Rok po referendum ws. Brexitu Brytyjczycy wybrali nowy parlament. Konserwatyści tracą większość w Izbie Gmin. Zyskują laburzyści.
W wyborach w Wielkiej Brytanii torysi z premier Theresą May na czele, po zliczeniu dotychczasowych głosów, znowu stają się najsilniejszą siłą polityczną, ale definitywnie tracą większość.
Jak podaje BBC, po zliczeniu głosów z 647 na 650 okręgów wyborczych konserwatyści mogą liczyć na około 316 miejsc w Izbie Gmin. Opozycyjna Partia Pracy dostanie prawdopodobnie 261 miejsc. Szkocka partia SNP zdobędzie 35 miejsca, Liberalni Demokraci 12, a Partia Protestancka Irlandii Północnej DUP 10 miejsc.
Potwierdza się, że rozpisanie przedterminowych wyborów z inicjatywy premier Theresy May okazało się z jej perspektywy katastrofalnym politycznym błędem. Torysi zamiast zyskać więcej mandatów, co miało m. in. wzmocnić pozycję May w negocjacjach secesyjnych z Brukselą, stracili samodzielną większość w parlamencie.
W przemówieniu w swoim okręgu wyborczym May powiedziała, że Wielka Brytania "potrzebuje stabilnych rządów i Partia Konserwatywna to zapewni". Lider Partii Pracy, Jeremy Corbyn, mówił z kolei o "nieprawdopodobnie dobrym wyniku".
Przewodniczący niemiecko-brytyjskiej grupy parlamentarnej w Bundestagu Stephan Mayer określił wynik wyborów nad Tamizą mianem "trzęsienia ziemi". Jego zdaniem jest wątpliwe czy premier Theresa May utrzyma się na tym stanowisku.
Po ogłoszeniu pierwszego wyniku sondażu exit poll kurs brytyjskiego funta znacznie stracił na wartości w stosunku do euro i dolara.
Bartosz Dudek / Redakcja polska
POLECAMY:
⇒ Bruksela chce szczegółowego katalogu praw Polaków po Brexicie
⇒ UE gotowa do rokowań o Brexicie