Andrzej Saramonowicz
Tak wyglądałem, kiedy w połowie lat 70. XX wieku byłem molestowany seksualnie - wraz z kilkudziesięcioma innymi chłopcami - przez proboszcza parafii Matki Bożej Królowej Polski na warszawskim Marymoncie, marianina księdza Olgierda Nassalskiego.
Wszystkie te wydarzenia opisałem długie szesnaście lat temu w tekście "Milczenie jest grzechem" (Przekrój, nr 19/2968 z 12 maja 2002 roku).
Po jego opublikowaniu doświadczyłem wielu przejawów obrzydliwej hipokryzji, z których najbardziej zapamiętałem:
1. paszkwil Michała Ogórka w Gazecie Wyborczej, mówiący, że opublikowaliśmy ten tekst z ówczesnym naczelnym Przekroju Romanem Kurkiewiczem wyłącznie po to, by podnieść nakład tygodnika;
2. całkowite milczenie ze strony Kościoła Katolickiego (mimo deklaracji, że złożę szczegółowe wyjaśnienia i podam listę wielu osób, które również padły ofiarą molestowania);
3. potępienie ze strony Rady Etyki Mediów za "złamanie norm uczciwości dziennikarskiej".
Mam nadzieję, że dziś ani Kościół, ani "obywatelskie media" ani żadne ciała mające słowo "etyka" w nazwie, nie ośmielą się już wejść w haniebny alians, gdy inne osoby w Polsce zechcą opowiedzieć o swojej krzywdzie, jakiej doznały ze strony polskich duchownych.
PS Proszę media, które - jeśli zechcą do mnie w tej sprawie dzwonić z pytaniem, jak było - by tego nie robiły, dopóki wcześniej nie przeczytają mojego artykułu z 2002 roku.
Andrzej Saramonowicz