Fabian Schmidt
Prace nad szczepionką przeciwko wirusowi SARS-CoV-2 idą pełną parą. Upłynie jednak przynajmniej rok, zanim pojawi się ona na rynku. Czy wówczas wirus będzie się jeszcze rozprzestrzeniał, tego nie wiadomo.
Od rozszyfrowania przez chińskich naukowców informacji genetycznej koronawirusa SARS-CoV-2 i udostępnienia jej badaczom na całym świecie upłynął dopiero miesiąc. Liczne firmy farmaceutyczne, placówki naukowo-badawcze, zlokalizowane przy uniwersytetach i innych centrach naukowych, przystąpiły niezwłocznie do pracy.
W tej chwili liczba laboratoriów, w których usilnie pracuje się nad wynalezieniem szczepionki zwalczającej wirusa wzrosła do tego stopnia, że trudno się jak postępują badania.
Poza dużymi instytutami naukowymi, jak chiński Instytut ds. Kontroli i Zapobiegania Chorobom Wirusowym, badacze Hongkongu, USA, Niemiec, Francji, Australii, Kanady i Izraela gorączkowo pracują nad taką szczepionką. Wiele projektów korzysta ze wsparcia Koalicji na Rzecz Innowacji i Przygotowania do Epidemii (CEPI), czyli międzynarodowego partnerstwa, które jest finansowane ze środków państwowych i prywatnych.
CEPI kontynuuje prace zmierzające do wynalezienia szczepionki przeciwko koronawirusowi prowadzone przez firmę CureVac w Niemczech, Inovio i Moderna w USA, jak również Uniwersytet Queensland w Australii. W przypadku tego ostatniego, naukowcy już od końca lutego przeprowadzają badania na modelu zwierzęcym.
Projekty CEPI są również wspierane przez amerykańskie przedsiębiorstwa farmaceutyczne Dynavax i Glaxo Smith Kline (GSK), które koncentrują się na opracowaniu adiuwantów. To substancje powodujące wzmocnienie poszczepiennej odpowiedzi odpornościowej i zwiększające przez to skuteczność działania szczepionki. Obok nich opracowanie własnej szczepionki zapowiedziały Johnson&Johnson i Novavax z USA, Sanofi z centralą w Paryżu oraz VIDO-InterVAC z Kanady.
Bliska współpraca firm farmaceutycznych z uniwersytetami
W międzynarodowych wysiłkach na rzecz opracowania szczepionki przeciwko koronawirusowi uczestniczą między innymi także Uniwersytety w Marburgu w Niemczech, w Hongkongu, w Saskatchewan w Kanadzie, w Cambridge w Wielkiej Brytanii oraz instytuty naukowe w Izraelu.
Czy wierzyć optymistom?
Niektóre grupy badawcze optymistycznie zapowiedziały, że opracowanie takiej szczepionki zajmie im zaledwie kilka tygodni. Niemieccy eksperci traktują sceptycznie takie doniesienia
Epidemiolog prof. Alexander Kekulé z Instytutu Mikrobiologii Medycznej przy Klinice Uniwersyteckiej w Halle twierdzi, że taka szczepionka pojawi się na rynku najwcześniej w przyszłym roku. Ocenił, że zapewne będziemy nią dysponować do jesieni 2020.
Główna trudność w jej opracowaniu polega na tym, że koronawirusy wyróżniają się bardzo dużą zmiennością genetyczną.
Do tego samego wniosku doszli autorzy chińskiego opracowania na ten temat. Wskazali, że mamy do czynienia już z dwoma szczepami wirusa SARS-CoV-2. Jednym z nich jest szczep s-CoV, a drugim I-CoV. Ten pierwszy występuje częściej, natomiast drugi jest groźniejszy.
Chinese scientists claim that the #COVID19 virus has probably genetically mutated to two variants: S-cov & L-cov. They believe the L-cov is more dangerous, featuring higher transmitibility and inflicting more harm on human respiratory system. pic.twitter.com/Ncv59QgP67
— Global Times (@globaltimesnews) March 4, 2020
Bezpieczeństwo jest znacznie ważniejsze od szybkości
Inaczej niż w przypadku wirusa Ebola nie powinniśmy liczyć na przyspieszone postępowanie dopuszczające na rynek szczepionki przeciwko wirusowi SARS-CoV-2. Wynika to stąd, że jest on o wiele mniej groźny niż wirus Ebola i szybkość w dopuszczeniu go do obrotu nie jest czynnikiem najważniejszym.
Zezwolenie na stosowanie danej szczepionki oznacza zawsze także to, że trzeba zaszczepić wielu zdrowych ludzi, co skłania do rozważnego obchodzenia się z nią. Wykluczenie możliwych negatywnych skutków działania szczepionki jest w takich razach znacznie ważniejsze niż jak najszybsze podanie jej jak największej liczbie zdrowych ludzi, u których bardzo rzadko przebieg choroby ma ciężki charakter. Poza tym już dysponujemy lekarstwami, które zwalczają przebieg choroby wywołanej koronawirusem. Zostały one opracowane wcześniej do zwalczania wirusa Ebola z dobrym skutkiem.
Jak powinny działać różne szczepionki?
Niemal wszystkie znajdujące się w tej chwili w fazie badań szczepionki przeciwko koronawirusowi bazują na opracowanych wcześniej. Medycy nazywają to „rozwojem technologii platformowych“.
Niektóre z już opracowanych lekarstw znalazły zastosowanie w weterynarii, na przykład szczepionka przeciwko bliskowschodniemu zespołowi niewydolności oddechowej (MERS), którą podaje się wielbłądom. Niektóre z badanych szczepionek przeciwko koronawirusowi są już badane na modelach zwierzęcych, albo nastąpi to jwkrótce.
Wiele firm farmaceutycznych wiąże duże nadzieje ze szczepionkami zawierającymi w sobie informację genetyczną mRNA albo DANN, która powoduje w organizmie powstawanie niegroźnych dla niego białek wirusowych. Reaguje na nie nasz mechanizm odpornościowy, który wytwarza antygeny, zwalczające także koronawirusa. Zaletą takiej szczepionki jest to, że można ją szybko produkować w dużych ilościach.
Inni producenci stawiają na podawanie zarażonym koronawirusem bezpośrednio białka wirusowego albo wirusów szczepionkowych. Jest to tradycyjna metoda działania, mająca jednak tę wadę, że produkcja odpowiedniej ilości takich szczepionek trwa nieco dłużej.
Niewykluczone, że wyprodukowanie skutecznej szczepionki przeciwko koronawirusowi w odpowiedniej ilości nastąpi dopiero po ustąpieniu obecnej pandemii. Z drugiej strony, równie dobrze można liczyć się z nową falą zachorowań i wtedy okaże się ona nad wyraz przydatna.
REDAKCJA POLECA