W wywiadzie dla "Do Rzeczy", Andrzej Duda podkreślił że ataki na niego pochodzą głównie z jednego środowiska; bynajmniej nie ze środowiska PiS. Wg tygodnika Duda precyzuje, że chodzi o "jednego z koalicjantów PiS w ramach Zjednoczonej Prawicy".
- Wyborcy doskonale pamiętają, że te same osoby w 2011 r., zaraz po wyborach parlamentarnych, zdradziły Prawo i Sprawiedliwość, próbowały rozbić klub parlamentarny PiS i partię. Potem wielokrotnie, publicznie i ostro atakowały śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w związku z podpisaniem Traktatu Lizbońskiego - powiedział prezydent w rozmowie, której fragment opublikowano w niedzielę w portalu dorzeczy.
Pytany o to, czy jego spór z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro, to "spór pokoleniowy między 40-latkami", jak określił to w niedawnym wywiadzie Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda odparł: "to spór o przyszłość państwa, przyszłość moich rodaków".
- Mi nie chodzi o ministra X czy ministra Y, lecz o każdego ministra sprawiedliwości, który jest jednocześnie prokuratorem generalnym i w mojej ocenie nie powinien mieć tak ogromnej władzy nad Sądem Najwyższym, jakie dawała mu uchwalona przez parlament ustawa - mówił Duda.
- Dobrze to ujęła Zofia Romaszewska, mówiąc, że nie chce żyć w kraju, w którym władza prokuratora generalna jest tak wielka, jaka nie była nawet w PRL. To jest właśnie troska o przyszłość, dobrą przyszłość - dodał.
(af) thefad.pl