Wojciech Jaruzelski ma wiele na sumieniu, ale jego postawa w 1989 r., szczególnie lojalność wobec rządu premiera Tadeusza Mazowieckiego, zasługuje na uznanie - mówi autor niemieckiej biografii generała Reinhold Vetter.*
Deutsche Welle: Jaruzelski – zbawca ojczyzny czy zdrajca? Postać zmarłego cztery lata temu generała nadal wzbudza emocje i przedstawiana jest w Polsce w biało-czarnych barwach. A jaki jest Pański Jaruzelski?
Reinhold Vetter: Biorąc pod uwagę jego całe życie, nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Istniały momenty, gdy działał przeciwko polskiemu narodowi, jak chociażby wtedy, gdy w 1970 roku na posiedzeniu z Gomułką nie protestował przeciwko rozkazowi strzelania do robotników, albo w 1968 roku, gdy godził się na to, by żołnierze po cywilnemu wchodzili w tłum studentów i bili ich. Stan wojenny można interpretować na wiele sposobów. Natomiast jednoznacznie pozytywnie oceniam jego postawę w okresie demokratycznego zwrotu lat 1988/1989, a także jego działalność jako prezydenta Polski w czasie, gdy rządem kierował pierwszy niekomunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki.
DW: To jak w końcu: zdrajca czy zbawca?
Vetter: Bronię się przed jednoznaczną oceną. Postawy naganne i zasługi walczą ze sobą. Próbowałem rozwiązać ten dylemat w tytule: „Generał gorliwie służący Polsce. Późna refleksja komunisty Wojciecha Jaruzelskiego”. Najważniejsza była dla niego służba w wojsku.
DW: Jako korespondent zachodnioniemieckich mediów śledził Pan od lat 80. wydarzenia w Polsce, miał Pan już przed rozpoczęciem pisania biografii ukształtowany obraz Jaruzelskiego. Czy podczas pracy nad książką ten obraz uległ zmianie, czy coś Pana zaskoczyło?
Vetter: Podczas pisania książki stałem się z pewnością bardziej krytyczny wobec Jaruzelskiego, niż byłem przedtem. W dokumentach znalazłem potwierdzenie informacji, że na spotkaniu z Gomułką w 1970 roku Jaruzelski milczał, gdy pierwszy sekretarz PZPR powiedział: strzelać.
DW: Jak wyjaśnia Pan decyzję Jaruzelskiego o zaangażowaniu się po stronie władz komunistycznych związanych ze Związkiem Sowieckim, który był odpowiedzialny za śmierć jego ojca i cierpienia całej rodziny na wygnaniu. Młody człowiek wychowany w duchu narodowo-katolickim na służbie u komunistów?
Vetter: Należy odróżnić podejście Jaruzelskiego do sowieckiego systemu od podejścia do Rosjan. Jaruzelski mówił bardzo dobrze po rosyjsku, znał rosyjską literaturę, lubił Rosjan, co wynikało też z doświadczeń na Syberii, dokąd go w czasie wojny wraz z rodziną deportowano. Jaruzelski nie widział dla siebie życia poza wojskiem. To była jego ojczyzna, jego środowisko. Robił karierę, rozumiejąc to jako służbę Polsce. Młody oficer pochłaniał marksizm-leninizm, ale nigdy nie stał się przekonanym agitatorem, jego przemówienia są drętwe, pozbawione ideologicznego zacięcia.
DW: A jaką rolę odegrał w 1968 roku? Czy był motorem sprawczym antysemickiej czystki, czy raczej biernym obserwatorem korzystającym ze zmian?
Vetter: I to i to. W archiwum w Rembertowie (Centralne Archiwum Wojskowe) przechowywane są jego rozkazy degradujące oficerów żydowskiego pochodzenia. To zaczęło się już w 1967 r. To był instrument do zmiany układu sił w armii. Jaruzelski znał Żydów ze swojego dzieciństwa, choć jako przedstawiciel szlachty nie miał z nimi kontaktu. Nie znalazłem żadnej antysemickiej wypowiedzi. Nie uprawiał antysemickiej agitacji jak Mieczysław Moczar, nie mówił jak Gomułka o „piątej kolumnie”, ale brał w czystkach udział. Przyznał później, że był to mroczny fragment jego biografii.
DW: Co skłoniło go do wprowadzenia stanu wojennego?
Vetter: Uważam, że subiektywnie Jaruzelski był przekonany, że stan wojenny jest mniejszym złem. Groźba rosyjskiej interwencji była największa na wiosnę 1981 roku, po wydarzeniach bydgoskich. Potem w Moskwie zwyciężyło stanowisko, że będzie najlepiej, jak Jaruzelski sam rozwiąże problem. W Moskwie zdawano sobie sprawę, że wejście do Polski może drogo kosztować. Rosjanie mieli już kłopot z Afganistanem. Obawiali się też amerykańskich sankcji. Dziwi mnie natomiast, że nawet tak inteligentni liderzy opozycji jak Geremek nie poczynili żadnych przygotowań do zejścia do podziemia. Wyjątkiem był Frasyniuk, który zabezpieczył kasę. Inni dali się wygarnąć jak króliki.
DW: A co skłoniło Jaruzelskiego pod koniec lat 80. do podjęcia rozmów z opozycją i Okrągłego Stołu?
Vetter: To był długi proces, generał zrozumiał, że „materiał uległ zmęczeniu”. Władza nie przypuszczała jednak, że już po pół roku będzie musiała pakować walizki. Obie strony były zaskoczone. Jaruzelski miał świadomość, że czas jego formacji dobiegł końca.
DW: Czy jako prezydent Polski Jaruzelski wspierał proces reform, czy raczej go hamował w interesie tracących władzę komunistów?
Vetter: Jaruzelski odegrał w tym czasie (lipiec 1989 - grudzień 1990) jednoznacznie pozytywną rolę. Nie tylko wspierał reformy, lecz także uprzedzał Mazowieckiego o knowaniach służby bezpieczeństwa czy wojskowych.
DW: A jakie znaczenie miały dla niego Niemcy?
Vetter: Niemcy były dla niego wrogim krajem, jego żona była co prawda germanistką, ale nie miało to chyba większego wpływu na jego poglądy. Jaruzelski nie znał nie tylko RFN, ale i NRD. Gdy opuszczał Polskę, jechał na Krym, do Wietnamu albo na Kubę.
DW: Na czym polegała tajemnica jego sukcesów? Po każdej zmianie władzy Jaruzelski awansował, wspinał się konsekwentnie po drabinie prowadzącej do najwyższych stanowisk.
Vetter: Jaruzelski był na tyle inteligentny, by wyczuć, że pewien etap kończy się i trzeba działać. Tak było w przypadku Gomułki w 1970. Był jednym z inspiratorów podjęcia rozmów z Gierkiem w celu przekonania go do przejęcia władzy. Jaruzelski działał bardzo ostrożnie do momentu, gdy – używając terminologii marksistowskiej - ilość przeszła w jakość. Nie był stalinowcem w sensie ideologicznym, długo wspierał Gomułkę, ale w końcu miał dość tego autorytarnego, zakochanego w sobie działacza. Podobnie było z Gierkiem, zrozumiał, że tak dalej być nie może. W ten sposób dostał się w 1981 roku na szczyty władzy.
DW: Czy należy zdegradować Jaruzelskiego?
Vetter: Ależ skąd, to bzdura, nie można mierzyć się z historią odbierając stopnie wojskowe. Ma z pewnością wiele na sumieniu – lata 1968 i 1970, ale zdzieranie munduru do niczego nie prowadzi. Trzeba dyskutować o poszczególnych etapach jego życia. Degradacja to przejaw polityki historycznej PiS, która zna tylko bohaterów lub zdrajców. Tak jak w czasach komunistycznych, tylko na odwrót.
Książka „Polens diensteifriger General. Spaete Einsichten des Kommunisten Wojciech Jaruzelski” („Generał gorliwie służący Polsce. Późna refleksja komunisty Wojciecha Jaruzelskiego”) ukazała się wiosną 2018 w wydawnictwie „Berliner Wissenschafts-Verlag.
REDAKCJA POLECA