Jacek Lepiarz
Wybory do Parlamentu Europejskiego zdecydują o losach Europy, ponieważ jej wolność zagrożona jest od zewnątrz i od środka. Kluczową postacią w nowej UE może stać się Donald Tusk - czytamy.
„Polityczny punkt ciężkości Europy przesunął się w ostatnich dwóch latach na wschód i północ. Oczywistym powodem jest wojna w Ukrainie. Właśnie tam europejska architektura pokojowa broniona jest przed agresją Rosji. Linia, wzdłuż której pewnego dnia zatrzyma się ofensywa Rosji, będzie nową granicą Europy.” – pisze Joerg Lau w komentarzu opublikowanym w piątek w internetowym wydaniu tygodnika „Die Zeit”.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbywają się w szczególnym momencie. Wolność i prawo do samostanowienia są zagrożone zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz. W tej sytuacji, zdaniem autora, „wybiła godzina Europy Środkowej”. To od państw tego regionu zależy teraz bardzo wiele.
Małe narody między Rosją a Niemcami
Jak pisze Lau, szczególne historyczne doświadczenia krajów środkowoeuropejskich przesądzają o ich znaczeniu. Autor przywołuje opinię czeskiego pisarza Milana Kundery, który w eseju "Uprowadzony Zachód" z 1983 roku pisał o Europie Środkowej jako "niebezpiecznej strefie małych narodów pomiędzy Rosją a Niemcami".
Mały naród – tłumaczy komentator – to naród, którego byt może być zakwestionowany w każdej chwili, który może upaść i zniknąć, i który o tym wie. Francuzi, Rosjanie, Brytyjczycy zwykle nie zastanawiają się, czy ich naród przetrwa, a ich hymny opiewają wielkość i wieczność. Natomiast polski hymn zaczyna się od słów „Jeszcze Polska nie zginęła…” – czytamy w „Die Zeit”.
Europa Środkowa była dla Kundery „siedliskiem małych narodów”. Dziś, w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, odnosi się to do całej UE – podkreślił Lau. „Mówiąc dosadnie, w Europie są dziś tylko małe narody oraz te, które jeszcze tego nie zauważyły” – pisze niemiecki dziennikarz.
Doświadczenie zagrożonej suwerenności łączy
Doświadczenie zagrożonej suwerenności tłumaczy solidarność między krajami, które w rzeczywistości wiele dzieli – Finlandią, Estonią, Łotwą, Litwą, Polską, Czechami, Słowacją i Węgrami – wylicza autor. Przedstawiciele tych krajów są, jego zdaniem, najbardziej interesującymi politykami w UE. Wymienił w tym kontekście Donalda Tuska, prezydenta Finlandii Alexandra Stubba, premier Estonii Kaję Kallas, prezydenta Czech Petra Pavla i premiera Węgier Viktora Orbana.
Autor podkreślił, że z wyjątkiem Orbana, wszyscy ci politycy mocno popierają Ukrainę i od dawna ostrzegali Niemców przed naiwnym podejściem do Rosji. Chwali Polskę za przeznaczanie 4% PKB na wojsko i proponuje „nowy podział ról” między Berlinem a Warszawą – „Polska broni Europy, Niemcy finansują”.
Niemcy i Francja potrzebują Polski i Tuska
Lau zwrócił uwagę na różnice między krajami środkowoeuropejskimi w podejściu do demokracji i Rosji. Jednak w kwestii Zielonego Ładu i obrony przed migracją mieszkańcy Europy Środkowej znajdują wspólny język. Tusk reprezentuje w tych sprawach podobne stanowisko co Orban i Fico – ocenił komentator. Wszystkie kraje regionu chcą też utrzymać jednomyślność w głosowaniach w UE.
Jeżeli eurowybory skończą się przepowiadanym zwrotem na prawo, Donald Tusk może stać się kluczową postacią nowej UE – przewiduje Lau. Tusk jest „insiderem” z kontaktami w Brukseli, a równocześnie jest politykiem centrum, który udowodnił w Polsce, że można pokonać narodowy populizm przy urnach wyborczych.
Macron i Scholz wyjdą z wyborów osłabieni, podczas gdy sytuacja Tuska jest bardziej stabilna. Niemcy i Francja potrzebują wsparcia polskiego premiera, który nastawiony jest proeuropejsko i ucieleśnia przesunięcia na wschód w Europie. Według komentatora z "Die Zeit", Joerga Lau, Polska musi zająć centralną pozycję w procesie podejmowania decyzji, ponieważ obecnie centrum polityczne znajduje się bardziej na wschodzie.
thefad.pl / Źródło: dw.de
REDAKCJA POLECA