperze - sezon właśnie się zaczynał. Tuzin ssaków wrzucił, przyrządziwszy uprzednio starannie, do garnka, ale z powodu bólu w stawie ręki nie mógł prawidłowo ustawić pokrętła od kuchenki, więc za słabo się dogotowały. I dlatego zjadł je razem z ich wirusem. Po tygodniu zaczął kaszleć, a resztę Pani zna.
Czyli w skrócie: prezes Panią wyrzucił przez ten efekt motyla. Niech tak Pani sobie tłumaczy, a to pomoże przetrwać.
Zawsze życzliwy,
Roman Giertych
PS.
A w ogóle skąd Pani do głowy przyszło będąc w PiS mówić prawdę? Z choinki się Pani urwała, czy jak?