Stefan Niesiołowski
Decydują się losy demokracji w Polsce, być może na długo? Walczyć z dyktaturą trzeba, dyktatury łatwo zdobywają władzę, odchodzą znacznie trudniej.
Dogrywka
Wybory samorządowe się odbyły, została jeszcze ważna dla wielu mieszkańców i także dla ogólnej oceny dogrywka, ale tylko dogrywka. Można już dokonać analizy sytuacji politycznej w Polsce.
Oczywiście jak zawsze każda partia ogłasza, że te wybory wygrała i tym wypowiedziom towarzyszą często przygnębiająco głupie komentarze publicystów (pomijam oceny polityków zwłaszcza tych z katoprawicy notorycznie kłamiących, nieważne od samego początku, stronnicze).
I jeszcze jedno, porównania mają sens tylko w odniesieniu do ostatnich wyborów parlamentarnych w 2015 roku, a nie samorządowych w 2014, gdyż mamy pod rządami pisowskimi pełzającą dyktaturę, a więc całkowicie nową sytuację z niczym nieporównywalną.
PiS ogłasza, że uzyskało najlepszy wynik, a więc wybory wygrało. Jest to nieprawda. Pomijam sondaże, które przez trzy lata dawały pisowcom na ogół około 40% a czasami nawet 50%. W porównaniu z rokiem 2015 PiS uzyskało znacznie mniej i wynik wyborów samorządowych, oznacza nie tylko niemożność samodzielnych rządów (to jest bezsporne), ale najpewniej także utratę władzy.
Zakładając niefałszowanie i uznanie wyników wyborów. PO wspólnie ze zwasalizowaną Nowoczesną uzyskało wynik nieco lepszy niż samodzielny wynik PO w 2015 i ciężką porażkę w sejmikach.
Lewica nie poprawiła wyniku, a partia Kukiza potwierdziła, że jest usychającym chwastem na scenie politycznej, pisowską przystawką z operetkowym liderem mającym problemy nie z procentami poparcia, ale z promilami. Partia Kukiza osiągnęła gorszy wynik niż moja Partia Unia Europejskich Demokratów, która zdobyła dwa mandaty do sejmiku na Dolnym Śląsku, podczas, gdy p. Kukiz ani jednego.
Jedynym zwycięzcą tych wyborów jest Polskie Stronnictwo Ludowe i jego lider Władysław Kosiniak-Kamysz. PSL uzyskało trzykrotnie więcej niż większość sondaży dających tej partii często mniej niż próg wyborczy i potrafiło utrzymać znaczące poparcie na wsi. I także prawie trzykrotnie więcej niż w ostatnich wyborach parlamentarnych.
Koncepcja według, której duże miasta są zapleczem formacji liberalnych i lewicowych, a prowincja dzięki poparciu części (niestety znaczącej co jest hańbą tej instytucji) Kościoła jest pisowska miała zagwarantować Kaczyńskiemu władzę na długie lata. Tę koncepcję przekreślił Kosiniak-Kamysz wyrastając na lidera opozycji i to dzięki niemu i oczywiście wielu innym ludowcom ciężko walczącym z falą pisowskiego kłamstwa i nienawiści oraz szantażem finansowym istnieje szansa na obalenie dyktatury w 2019 roku.
Część mediów i osobiście zainteresowanych łaską Schetyny lizusów, ogłasza zwycięzcą tych wyborów p. Schetynę, gratuluję politycznego instynktu. PO od 15 lat wygrywa w dużych miastach i pod tym względem nic się nie zmieniło.
Owszem wielkim sukcesem PO jest zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego, myślę, że między innymi dzięki temu, że Schetyna nie angażował się w jego kampanię (przy okazji błagam p. Schetynę by nie jeździł do Krakowa, Gdańska i Radomia i wszędzie tam, gdzie ma miejsce dogrywka).
Ale już poparcie Pawła Adamowicza to „sukces” Schetyny, taki sam jak odmowa wspólnej listy z Komitetem Rafała Dutkiewicza na Dolnym Śląsku i w konsekwencji władza PiS-u w tym tradycyjnym bastionie PO.
Walka z PiS-em o demokratyczną Polskę musi odbywać się pod hasłami prawdy, uczciwości, przyzwoitości. Jakie moralne prawo do krytykowania Kaczyńskiego ma Schetyna, który w żywe oczy kłamie i oskarża na Dolnym Śląsku polityków związanych z Dutkiewiczem o odmowę startu ze wspólnej listy, skoro było dokładnie odwrotnie to on odmówił wspólnej listy, z ludźmi którzy mimo tego, że byli trzy lata temu przez Schetynę sprzymierzonego z PiS-em wyrzucani z PO represjonowani i szykanowani, w imię obrony regionu przed pisowską wznową zgodzili się na współpracę i znowu zostali odrzuceni?
Reakcją pisowców na porażkę jest fala niebywałego kłamstwa, obelg i nienawiści. Okazało się, że tam gdzie PiS przegrało wygrali folksdojcze, złodzieje, agenci, szumowiny itp. Czasami jak w Warszawie wprost wygrali Niemcy.
Jakie szaleństwo jeszcze będą w stanie ogłosić ludzie, dla których nienawiść i pycha jest religią i wyznaniem wiary i którzy pozbawieni są wstydu, rozumu, kontaktu z rzeczywistością?
Kaczyński jeździ po Polsce kłamie i szantażuje, że jak nie wygra pisowski kandydat to „wór” z pieniędzmi może być mniejszy lub pojechać gdzie indziej. Nie sądzę by to pisowcom pomogło? Bardzo niedobrze to wróży na najbliższy rok i na rozstrzygające wybory parlamentarne.
Decydują się losy demokracji w Polsce, być może na długo? Walczyć z dyktaturą trzeba, dyktatury łatwo zdobywają władzę, odchodzą znacznie trudniej.
Stefan Niesiołowski