Mikhail Bushuev
20 lat temu Władimir Putin doszedł do władzy, na początku jako tymczasowy prezydent. Wielu nie miało wówczas pojęcia o jego poglądach. Były agent służb specjalnych wiele obiecywał. Nie wszystko zdołał zrealizować.
Rok 2000 zaczyna się dla Rosji zupełnie nietypowo. W noc sylwestrową 1999/2000 ustępuje borykający się z problemami zdrowotnymi prezydent Borys Jelcyn, zaskakując wyborem swego następcy. Ma go zastąpić urzędujący od niedawna premier i były szef FSB Władimir Putin. Jest mało znany. Ma sprawować najwyższy urząd w państwie tylko do marcowych wyborów w 2000 roku.
– W noc sylwestrową spełniają się marzenia. A tym bardziej w tę szczególną noc – mówił Putin w telewizyjnym wystąpieniu, prosząc rodaków, by wznieśli toast „za nowe stulecie”. W tamtym czasie i w późniejszych latach wiele im obiecywał.
Silniejsze państwo, słabsza demokracja
W roku 1999 jeszcze jako premier, Władimir Putin pisał: „Jest za wcześnie na to, by pogrzebać Rosję jako mocarstwo”. Obiecał przywrócić silną pozycję Rosji na arenie międzynarodowej. Dziś Rosja znów na niej jest – pomimo sankcji Zachodu oraz wyrzucenia z G8. Kryzys syryjski, Ukraina, irański program atomowy – bez Rosji wspólnota międzynarodowa nie zrobi żadnego kroku.
Przed wyborami 2000 roku Putin wysłał do wyborców list, w którym obiecywał wzmocnienie państwa oraz odnowę armii i przemysłu zbrojeniowego. Dziś zarówno w Rosji, jak i za granicą, panuje zgoda co do tego, że rosyjskie państwo jest silniejsze niż w 2000 roku. Armia dysponuje efektywnym wojskiem i z rosyjskiej perspektywy ma na swoim koncie sukcesy takie jak wojna w Gruzji (2008), zajęcie Krymu (2014) czy też działania w Syrii od 2015 roku. Modernizacja trwała latami, a jej koszty szacuje się na co najmniej 315 miliardów dolarów.
Rosyjskie państwo sprawia dziś wrażenie stabilniejszego niż w okresie wojen czeczeńskich (1994-1996 i 1999-2009), gdy wielu, w tym sam Putin, obawiało się rozpadu Rosji, a poszczególne regiony zaczęły dążyć do niepodległości.
Z drugiej strony, w trakcie rządów Putina, rosyjska demokracja została poważnie osłabiona. Nie dochodzi tu – jak to jest w zachodnich demokracjach - do regularnych zmian w kręgach władzy na poziomie lokalnym i federalnym, brakuje zatem kontroli nad sprawującymi władzę.
Rosja „dogania Portugalię"
Gdy Putin doszedł do władzy, żywe było jeszcze wspomnienie bankructwa państwa w sierpniu 1998, gdy wielu Rosjan z dnia na dzień utraciło swoje oszczędności. Krótko przed objęciem władzy Putin w piśmie programowym obiecał „podniesienie standardu życia ludności” oraz „dynamiczny wzrost”. Wyliczył, że zwiększając PKB przez 15 lat o 8 procent rocznie, można będzie dogonić Portugalię. Albo Wielką Brytanię lub Francję, jeśli wzrost wyniesie 10 procent. Powstało z tego w Rosji powiedzenie „dogonić Portugalię”. Czasem używane ironicznie, a czasem zupełnie poważnie, zwłaszcza że wzrost gospodarczy pierwszych lat Putina był naprawdę wysoki (7,1 procent rocznie w okresie 1999-2007).
Światowy kryzys nie ominął Rosji, ale szok nie trał zbyt długo. Podczas gdy na początku 2000 roku PKB wynosił 300 miliardów dolarów, to dziś jest na poziomie 1,66 biliona dolarów – to pięciokrotny wzrost. W 2013 roku dochód na głowę mieszkańca (24.300 dolarów) dało się nawet porównać z Portugalią (25.600 dolarów). Od tej pory nie jest już jednak tak różowo. Mitem jest to, że rosyjska gospodarka załamała się po aneksji Krymu w 2014 roku. W rzeczywistości szybki wzrost skończył się właśnie w 2013 roku, a przyczyny upatrywano w rosyjskim modelu gospodarczym. Wprawdzie Putin obiecywał przejście od gospodarki opartej jedynie na surowcach do takiej, w której będzie miejsce nawet na eksport technologii, ale dziś Rosja stoi surowcami bardziej niż 20 lat temu. Tym samym budżet państwa jest zależny od wahań ich cen na światowych rynkach.
Demografia: dwa kroki naprzód, jeden do tyłu
W momencie dojścia Putina do władzy gorzej od gospodarki czy struktur państwowych wyglądała demografia. Liczba ludności kurczyła się o milion rocznie. Putin nazywał tę sytuację „zagrożeniem dla egzystencji Rosji”. Negatywnej tendencji nie dało się zawrócić, choć wraz ze wzrostem gospodarczym zaczęło się rodzić coraz więcej dzieci. W 2011 roku Putin ogłosił koniec kryzysu demograficznego. W latach 2013-2015 liczba ludności faktycznie nie tylko przestała się kurczyć, a nawet zaczęła rosnąć.
Utrwalenie tej tendencji Putin ogłosił w 2012 „narodowym celem”. Wzrosła średnia długość życia. Podczas gdy jeszcze na początku obecnego wieku wynosiła 65,5, roku, to w 2019 roku wyniosła – wedle danych rosyjskiego ministerstwa zdrowia – 73,6 roku. Jednak od 2016 roku liczba Rosjan znów maleje i to w coraz szybszym tempie. W pierwszych 9 miesiącach 2019 roku liczba zgonów przewyższyła liczbę urodzeń o ponad ćwierć miliona – to wedle rosyjskiego urzędu statystycznego Rosstat najgorsze notowania od 11 lat.
REDAKCJA POLECA