o słyszeliśmy o prześwietnym planie kierowanej przez Pana Podkomisji, aby pozostały nam jeszcze samolot TU-154 użyć do nalotu na brzozę i udowodnić w ten sposób, że samolotowi drzewa nie są straszne.
List do Antoniego Macierewicza
Szefa Podkomisji ds. Wyjaśniania Zamachu Smoleńskiego i wiceprezesa PiS.
Szanowny Panie Pośle!
Już dawno słyszeliśmy o prześwietnym planie kierowanej przez Pana Podkomisji, aby pozostały nam jeszcze samolot TU-154 użyć do nalotu na brzozę i udowodnić w ten sposób, że samolotowi drzewa nie są straszne.
Dzisiaj jednak wypłynęła kwota jaką ponoć oferowaliście Państwo pilotom za udział w tym zbożnym eksperymencie.
Ho, ho, ho! Pół miliona złotych piechotą nie chodzi!
Jakże wszystkim żal, że nie znalazł się wsród naszych pilotów godny następca kamikadze i nie podjął się dla Pana dokonać tego eksperymentu. Myśląc jakby rozwiązać ten problem wpadłem na pomysł, który może kogoś przekona. A jakby tak Pan skusił pilota tym, że wystarczy aby wystartował i naprowadził Pana za sterami na tę brzozę, a potem wyskoczy sobie na spadochronie?
Panie Pośle! Taką odwagą zyskałby Pan nieśmiertelną sławę na całym świecie! Na Madagaskarze by o Panu czytano, na Kiribati, w Papui Nowej Gwinei Papuasi podziwialiby Pana jak na przodzie żelaznego ptaka przystępuje Pan do koszenia samolotem lasu! Nasi wrogowie wiedząc, że Polska ma tak odważnych synów drżeliby ze strachu, a imigranci szerokim łukiem omijaliby naszą Ojczyznę na wieść, że szefem MON-u był człowiek, którego stać na taki czyn!
Tak więc do dzieła! Niech Pan podczas negocjacji wspomni pilotom o tym spadochronie, to od razu się zgodzi któryś.
Zawsze życzliwy,
Roman Giertych
PS Według mnie nawet ten pomysł biegłych o Pana niepoczytalności nie przekona. Musi Pan wymyśleć coś mocniejszego.