W komentarzu opublikowanym w internetowym wydaniu tygodnika „Die Zeit” Oliver Fritsch porusza pięć punktów mających potwierdzić jego tezę, iż „w tym transferze nie ma zwycięzców”.
Bayern stracił siłę przyciągania
Obecność Lewandowskiego w Bayernie, która była sukcesem, mogła potrwać jeszcze dwa lata. Polak należał obok Manuela Neuera i Thomasa Muellera, którzy są w zespole dłużej od niego, do filarów drużyny. Lewandowski był sześć razy królem strzelców, raz z rekordowym wynikiem 41 trafień.
Dotychczas regułą było, że to klub z Monachium żegna się z zawodnikiem. Przewodniczący zarządu Oliver Kahn musiał tym razem przyznać, że jego klub stracił na sile przyciągania i autorytecie.
Bayern nie ma zdaniem autora na miejsce napastnika żadnego „perfekcyjnego zastępcy”. Sadio Mane z Liverpoolu nie jest gorszym piłkarzem, ale gra na innej pozycji. Lewandowski był zapewne słabszy technicznie, ale był doskonałym wykonawcą ofensywnej drużyny i pasował szczególnie do Muellera.
Lewandowski chciał od dawna przenieść się do wielkiej drużyny, kokietował kilka lat temu Real Madryt, jednak przejście do Barcelony nie jest skokiem w górę.
Barcelona wpadła w poślizg
FC Barcelona jest co prawda jedną z wielkich marek, klub jednak kilka lat temu „wpadł w poślizg”. Ostatni finał Champions League z jego udziałem miał miejsce w 2015 roku. Od tego czasu Barcelona doznała szeregu spektakularnych porażek, 0:4 w Liverpoolu, 0:3 w Rzymie, 2:8 przeciwko Bayernowi. Dziesięć lat temu „tikitaka” Barcy był miarą, dziś, gdy w modzie jest futbol fizyczny, drużyna z Barcelony nie jest do tego przygotowana.
Szansa na wejście z Barceloną w ciągu dwóch najbliższych lat do finału Champions League są bardzo małe, natomiast Bayern należy ciągle jeszcze do sześciu-ośmiu drużyn, które mają szansę na wielki tytuł.
Lewandowski korzystał z dominacji Bayernu
Transfer nie pasuje do filozofii Barcelony. Wysoko zadłużony klub płaci prawie 50 mln euro za napastnika, który w przyszłym miesiącu skończy 34 lata. W Monachium mówi się, że Lewandowski bardziej zależał od Bayernu niż Bayern od Lewandowskiego. Jako napastnik korzystał z ery dominacji Bayernu.
Strata dla Bundesligi
Po Erlingu Haalandzie Bundesliga traci drugiego wspaniałego napastnika. Czy szum wokół niego w Niemczech przetrwa jego odejście? Wkrótce może się okazać, że 30 bramek, które strzelał w każdym sezonie, jest nie tyle dowodem na jego kunszt, co raczej argumentem na niekorzyść Bundesligi.
Rozstanie w złym stylu
Lewandowski stał się w Monachium światową gwiazdą. Koszulkę z jego nazwiskiem noszą nie tylko dzieci na niemieckich boiskach i ulicach. Ta relacja kończy się „wojną w rodzinie”. Obie strony źle o sobie mówiły i rozpowszechniały nieprawdę.
Niektórzy mówią – taki jest zawodowy futbol. Ale to nieprawda. Rzadko odbywa się to w tak złym stylu. Zakończenie w ten sposób wspólnej historii sukcesu, bez cienia sentymentu, nie wystawia dobrego świadectwa ani polskiemu napastnikowi, ani klubowi – podsumowuje Oliver Fritsch.