Andrzej Żukowski
Wygłaszanie mowy przez osoby bliskie zmarłemu to okazja do podsumowania ich życia i przywołania spraw najbliższych ich sercu, tak jakby sami tego chcieli.
Tę oto mowę poświęconą pamięci Kory wyglosił Wojciech Mann:
"Dane jej było żyć w okresie różnych faz naszego kraju. Na początku był komunizm, potem był komunizm z ludzką twarzą, potem były różne turbulencje, potem była Solidarność, stan wojenny, demokracja, a wreszcie parodia demokracji. I przez wszystkie te okresy Kora szła z podniesioną głową i z jasnymi poglądami"
Wywołała ona falę hejtu wśród zwolenników "parodii demokracji".
Wygłaszanie mowy przez osoby bliskie zmarłemu to okazja do podsumowania ich życia i przywołania spraw najbliższych ich sercu, tak jakby sami tego chcieli.
Jest to w pewnym sensie użyczenie głosu osobie zmarłej by wygłosić jej słowo ostatnie. Kora zresztą przecież została z nami, jej głos będzie nam towarzyszył długo potem jak "Dobra Zmiana" zmieni się w kurz historii.
Wytykanie ‘upolitycznienia’ pogrzebu czołowej polskiej artystki, która ubolewała nad maltretowaniem Polski przez PiS jest szyderstwem. Oskarżenie to rzucją ludzie, którzy z tragicznej śmierci ofiar katastrofy smoleńskiej zrobili ośmioletni festiwal, niekończący się parteitag, cyrk, jarmark, kabaret, szopkę i bezwstydną chucpę. Corroboree bezsensu.
Woltyżerka na drabince waszej imitacji Napoleona nie miała sobie równych w kategoriach hipokryzji, jadu i bezczelności, oraz niebezpiecznego świrostwa.
Wasze niekończące się ekshumacje ofiar katastrofy to hańba i totalne zaprzecznie etyki religii, którą (podobno) wyznajecie, i najzwyklejszej ludzkiej przyzwoitości.
Coraz to nowe teorie zamachów jatrzą opinię publiczną, ośmieszają Polskę w oczach świata i są ohydną manipulacją.
Polska została przez was upokorzona, skundlona, złachana, pchnięta dekady do tyłu, pod każdym względem. Jesteście kwintesencją tego co w człowieku jest najgorsze i najgłupsze.
Wszyscy żałujemy, że Kora odeszła tak wcześnie, także dlatego, że na pewno z wielką radością świętowałaby z nami wasz niesławny koniec, którego nie unikniecie.