Dariusz Stokwiszewski
Artykuł ten dedykuję wszystkim niezłomnym ludziom, a zwłaszcza polskim sędziom, takim jak Igor Tuleya, Bartłomiej Przymusiński, Waldemar Żurek i wielu innym, mi nieznanym, a także prokuratorom i adwokatom.
W zasadzie od początku rządów „zjednoczonej prawicy” (dziś zdecydowanie wątpię już w to, czy ona naprawdę taka jest) pojawiły się działania mające na celu całkowite podporządkowanie państwa i społeczeństwa jednemu człowiekowi – prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie mogę do dziś zrozumieć, wiążących się z faktem tak niesamowitego serwilizmu i bezmyślności, postaw członków tej partii. W głowie nie mieściło mi się do tego czasu, że gdzieś poza Koreą Północną może występować taki „fenomen”, który przeczy przecież wszystkiemu, co normalne; zwłaszcza zdrowemu rozsądkowi i logice! A jednak jest taki „fenomenalny kraj z częścią jego narodu" …, tu nad Wisłą! Na pocieszenie dodam, że to zaczyna się zmieniać; w obozie rządzącym widać już duże rysy, co zwiastuje wielkie pękniecie, a może i rozpad!
Ten wstęp służyć ma uzmysłowieniu Polakom tego, że to, co dla części fanów ustroju przygotowanego nam przez Kaczyńskiego, Ziobrę, Brudzińskiego, Gowina (zwłaszcza ten przypadek jest przykry), Terleckiego, Kuchcińskiego Suskiego etc., powinno być traktowane, jako bezkrwawy zamach stanu! Jako ostatniego, a pierwszego, co do jego wielkiej oraz niewybaczalnej winy pozostawiłem Andrzeja Dudę, który według mojej opinii najbardziej sprzeniewierzył się polskiej racji stanu, i to będąc za nią szczególnie odpowiedzialnym!
Spodziewam się tego, że ktoś w tej chwili mógłby mi powiedzieć: „stop, ci ludzie zostali wybrani w wolnych i demokratycznych wyborach”! Moja odpowiedź byłaby następująca: skoro już tak się stało, to dlaczego niszczą kraj i łamią najwyższe prawo, jakim jest Konstytucja?! Dlaczego zniszczyli wolne sądy i zastraszają przyzwoitych sędziów, którzy nie chcąc „jeść z ręki” tej nieprzyzwoitej władzy postępują godnie, etycznie i propaństwowo?!
Od tych trzech lat Polska jest już niemal na ustach całego świata, przy czym nie są to dla niej opinie pozytywne. Państwa demokratyczne przestały chyba widzieć w naszym rządzie partnera do współpracy i poważnych rozmów. Obłudne zachwyty nad tym, że pan Andrzej Duda osiągnął, w trakcie wizyty w USA, jakiś sukces są po prostu nie na miejscu. Nie tylko nie było żadnego sukcesu, ale po raz kolejny prezydent „w imieniu Polski klęknął” na kolanach przed Donaldem Trumpem, który po prostu zeń zadrwił. Inaczej tej hańby racjonalnie wytłumaczyć sobie nie potrafię! Może to tylko chamstwo i buta prezydenta USA? Nie sądzę, bo w Białym Domu nie pracują chyba „gamonie”. Tak czy inaczej, Andrzej Duda poprzez to wszystko, co dotąd zrobił zdezawuował się sam, jako polityk i tym bardziej, jako prezydent RP, o czym jeszcze wspomnę.
Co zatem dalej z Polską? Ważne to pytanie, jednak ważniejsze jest udzielenie na nie właściwej odpowiedzi. Posłużę się najpierw faktami, które dla rządu (w efekcie także dla nas) są przytłaczające, przy czym pomijam te, o których pisze się każdego dnia, bo są oczywiste. Uważam, że jeśli nie nastąpią natychmiastowe zmiany w polityce rządu, to Polska znajdzie się na prostej drodze do Polexitu, o ile już na niej nie jest! Rząd, co prawda, zaczyna po raz kolejny chocholi taniec mający, według mnie, na celu jedynie wprowadzenie wszystkich (z UE włącznie) w błąd i poprzez to zyskanie na czasie, ale to udać się nie może. Przykładem takich działań może być nieakceptowalna wizyta premiera Mateusza Morawieckiego, w siedzibie Sądu Najwyższego, w gabinecie jego I Prezes – rzecz dotąd niesłychana, tym bardziej że to raczej „gra na czas”!
Tym, co może jeszcze dawać nadzieję, jest według mnie autentyczny strach w obozie rządzącym, w którym najbardziej powinni bać się tacy ludzie jak Zbigniew Ziobro. O prezydencie pisałem już wyżej, mówiąc, że odegrał swoją rolę i nikomu, włącznie z Kaczyńskim nie jest już do niczego potrzebny. Co ciekawe; dla tego człowieka, tak uważam, skończyło się już wszystko; kariera naukowa, polityczna, szacunek ze strony narodu, partnerów z innych państw, a także wszystko to, o czym człowiek z takim wykształceniem i w takim wieku mógłby od życia oczekiwać. Z tego, co wiem, podobno po PAD wszystko to „spływa jak po kaczce”, ale myślę, że nawet i on wie o fatalnym końcu swojej kariery. Jeśli chciał się zapisać na kartach historii, to gorszej już postawy wybrać nie mógł. To najtragiczniejsza, według mnie, postać tej „dobrej zmiany”, która nie posiadając odpowiednich walorów do pełnienia najważniejszej prestiżowo funkcji państwowej i „kręgosłupa” moralnego odczuje swoją (szkoda, że nie Polski) tragedię, niestety post factum! Najgorsze zaś jest to, że chyba bezkarny (nie licząc własnej hańby) pozostanie Jarosław Kaczyński!
Jest więc nadzieja na to, że jeszcze nie wszystko stracone, że uda się, choć częściowo naprawić to, co zniszczyli pisowcy wraz ze swoimi koalicjantami. Jednak, by nadzieja ta miała szanse na realizację, obecnie rządzący muszą odejść i taką pierwszą szansą na to, są zbliżające się wybory samorządowe. Tylko „stanowcze nie” dla kandydatów PiS, SP, WiN, Kukiz’15 i ich zwolenników da szanse na zwycięstwo ludzi, którym losy Polski nie są obojętne! Nie możemy stać się kolejną Białorusią, Koreą Północną czy też Wenezuelą. Mam nadzieję na to, że nie chcemy już ponownie żyć w niewoli po ponad ćwierćwieczu wolności. Wierzę mocno w to, że damy odpór tym, którzy dzień po dniu niszczą nasze państwo, stosując szkodliwą demagogię, a ich zwolennicy także to zrozumieją w interesie Ojczyzny. Chyba tak się zaczęło dziać, bo już z wielu miejsc przedstawiciele pisowskiej „forpoczty uciekają z podkulonymi ogonami”! Ba, są takie miejsca w kraju, gdzie zabrakło kandydatów na „ich” listy wyborcze, co także wydaje się być pewnym zwiastunem „odwilży”.
Znamy chyba wszyscy wierszyk Ignacego Krasickiego „Ptaszki w klatce”?
„Czegóż płaczesz? - staremu mówił czyżyk młody;
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody”.
„Tyś w niej zrodzon - rzekł stary - przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce - i dlatego płaczę!"
Tytuł artykułu: PiS jeszcze próbuje zwodzić, ale to początek jego końca! Nie oznacza tego, że nagle z dnia na dzień szkodnicy znikną ze sceny politycznej. Mało tego, mogą zdarzyć się jeszcze nawet rzeczy straszne, bo ludzie ci wiedzą co zrobili, i co ich za to czeka, jednak tendencja jest już wyraźnie zarysowana. Sprowadza się ona do tego, że my Polacy nie damy sobą pomiatać partyjnym kacykom, którzy pod wpływem jakiejś chorej – wyimaginowanej wielkości własnej – marzą o tym, by dumnemu dotąd zawsze narodowi nałożyć kaganiec zniewolenia. Nie ma na to naszej zgody!
Artykuł ten dedykuję wszystkim niezłomnym ludziom, a zwłaszcza polskim sędziom, takim jak Igor Tuleya, Bartłomiej Przymusiński, Waldemar Żurek i wielu innym, mi nieznanym, a także prokuratorom i adwokatom.
Dariusz Stokwiszewski