Szukaj w serwisie

×
5 sierpnia 2019

Stefan Niesiołowski: Koniec państwa prawa

Stefan Niesiołowski

Na przełom wewnętrzny trzeba będzie trochę poczekać, ale z drugiej strony tego nigdy nie wiadomo, dyktatury upadają najczęściej w sytuacjach, gdy nic tego nie zapowiada, a sytuacja robi wrażenie spokoju zakisłego stęchłego bajora. Zobaczymy, na razie spełnia się marzenie każdego dyktatora – cmentarny spokój.

W 1989 roku, gdy Polska odzyskała suwerenność i rozpoczęła odbudowywanie demokracji jednym z pierwszych zapisów odrodzonego prawa w tzw. Małej Konstytucji było stwierdzenie, że Rzeczpospolita jest państwem prawa.

Był to zapis przekreślający czasy Polski Ludowej, której istotą było stanowisko Lenina i każdej innej dyktatury, że prawem jest wola dyktatora i to co służy utrzymaniu władzy. Taki z grubsza, choć ciągle jeszcze z wieloma brakami system panuje obecnie, a pisowski reżim jest nieudolną z różnych powodów ułomną wersją bolszewizmu. Ale przecież wszystko przed nami. Natomiast w pełni zrealizowany został cel podstawowy – prawem jest dobro rządzącej kliki. Polska od dawna przestała być państwem prawa, co po raz pierwszy widzieliśmy, gdy wybitna intelektualistka i przeurocza niewiasta p. Kempa odmówiła publikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego (wówczas jeszcze autentycznego a nie pisowskiego).

Od tego czasu reżim uczynił ogromne postępy w demolowaniu prawa, a ostatnio mieliśmy cały wysyp działań potwierdzających tę patologię.

Niejaki p. Nawacki z neoKRS poparł sam siebie i jeszcze tym się pochwalił, p. Kuchciński chluba odrodzonego parlamentaryzmu, który nadał obradom sejmu farsowy charakter poprzez demonstracyjną stronniczość przejawiającą się permanentnym karaniem posłów opozycji, niedopuszczaniem do swobodnej dyskusji, łamaniem regulaminu, unikaniem konsultacji i opinii ekspertów, uczynił z rządowych samolotów prywatną taksówkę, a szefowa kancelarii p. Kaczmarek odmówiła publikowania wyroków NSA.

To, że Kuchcińskiego nie było na obchodach rocznicy jednej z największych i najkrwawszych polskich klęsk jaką było Powstanie Warszawskie, gdzie zawsze składał wieniec świadczy, że być może PiS ma już go dosyć?

Występy takich sejmowych orłów jak p. Grzegrzółka przyłapywany ustawicznie na kłamstwach i delikatnie mówiąc człowiek o ograniczonej empatii do niepełnosprawnych, wzmiankowana p. Kaczmarek przypominająca stosunkiem do prawdy, kolorem włosów fizjonomią, wdziękiem i całym zachowaniem posłankę Krynicką uciekającą przed leżącymi na sejmowym korytarzu niepełnosprawnymi, p. Terlecki zirytowany pytaniami ludzi nie będących entuzjastami pisowców, (jak w ogóle można nie być entuzjastą PiS-u, to przecież zdrada i podłość zasługująca na ukaranie), zapisują złoty rozdział odrodzonego parlamentaryzmu polskiego.

Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości co do charakteru tej władzy to proszę posłuchać reżimowych mediów, które nie ukrywają, że są całkowicie stronnicze i zakłamane w stopniu, którego telewizja stanu wojennego mogłaby tylko zazdrościć.

O jakim poszanowaniu prawa można mówić w sytuacji, gdy urzędnicy mianowani przez partyjnych aparatczyków decydują, które wyroki sądów będą wykonywane. Budżet państwa finansuje (m in poprzez spółki skarbu państwa) różnych pociotków, lizusów, propagandystów i aparatczyków władzy. Rydzyk jest jawnie finansowany z pieniędzy podatników, pisowcy są nietykalni, a państwo dba o interesy, pieniądze, przywileje i bezkarność rządzącej partii. Taka była Polska Ludowa i taki był komunizm.

Społeczeństwo ciągle jeszcze pogodzone z bezprawiem bierne i apatyczne nie ma świadomości z kim mamy do czynienia i być może upadek reżimu nastąpi nie w wyniku wyborów, a w innych okolicznościach. Wygląda na to, że wyczerpała się cierpliwość Unii i nie będzie pieniędzy dla rządów łamiących praworządność.

Na przełom wewnętrzny trzeba będzie trochę poczekać, ale z drugiej strony tego nigdy nie wiadomo, dyktatury upadają najczęściej w sytuacjach, gdy nic tego nie zapowiada, a sytuacja robi wrażenie spokoju zakisłego stęchłego bajora. Zobaczymy, na razie spełnia się marzenie każdego dyktatora – cmentarny spokój.

Nie wydaje mi się też, aby p. Schetyna był tym który zagra na złotym rogu i swoją charyzmą oraz entuzjazmem poderwie naród do wyborczego triumfu. Bardzo przepraszam wszystkich, którzy twierdzili i być może nadal twierdzą, że p. Schetyna jest wcieleniem demokratycznych wartości, politycznej kultury przyzwoitości i moralności i wokół niego trzeba się skupić, aby wygrać, a pisanie prawdy o nim to zdrada główna. Nie po to walczę z PiS-em, aby podlizywać się komuś podobnemu. Wydaje mi się, że Schetyna jest raczej gwarantem pisowskiego zwycięstwa, a jego koalicja złożona w dużym stopniu z lizusów nie różniących się specjalnie od lizusów pisowskich poniesie w tych wyborach klęskę, na którą w pełni zasłużyła.

Najpierw w/w chciał koalicji z SLD potem w najgorszym stylu zerwał umowę z Włodzimierzem Czarzastym, a wreszcie posunął się do podkupywania polityków lewicy osłabiając lewicę na korzyść pisowców – to i małe i podłe i przede wszystkim głupie jak cała polityka specjalisty od konserwatywnej kotwicy męża stanu na miarę wrocławskiego Metternicha.

Stefan Niesiołowski

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję