Adam Mazguła
Dla ministra liczy się jego korzyść i tylko jego, ale nie armii. Promuje więc ludzi, którzy byli zakałami swoich środowisk, a teraz wiernie realizują politykę wazeliny i zemsty na wszystkich za wszystko
Zainteresował mnie oficer, który wiele lat temu był ze mną na kursie górskim we Francji. Teraz to Dziekan Korpusu Oficerów Zawodowych Wojsk Lądowych, kpt. Jan Jastrzębski.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie teksty, które publikuje ów kapitan (jest on zresztą z tej samej jednostki, której dowódca biegał za B. Misiewiczem z parasolką). Czytam i oczom nie wierzę. Pod tekstem o umorzeniu postepowania przeciwko B. Misiewiczowi: „teraz to dopiero ruskie ścierki zawyją…”, a następnie pochwały wybitnych zasług Misiewicza: „to był dobry duch armii”… i na zakończenie „a teraz wyjcie dalej …”.
Poniżej sprawozdanie z pielgrzymki, stop aborcji i IV zaduszki żołnierzy.
Wybaczcie, ale dla mnie - to całkowity upadek moralny oficera. Buta, pochwała łamania honoru żołnierskiego, dno kulturalne i cywilizacyjne. Przykład chrześcijańskiego rycerza nienawiści.
Jeśli taki człowiek pełni dzisiaj funkcję zaufanego przedstawiciela oficerów Wojsk Lądowych, to jak wyglądają oficerowie, których on reprezentuje?
Myślę, że to jaskrawy przykład upadku wartości, jakie chcielibyśmy przypisywać żołnierzom. Nie dzieje się dobrze z kadrami w rozbrajającej się armii.
Minister świadomie nie wyznacza żołnierzy na wakujące stanowiska. Całymi miesiącami ktoś pełni obowiązki zastępczo. Dlaczego? Zastanawia się, kto bardziej mu się przyda i gdzie. Jeśli już kogoś wyznaczy, to wszyscy obserwujemy, że te jego wybory są nielogiczne i krzywdzące ludzi uczciwie służących w wojsku. Jednak o czyj interes tu chodzi. Dla ministra liczy się jego korzyść i tylko jego, ale nie armii. Promuje więc ludzi, którzy byli zakałami swoich środowisk, a teraz wiernie realizują politykę wazeliny i zemsty na wszystkich za wszystko.
Codzienne MON-owskie konferencje prasowe i wystąpienia publiczne odlota smoleńskiego informują o tym, jak to pięknie jest w armii, ilu to nowych żołnierzy przybyło, ileż planów, pomysłów i zakupów dla wojska… Tymczasem nic takiego nie ma miejsca.
Codzienne kłamstwa są w rzeczywistości zasłoną dymną nad niszczeniem Wojska Polskiego. Wojsko trzyma jeszcze standardy tylko dzięki odpowiedzialności i zaangażowaniu niezwykle patriotycznej części kadry dowódczej, która nie ujawnia swoich ocen ani zdania na temat mściwego bałaganiarza, którego PiS uczynił ministrem.
Bałagan w MON zaczyna się od braku jasnego podziału kompetencji i przyjęcia zadziwiających priorytetów dla wojska, gdzie najważniejsze są Wojska Obrony Terytorialnej, bo to wojsko ministra, jemu bezpośrednio podporządkowane.
Dlatego priorytety kadrowe oraz wyposażenie, wykorzystanie bazy szkoleniowej i magazynowej „niedzielnego wojska” sprawiają, że wojska operacyjne, podległe dowództwu wojskowemu, są usługowe w stosunku do WOT. Ta kuriozalna sytuacja spowodowana jest też odmiennością zadań. WOT może wykonywać polecenia o charakterze porządkowym, donosicielskim, interwencyjnym w sytuacjach kryzysowych, w stosunku do naszych obywateli, a wojska operacyjne mogą być użyte tylko w stosunku do wroga zewnętrznego.
Tak naprawdę - wroga zewnętrznego nie widać, poza urojeniami Ministra Wojny z Narodem, który podgrzewa nastroje społeczne dla podtrzymania własnej aktywności i dla kierowania do jego dyspozycji niezwykle wysokich środków finansowych.
Dlatego WOT jest dzisiaj ważniejszy nie tylko dla A. Macierewicza, ale i dla PiS-u, bo może być pomocny tej partii przy umacnianiu jej dyktatury. Obecnie wojska operacyjne są dużo mniej potrzebne partii rządzącej. Może jedynie dla prestiżu międzynarodowego i pozycji w NATO.
Trudno ocenić, na ile poważne są zapowiedzi walki o chrześcijańską Europę i jakie środki są planowane do użycia, chociaż na razie wydają się one dalekie i niemożliwe. Jednak dwa lata temu - też wiele spraw wydawało się nam niemożliwych, a okazało się inaczej.
Jeśli sprzęt i wyposażenie zostało jednak jakimś cudem zakupione, to trafia do niedzielnego WOT-u. Doszło do tego, że żołnierze jeżdżą na misje zagraniczne w starych mundurach, niedoposażeni, a organizacja każdej misji - to nowe wyzwanie, a nie ciągłość działań. Wszystko to dzieje się w czasach, w których podobno wydajemy rekordowe kwoty na armię.
Bałagan organizacyjny jest na wszystkich poziomach. Wojsko, dla którego rozkaz jest jedynym nakazem, zmienia radykalnie standardy. Każdy telefon od PiS-owskich przedstawicieli rasy panów jest ważniejszy od rozkazu. Dochodzi do tego, że nawet tzw. zapasy wojenne nie są święte. Kiedyś - do użycia w sytuacjach nadzwyczajnych, tylko na pisemny rozkaz szefa Sztabu Generalnego WP, a dziś - wystarczy telefon polityka PiS-u.
Rozkład armii postępuje w tempie zastraszającym. Cierpi na tym nie tylko stan jej gotowości bojowej, ale przede wszystkim zdolność do wykonywania jakichkolwiek zadań bojowych. Dziś wojsko jest na pokaz. Ot, takie wojsko dla wizerunku ministra - telewizyjne.
Do miana tragedii pretenduje także rzecz podstawowej wagi w każdej armii - niskiego stanu morale, jakiego nie było w wojsku polskim od czasów odzyskania przez nas niepodległości.
Na szczęście są też w polskim wojsku podoficerowie, oficerowie i generałowie, dla których kłamstwo smoleńskie to nie religia, tylko po prostu kłamstwo. Zdrajca, to znaczy zdrajca, a czarne jest czarne. Mam nadzieję, że zostanie ich na tyle wielu, by mogli już niedługo oczyścić szeregi z tej masy prostactwa, ciemnoty, zakłamania i braku honoru.
Zbliża się setna rocznica odzyskania niepodległości. Prezydent namawia wszystkich do świętowania. Oby był to moment ponownego odzyskania wojska dla Polski i powodów do radości.
Adam Mazguła