Zaufani ludzie polityków muszą być w spółkach skarbu państwa
- W spółkach skarbu państwa muszą być ludzie zaufani polityków, którzy odpowiadają za te spółki - mówił minister kultury Piotr Gliński w porannej rozmowie w RMF FM - odniósł się w ten sposób do osoby Bartłomieja Misiewicza, rzecznika ministra obrony narodowej, którym media zainteresowały się po tym, jak został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
W każdym zakładzie pracy powinien być ktoś z PiS i jednocześnie w CBA i ktoś z obrony terytorialnej https://t.co/4UEEXIilv8
— Marcin Kamiński (@Marcin_Kaminski) 26 października 2016
26-letni Misiewicz nie ukończył kursu uprawniającego do zasiada w takiej radzie, do którego mogą przystąpić absolwenci szkół wyższych. O tym, jak bardzo Antoni Macierewicz ceni swojego rzecznika przekonaliśmy się w sierpniu tego roku, kiedy Misiewicz z rąk szefa MON otrzymał złoty medal za zasługi dla obronności kraju.
- On jest po prostu zaufanym, dobrym współpracownikiem pana ministra, który chciał mieć swojego przedstawiciela gdzieś tam w którejś ze spółek. (...) Nie chodziło o to, żeby on tam zarobił, tylko, żeby był przedstawicielem bezpośrednim ministra, który odpowiada za tę spółkę. - przekonywał Gliński.
Jednak zdaniem ministra kultury, wraz z nadejściem rządów PiS skończyło się "kolesiostwo i załatwianie pracy znajomym" - Nie ma kolesiostwa, załatwienia - jeżeli były takie przypadki, jak mówię przypadki w ograniczonym zakresie, to one zostały już ukrócone w ciągu pierwszego roku.
- Nasi poprzednicy przez osiem lat bawili się w takie rzeczy. Kilkaset osób było zidentyfikowanych, połączonych z tą czy inną partią w różnych spółkach Skarbu Państwa. W niektórych ministerstwach poszczególne departamenty miały nazwy wsi związanych z takimi czy innymi politykami. - dodał Gliński - Wtedy były wsie, teraz są miasteczka - zwrócił uwagę prowadzący program Robert Mazurek.
Filmy hollywoodzkie
Minister kultury przypomniał o konieczności promowania polskiej historii. Zaznaczył, że powstaną filmy z rozmachem hollywoodzkim i hollywoodzkimi aktorami. - Pracujemy nad tym. - powiedział
- Ogłosiliśmy konkurs. (...) Chodzi nam o to, żeby to był film historyczny, a jury dość spluralizowane wybierze temat. Na pierwszy etap przyszło ponad 850 projektów. A oprócz tego przychodzą do mnie prawie codziennie twórcy, nie tylko do mnie, i proponują takie czy inne gotowe już scenariusze. - przypomniał. Zaznaczył jednak, że Tom Cruise "pewnie na Piłsudskiego by się nie nadawał, za niski i mało podobny" i przyznał, że "mamy swoich dobrych" aktorów.
- Ale oczywiście chcielibyśmy także, żeby jedna z tych produkcji miała taki oddech światowy. Natomiast ja jeszcze raz chcę podkreślić: podstawową kwestią jest jakość, bo zrobienie za duże pieniądze gniota to jest kompromitacja i ja bardzo będę dbał o to, żeby nie wpaść w coś takiego.
(df) thefad.pl / Źródło: RMF24