Dariusz Stokwiszewski
Proszę o przeanalizowanie mojej argumentacji i zastanowienie się nad tym, czy dla „paru groszy warto sprzedawać się” wewnętrznym zaborcom, którzy niszczą Polskę. Zbliżają się wybory, które mogą zadecydować o dalszej przyszłości Polski! Idźmy na nie wszyscy i zagłosujmy tak, jak nam podpowiada serce, a nie partyjna propaganda!
Świat zalewa fala niepokojów, konfliktów i związanej z nimi przemocy. Giną ludzie; dzieci urodzone w Syrii siedem lat temu nie znają stanu i pojęcia „pokój” (sic!). Nigdy w swoim krótkim życiu nie przespały spokojnej nocy! Rosja rozbudowuje swój arsenał, mając „chrapkę na powrót do dawnej świetności mocarstwowej”, Korea Północna, ale też Iran zbroją się na potęgę, Chiny – w miarę nieroszczeniowe do niedawna jeszcze – robią podobnie. Stany Zjednoczone pogrążają się w chaosie z powodu najgorszej w ich historii prezydentury nieprzewidywalnego Trumpa. W Europie rozpędu i siły nabierają ruchy neonazistowskie i nacjonalistyczne – w przypadku kilku państw (w tym Polski) – z „pełnym błogosławieństwem” rządzących. Nie ma w zasadzie regionu Europy i świata, gdzie wszystko byłoby normalne.
Myślę, że każdy, kto nawet odrobinę zna historię oraz mechanizmy rządzące polityką zgodzi się z tym, że w tak dramatycznej sytuacji wystarczy przysłowiowa „iskra na prochy”, aby „obudzić demony wojny”! To nie jest mój wymysł – to myślenie oparte na faktach wywodzących się z historii właśnie! Wysiłek kilkudziesięcioleci włożony w proces integracji europejskiej przez oświeconych Ojców Europy i społeczeństw, które przeżyły koszmar dwóch wojen światowych, jest systematycznie niszczony, m.in. przez rządy Polski i Węgier, które próbują „rozsadzić od środka UE”! Dwóch wyjątkowo drapieżnych, samolubnych, interesownych oraz bezideowych przywódców (ten polski nie ma nawet formalnego mandatu) bierze się za coś, co w oczach Europejczyków myślących kategoriami dobra ogólnego, jest zbrodnią! Jednak, jako zbrodnia musi być kiedyś osądzona – nawet jeśliby miało to się zdarzyć już po ich „odejściu” z tego świata – hańba zawsze zostaje na wieki!
Skoro jesteśmy już przy tym temacie, to przenieśmy się teraz na nasz grunt, starając się zrozumieć możliwe dla Polski i Europy konsekwencje tego, o czym już napisałem powyżej. Dla przykładu zatrzymajmy się na jednym z ostatnich wydarzeń.
- „Historię piszą zwycięzcy, a to my jesteśmy zwycięzcami” powiedział Kaczyński na konwencji PiS w Szczecinie! Czyżby panie Kaczyński? Jeśli sam pan wierzy w to, o czym mówi, to znaczy, że z panem jest coś nie tak …!
- Stwierdził jeszcze coś innego, co także cytuję: „Pamiętajcie, że ci, którzy wierzyli, że historia się skończyła, mylili się” (odniósł się tutaj do wydarzeń XX wieku).
"Mówi się często, że historię piszą zwycięzcy. My jesteśmy zwycięzcami, my musimy napisać historię".https://t.co/It3Z2zObpK
— tvn24 (@tvn24) September 16, 2018
Wyjaśnienie dotyczące ostatniego stwierdzenia „wodza”, który nie zawsze ma pojęcie o tym, co mówi, z którym jednak wyjątkowo (w tym przypadku) się zgadzam, wydaje się niezbędne! Do czego/kogo zatem odnosi się prezes partii rządzącej mówiąc to, co zacytowałem? Wydaje mi się, że sam Kaczyński nie wie, dlatego też postaram się to jak najprościej zaprezentować!
Otóż na przełomie lat 80. i 90. XX w., na fali radości z powodu zakończenia „zimnej wojny”, powstał cały szereg publikacji znanych specjalistów z zakresu politologii, w tym zwłaszcza obszaru stosunków międzynarodowych, jak książka „Koniec historii” Francisa Fukuyamy. Tenże badacz (błędnie zresztą) przewidywał, że po upadku komunizmu świat się stanie inny; lepszy i w pełni demokratyczny, a gospodarka będzie wolnorynkowa. Podejście to zwane liberalnym nie znalazło, jak widać na przykładzie Polski (PiS!) zastosowania (piszę to o ostatnich, niechlubnych latach rządów PiSu!). Polityka demagogii połączonej niemalże z komunistyczną „propagandą sukcesu” oraz związanym z chęcią utrzymania za wszelką cenę władzy, rozdawnictwem przyniesie nam w średniej perspektywie katastrofę finansową. Polskiego ZUS-u już nie stać jest na wypłacanie świadczeń, stąd zabieranie „po kryjomu” świadczeń nawet osobom bardzo chorym, ale nie tylko. Pieniędzy szuka się wszędzie po to, by spełnić obietnice, których w całości spełnić się nie da. A jeśli nawet to tylko kosztem spadku przyszłych rent i emerytur! To samo w sobie jest naganne, ale powinno być też karalne, tylko jak do tego doprowadzić, kiedy PiS zawłaszczył wszystkie instytucje państwowe?! Kiedy ma „swoje”: Policję, wojsko, prokuratury, większość trybunałów i sądów … etc.?! Nie mniej jednak jakoś trzeba odebrać ukradzioną Ojczyznę i to jak najszybciej!
I teraz odpowiedź na to, dlaczego F. Fukuyama się mylił, a Jarosław Kaczyński „ma dziś rację”? Dlatego, że: amerykański badacz myślał racjonalnie i przyzwoicie, a pan prezes nie myśląc o strasznych konsekwencjach, na powrót wprowadza w Polsce komunizm pomieszany z innymi totalitaryzmami (z neofaszyzmem), która to hybryda zniszczy Polskę! To ani Fukuyamie, ani niemal nikomu z nas do głowy by wówczas nie przyszło. Ba, jeszcze 4 lata temu śmiałbym się, gdybym usłyszał, że stanie się to: primo – tak szybko i secundo – właśnie u nas w Polsce! A jednak …!
Mądrzy ludzie mówią: demokracja i wolność nie są dane raz na zawsze. Trzeba o nie walczyć każdego dnia!
Przyszłości nie da się do końca przewidzieć! Tak mawiał „ojciec” realistycznego nurtu teorii stosunków międzynarodowych, amerykański badacz Hans J. Morgenthau; mogą to próbować zrobić jedynie szarlatani, ale zwykle bez powodzenia! Natomiast można ograniczyć każdą szkodliwą dla pokoju międzynarodowego działalność w imię racji wyższych! To my sami mamy głównie wpływ na własne decyzje, co w przypadku rządzących jest istotnym narzędziem w kreacji rzeczywistości. Nie wolno nikomu postępować wbrew racji stanu własnego państwa i jednocześnie szkodzić tym samym innym pokojowo i prodemokratycznie nastawionym strukturom międzynarodowym jak zwłaszcza UE. Tak jednak czyni dzisiaj obóz rządzący w celu realizacji własnych, partykularnych interesów i racji PiS, SP, WiN oraz Kukiz 15 (ostatni jedynie udając opozycję)!
Proszę o przeanalizowanie mojej argumentacji i zastanowienie się nad tym, czy dla „paru groszy warto sprzedawać się” wewnętrznym zaborcom, którzy niszczą Polskę i to bardziej, niż niejeden wcześniejszy najeźdźca zewnętrzny! Zbliżają się wybory, które mogą zadecydować o dalszej przyszłości (bądź niebycie) Polski! Idźmy na nie wszyscy i zagłosujmy tak, jak nam podpowiada serce, a nie partyjna propaganda!
Dariusz Stokwiszewski