Szukaj w serwisie

×
6 kwietnia 2021

Szymon Hołownia: Staliśmy się zakładnikami niezdarnego rządu

Szymon Hołownia

Każdy z nas, tych kilkudziesięciu tysięcy osób 40-59, które zaszczepiły się i zaszczepią na podstawie wystawionych przez państwo dokumentów - postąpił słusznie.

 
Dużo emocji pod poprzednim wpisem o szczepieniu, a przyjaciele ze „zjednoczonej opozycji”, kręcą już jakieś swoje lody, ostro przy tym manipulując, więc żeby ostudzić narządy jadowe niektórych - jeszcze raz, po raz ostatni, cierpliwie, wykładam cały absurd ostatnich godzin i dni po kolei.
 
Styczeń 2021 r.
 
Mam 45 lat. Zachęcony przez rząd, na stronie e-pacjenta wypełniam, podobnie jak prawie 700. tys. Polaków, deklarację chęci wzięcia udziału w szczepieniu, gdy zostaną otwarte zapisy mojej grupy wiekowej. W kraju trwa ostra debata, antyszczepionkowcy są w natarciu, wszyscy zastanawiają się, jak zbudować zaufanie do szczepień. Nie szukam „dojść”, czekam, przyglądając się jak pojawiają się i znikają kolejne grupy pereferencji, krytykując bajzel w tym programie i zgłaszając postulaty jego usprawnienia. Zaszczepili się moi rodzice (70+), ich sąsiedzi, sporo moich znajomych: nauczyciele, pracownicy firm jakoś związanych z medycyną, a nawet niektórzy dziennikarze (będący też wykładowcami). Co do siebie - nie mam złudzeń, że zaszczepię się przed wakacjami.
I WTEM:
 
31.03 (środa) godz. 21.25.
 
Po trzech miesiącach Krajowy Program Szczepień wystawia mi skierowanie na szczepienie. Nie wiem o tym, bo o tej porze kładę córkę spać.
 
1.04 (czwartek) godz. 7.30
 
Wychodzę na spacer z psami, włączam telefon i widzę, ze na moim Facebooku dziesiątki znajomych wrzucają wyznaczone daty szczepień. System wysłał części z nich SMS-y, stąd się dowiedzieli. Co za licho? Prima Aprilis?
 
1.04 (czwartek) godz. 8.00
 
Wracam do domu, wchodzę na Indywidualne Konto Pacjenta (IKP). Nie pamiętam już, czy wypełniałem, czy nie tę deklarację w styczniu, więc wypełniam ją raz jeszcze, bo ona wciąż tam jest (min. Dworczyk, będzie później twierdził, że jej już tam nie ma, że wyłączyli ją w marcu, otóż nie). Loguję się, i widzę, że od wczoraj też mam skierowanie. System każe wybrać miejsce i czas, widzę 4 terminy, wszystkie dosłownie na pojutrze (sobota) w Starej Błotnicy (90 km od domu), w odstępach 5 - minutowych. Znikają co sekundę - klikam, dostaję potwierdzenie. Natychmiast publikuję na FB post o tym i zachęcam publicznie wszystkich.
 
1.04 (czwartek) ok. godz. 8.10
 
Minister Dworczyk tłumaczy w RMF, że dlatego otworzyli zapisy dla 40-59, bo spadło tempo szczepień starszych grup. Jest więcej odmów i więcej dostaw, więc żeby nie marnować szczepionek i pracy, system otwiera się na młodszych. Logiczne. Oczami duszy widzę już, jak notowania PiS rosną o 5 proc.
 
1.04 (czwartek) ok. godz. 10.00
 
Dentysta, u którego siedzę, mówi, że słyszał w radio, że podobno min. Niedzielski mówi, że on nic o tym nie wie. Na konferencję wychodzi min. Dworczyk i mówi, że to jednak nie był żaden plan, tylko... usterka. Oni wcale nie chcieli nikogo z grupy 40-59 zapisywać. Pada system rejestracji, ewidencji szczepień, e-recept, wizyt w POZ-ach. Wisi do popołudnia. Oczami duszy widzę, jak notowania PiS spadają o 5 proc.
 
1.04 (czwartek) godz. 12.30
 
Na konferencji w Sejmie mówię w ostrych słowach o tym bałaganie, prosząc Dworczyka, żeby powiedział, kiedy kłamał: o 8.00 czy o 10.00? I jako człowiek honoru - podał się do dymisji. Proszę też, żeby nie pogłębiać chaosu - zwiększyć wydajność systemu, a nie teraz przekładać w tę i nazad terminy przy wiszącym systemie.
 
1.04 (czwartek) po południu
 
Media informują, że są przecieki z rządu, że skierowania wystawione dla grupy 40-59 są nieważne. I że w KPRM latają takie słowa, przy których rozmowy u „Sowy i przyjaciół” to posiedzenia Polskiej Akademii Nauk.
 
1.04 (czwartek) chwilę później popołudniu
 
Wychodzi rozporządzenie, że nasze skierowania są jednak ważne. Ale o terminach nie ma nic. Minister mówi, że system zacznie dzwonić i przekładać wizyty (raz mówi, że automat zadzwoni tylko raz, w innej wypowiedzi, że kilka razy). Pierwsi znajomi 40-59 wrzucają informację, że jednak się już zaszczepili. Wieczorem pojawia się plotka, że to dotyczy tylko terminów do 2. kwietnia (następny dzień). Więc szczepienia nie ma.
 
2.04 (piątek) 7.00
 
Dzwonię do przychodni i pytam, czy to szczepienie jutro jest, czy go nie ma. Przychodnia nie wie. Będą oddzwaniać jak sami się dowiedzą. Nadal zakładam
więc, że szczepienia nie ma.
 
2.04 (piątek) 9.00
 
Wchodzę na IKP: tam nadal jednak wisi skierowanie i termin. Niektórzy znajomi dają znać, że dzwonią i im terminy przekładają. Myślę: system znów
wisi. Próbuję więc przełożyć się sam. Niestety, na IKP terminu w systemie nie można zmienić, można tylko anulować wizytę. Zaczynam próby dodzwonienia się na infolinię i dopytania, czy to szczepienie jest, i czy jeśli z niego zrezygnuję - ten termin dostanie ktoś ze starszej, niezaszczepionej grupy. Takie rozwiązanie wydaje mi się najlepsze.
Po 10.00 minister Dworczyk mówi jednak, że utrzymują wszystkie terminy szczepień do poniedziałku włącznie. Bo system nie będzie już w stanie znaleźć na te miejsca zastępstwa i jest ryzyko utraty dawki (przy Pfizerze - jedna fiolka to parę dawek, musisz dokładnie wiedzieć, dla ilu osób ją otwierasz). Dokładnie taką informację uzyskuję później w ciągu dnia. Wraz z tą, że jeśli teraz zwrócę umówiony już termin, spadam, jak wszyscy odmawiający, do puli szczepień otwartych gdzieś pewnie późnym latem, czy jesienią.
 
2.04 (piątek) 14.00
 
Ponownie dzwonię do przychodni, pani mówi, że oni wciąż nie wiedzą na pewno (jesteśmy 24 h przed terminem wizyty), ale jakby co to zadzwonią, pytając, czy jakby jednak było, to przyjadę.
 
3.04 (sobota) godz. 12.00
 
Telefonu nie było. Wyruszam więc do Starej Błotnicy, gdzie wraz z licznymi zapisanymi tak jak ja czterdziestoparolatkami, zastanawiamy się, jak możliwy jest taki bajzel w systemie odpowiadającym za ludzkie zdrowie i życie.
 
PODSUMOWANIE:
 
Krajowy System Szczepień to bałagan taki, że łeb urywa. Milion nie zaszczepionych wciąż seniorów, czekające osoby z chorobami przewlekłymi, tworzenie i kasowanie grup - antyteza zarządzania kryzysowego. Jak już wspomniałem na wstępie: obserwuję od wczoraj w komentarzach ataki moich przeciwników politycznych, którzy - nie mając innych umiejętności, a i innych zajęć w Święta - plują teraz jadem, wypisując farmazony o Hołowni, co wepchał się bez kolejki, wyrywając igłę z ramienia seniorowi.
 
Otóż, przyjaciele, jest dokładnie odwrotnie: ja ją chciałem seniorowi oddać. A wraz z kilkudziesięcioma tysiącami Polaków, którzy znaleźli się w identycznej sytuacji, jak ja (wystawione skierowania i terminy do 5.04) staliśmy się zakładnikami tego niezdarnego rządu, który najpierw nas okłamał (że szczepi nas, bo ma dużo szczepionek, a mało chętnych), a później odebrał możliwość ruchu (bo jeśli teraz odmówisz - najpewniej marnujesz szczepionkę i wylatujesz ze swojej grupy w ogóle). W tej sytuacji każdy z nas, tych kilkudziesięciu tysięcy osób 40-59, które zaszczepiły się i zaszczepią na podstawie wystawionych przez państwo dokumentów - postąpił słusznie.
Nie mam w tej sprawie chyba już nic do dodania, już naprawdę nie można być bardziej transparentnym, więc zarówno hejterów jak i zwolenników (a także tych obojętnych) serdecznie pozdrawiam. 
 
Szymon Hołownia
 


Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję