Radosław Sikorski
Hipokryzja tej władzy obraża inteligencję obywateli. Stanowi też największe zagrożenie dla tych wartości i instytucji, jakich Zjednoczona Prawica obiecywała bronić. Rozejrzyjmy się dookoła i zastanówmy nad dokonaniami PiS.
Gdybym miał jednym słowem podsumować rządy Zjednoczonej Prawicy, powiedziałbym: hipokryzja. Jej przejawy widzimy od lat, ale czas próby, jakim jest pandemia, pokazał nam to zjawisko w pełnym świetle. Kiedy minister sprawiedliwości i prokurator generalny bierze udział w imprezie urodzinowej Radia Maryja, łamiącej wszelkie obostrzenia związane z epidemią, które wprowadził jego własny rząd - to jest hipokryzja. Kiedy ów minister - od lat zgrywający twardego szeryfa - siedzi cicho, gdy Tadeusz Rydzyk nazywa biskupa z poważnymi zarzutami o ukrywanie pedofilów, ofiarą „nagonki mediów” - to jest hipokryzja.
Kiedy Ziobro - regularnie straszący Polaków „seksualizacją dzieci” - nie reaguje, gdy gwałty na nieletnich nazywa się publicznie jakiś tam „grzechem” czy „pokusą”, którą rzekomo wszyscy mamy - to jest hipokryzja. „To, że ksiądz zgrzeszył? No, zgrzeszył. Kto nie ma pokus?”, mówił Rydzyk z ambony. A Zbigniew Ziobro, Mariusz Błaszczak i Rzecznik Praw Dziecka (!) Mikołaj Pawlak pokornie słuchali. Kiedy Prezydent Rzeczpospolitej wysyła list porównujący działalność Radia Maryja do cudu nad Wisłą, czyli bitwy, w której Polacy poświęcali życie dla obrony niepodległości, to jest nie tylko skrajna głupota, ale właśnie hipokryzja. Bo Duda wie, że to, co pisze, nie ma najmniejszego sensu. Ale pisze, bo chce Rydzyka ugłaskać. Kiedy rząd, który na każdym kroku przekonuje, że walczy o dobro Polaków, zataja informacje lub podaje fałszywe dane, dotyczące pandemii i ryzykuje życiem obywateli wyłącznie po to, by poprawić notowania w sondażach - to jest hipokryzja. Kiedy samozwańczy patrioci u władzy opowiadają o miłości do kraju, a jednocześnie chcą zrezygnować z unijnej pomocy finansowej, której ich obywatele tak bardzo potrzebują w czasie kryzysu gospodarczego - to jest hipokryzja. Tym bardziej, że robią to nie w obronie jakichkolwiek wartości, ale po to, by dać sobie prawo bezkarnego łamania Konstytucji.Kiedy członkowie rządu, który miał nie tolerować korupcji, wykorzystują pandemię do tego, żeby się na niej wzbogacić osobiście czy poprzez znajomych instruktorów narciarstwa lub handlarzy bronią - to jest hipokryzja.Kiedy ekipa, która zdobywała władzę pod hasłami wzmocnienia pozycji Polski na świecie, dziś zaczyna dyskusje o wyprowadzeniu kraju z Unii Europejskiej, czyli organizacji fundamentalnie poprawiającej nasze bezpieczeństwo - to jest hipokryzja. Podobnie, jak hipokryzją jest kompromitowanie Polski na arenie międzynarodowej przez ostatnie pięć lat, prowadzone pod hasłami „wstawania z kolan”.Kiedy władza całkowicie kolonizuje media publiczne, kiedy usuwa niezależnych dziennikarzy, a na ich miejsce wstawia posłusznych pracowników medialnych, kiedy całkowicie pomija informacje niewygodne dla władzy, a wszystko to w imię promowania „pluralizmu w mediach” - to jest hipokryzja. Kiedy ludzie partii rządzącej i ich medialne zaplecze chcą, aby zwykli Polacy żyli według surowych, konserwatywnych zasad obyczajowych, a jednocześnie sami tych zasad nie przestrzegają - to jest hipokryzja. Kiedy przyznają sobie prawo do rozwodów, życia w nieformalnych związkach czy odmiennych preferencji seksualnych, a jednocześnie cały swój przekaz opierają na krytyce innych ludzi, którzy robią dokładnie to samo - to jest hipokryzja.
Jestem w stanie zrozumieć, jak w 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość zdobyło zaufanie części wyborców, wyznających poglądy konserwatywne. Ale po pięciu latach, ci sami wyborcy powinni zadać sobie kilka pytań. Kto jest większym zagrożeniem dla wychowania naszych dzieci: ktoś, kto domaga się rzetelnej edukacji w szkołach, obejmującej także edukację seksualną, czy ktoś, kto próbuje ukrywać lub usprawiedliwiać pedofilów tylko dlatego, że noszą sutanny? Kto jest większym zagrożeniem dla tradycyjnej rodziny: homoseksualista, który żyje z jednym partnerem od lat i chce w jakiś sposób sformalizować ten związek, czy ktoś, kto na co dzień odgrywa rolę surowego konserwatysty, a po godzinach uczestniczy w homoseksualnych orgietkach? Kto jest większym zagrożeniem dla „świętości małżeństwa”: ktoś, kto żyje w związku nieformalnym, czy ktoś, kto takim respektem darzy kościelne śluby, że ma ich na koncie kilka? Wreszcie, kto jest większym zagrożeniem Kościoła katolickiego: ktoś, kto chce naprawy zepsutej instytucji po to, by odzyskała szacunek, czy ktoś, kto dla politycznej korzyści woli siedzieć cicho, słuchając Rydzyka i patrząc na odpływ wiernych?
Hipokryzja tej władzy obraża inteligencję obywateli. Stanowi też największe zagrożenie dla tych wartości i instytucji, jakich Zjednoczona Prawica obiecywała bronić. Rozejrzyjmy się dookoła i zastanówmy nad dokonaniami PiS. Spójrzmy życzliwie tylko na te obszary, na których powinno zależeć władzy konserwatywnej, maszerującej do wyborów z hasłami budowy silnego, uczciwego i dumnego państwa. Wojsko, policja, Kościół katolicki, szkoły, sądy i prokuratura, szeroko rozumiana dyplomacja - czy którakolwiek z tych instytucji jest dziś w lepszym stanie niż była, kiedy PiS et consortes przychodzili do władzy? Czy cieszą się większym szacunkiem i zaufaniem? Dlaczego nie? Odpowiedź jest prosta: hipokryzja.
Radosław Sikorski