Eliza Michalik
Jeśli chcemy wyeliminować z życia publicznego ludzi ziejących nienawiścią, musimy to zrobić sami: przy urnach wyborczych, ale także pilotem - nie oglądając programów, do których zaprasza się krzykaczy i nienawistników, a przede wszystkim - nazywając jasno i wyraźnie rzeczy po imieniu.
Eliza Michalik
Jeśli chcemy wyeliminować z życia publicznego ludzi ziejących nienawiścią, musimy to zrobić sami: przy urnach wyborczych, ale także pilotem - nie oglądając programów, do których zaprasza się krzykaczy i nienawistników, a przede wszystkim - nazywając jasno i wyraźnie rzeczy po imieniu.
Mówiąc o tym, że trzeba skończyć z mową nienawiści i pogardy, z pełnym nienawiści i pogardy postępowaniem w życiu publicznym, musimy pamiętać, że nigdy nie zrobią tego sami zainteresowani, najbardziej winni.
Tak jak kościół nigdy nie rozliczy jak należy księży pedofilów. Tak jak żaden gang, żadna mafia nie rozliczy się sama i nie pośle swoich członków do więzienia. Oczekiwać czegoś podobnego byłoby absurdem.
Taka jest natura ludzka, że każdy siebie i swojej organizacji broni, usprawiedliwia, a nie oskarża. Dlatego wymyślono zasadę, że nikt nie może być sędzią we własnej sprawie.
I dlatego jeśli chcemy wyeliminować z życia publicznego ludzi ziejących nienawiścią, musimy to zrobić sami: przy urnach wyborczych, ale także pilotem - nie oglądając programów, do których zaprasza się krzykaczy i nienawistników, a przede wszystkim - nazywając jasno i wyraźnie rzeczy po imieniu.
Trzeba też nie tylko głośno mówić na co się nie zgadzamy, ale zacząć faktycznie się nie zgadzać, protestować i stawiać opór takiemu traktowaniu.
Trzeba przestać siedzieć cicho, bo milczenie przyzwoitych ludzi to marzenie tych, którzy boją się, co mogliby od nich usłyszeć.
Eliza Michalik