Wprowadzenie ustawy zakazującej handlu w niedzielę będzie oznaczać, że 38 mln ludzi robi zakupy w sposób podporządkowany politycznemu interesowi oraz - co gorsze - religijnemu światopoglądowi partii rządzącej.
38 mln ludzi pod dyktando PiS-u będzie ustalało swój czas pracy oraz sposób spędzania niedziel.Byłoby dobrze, gdyby Polska była tak zamożna, że ludzie nie muszą pracować w niedziele, a wszystkich stać na weekendowe atrakcje z rodziną. Na razie jednak sytuacja wyglada inaczej.
Polacy potrzebują pracy. Handel i usługi zapewniają zatrudnienie setkom tysięcy Polaków. Również w weekendy, które dla galerii handlowych generują nawet do 30 % tygodniowych obrotów.
Nie trzeba ustawą zamykać sklepów, by Ci którzy nie chcą tego dnia pracować, nie byli do pracy zmuszani.
Wystarczy stosować Kodeks Pracy i wprowadzać do niego stosowne korekty.Nie trzeba wszystkim konsumentom zamykać sklepów, by ta część, która sprzeciwia się niedzielnym zakupom, po prostu ich nie robiła.
Duża grupa osób pracujących w weekendy to młodzi ludzie, którzy w ten sposób zarabiają na studia, a także samotni rodzice lub tacy, którzy nie mają możliwości zapewnienia dzieciom opieki i nie mogą pracować w ciągu tygodnia. Te osoby spędzają z dziećmi tydzień, zarabiając na utrzumanie rodziny w weekendy.
Pierwotnie ustawa przygotowana przez NSZZ "Solidarność" zakładała zakaz handlu w każdą niedzielę. Teraz, po społecznym sprzeciwie, związkowcy z poparciem PiS-u proponują zamknięcie wszystkich sklepów w co drugą niedzielę (z kilkoma wyjątkami tj. małe sklepy obsługiwane przez właścicieli, sklepy z dewocjonaliami, kwiaciarnie).
Związkowcy Piotra Dudy i politycy J. Kaczyńskiego mają w głębokim poważaniu argumenty ekonomiczne. Nie obchodzi ich, ilu tysiącom ludzi zabiorą pracę, ani ilu przedsiębiorcom odbiorą dochody, wstrzymają inwestycje lub w skrajnych przypadkach doprowadzą do bankructwa.Przykłady z Kanady, USA i kilku państw europejskich pokazują, że zakaz niedzielnego handlu ma negatywne skutki na wielu obszarach.
1. Straty, a nawet upadłość mniejszych działalności prowadzonych obok dużych sklepów (usługi gastronomiczne i mniejsze sklepy w galeriach handlowych), a także co pokazuje przykład Węgier, małych sklepów osiedlowych.
2. Mniej ofert pracy na rynku.
3. Mniejsze wpływy podatkowe dla skarbu państwa.Skoro rząd Kaczyńskiego tak bardzo ceni Viktora Orbana, powinien zauważyć, że Węgry, które w 2015 r. przy wielkim sprzeciwie społecznym wprowadziły całkowity zakaz handlu w niedziele, wycofują się z tego pomysłu.
Poza Węgrami, ograniczenia dotyczące handlu w niedziele obowiązują tylko w 8 państwach Unii Europejskiej, przy czym niemalże całkowity zakaz dotyczy tylko Niemiec i Austrii.
Niemcy rozważają obecnie zniesienie tego zakazu jako niekorzystnego dla ich gospodarki.
Pozostałe państwa: Francja, Grecja, Holandia i Luksemburg posiadają tylko częściowe ograniczenia.Nie zgadzamy się, by kosztem obywateli rząd spłacał swój dług wyborczy u związkowców Piotra Dudy i wobec ojca Rydzyka.
Sami chcemy decydować kiedy robić zakupy i w jakie dni pracować.
Ryszard Petru