Szukaj w serwisie

×
20 października 2018

Start misji BepiColombo. Sonda leci zbadać Merkurego

Fabian Schmidt

Europejska Agencja Kosmiczna ma powody do zadowolenia. Start misji BepiColombo przebiegł pomyślnie. Lot do Merkurego potrwa ponad siedem lat.

Próbniki sondy BepiColombo: MPO i MMO. Fot. Źródło: dw.de

Sonda misji BepiColombo wystartowała w sobotą o 3:45 czasu polskiego z kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. Na orbitę wyniosła ją rakieta Ariane 5. Start przebiegł pomyślnie i już po 27 minutach lotu sonda oddzieliła się od rakiety. Po około pół godzinie przesłała pierwszy sygnał radiowy do centrum kontroli lotów Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) w Darmstadt.

Ambitna misja ESA i JAXA

BepiColombo to wspólna misja Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA i jej japońskiego odpowiednika JAXA. Ma na celu zbadanie powierzchni, wewnętrznej struktury Merkurego i jego magnetosfery. Naukowcy mają poza tym nadzieję, że uzyskają informacje, czy w kraterach tej planety położonych po przeciwnej stronie od Słońca znajduje się lód.

Merkury, który jest najmniej zbadaną planetą Układu Słonecznego, budzi zainteresowanie naukowców ponieważ na jego powierzchni panują skrajne temperatury. Podczas długiego dnia jego powierzchnia rozgrzewa się do 430 stopni Celsjusza, a w nocy oziębia się do temperatury minus 180 stopni. Merkury praktycznie pozbawiony jest atmosfery. Planeta ma zaledwie 4 tys. 878 km średnicy, a więc jest tylko nieco większa od Księżyca.

Wcześniej w kierunku Merkurego wysłano już dwie sondy kosmiczne. W 1975 roku amerykańska misja Mariner 10 po raz pierwszy przesłała na Ziemię zdjęcia tej planety, a wlatach 2011-2015 na jej orbicie znajdowała się sonda Messenger.

Musimy uważać, żeby nie polecieć na Słońce

Lot na Merkurego to najbardziej skomplikowana misja kosmiczna ESA. Potrwa ponad siedem lat. Dopiero w 2026 roku sonda BepiColombo osiągnie swój cel. W tym czasie sonda będzie używała napędu jonowego i asyst grawitacyjnych Ziemi, Wenus i samego Merkurego. Podczas lotu sonda okrąży raz Ziemię, dwa razy Wenus i sześć razy Merkurego. Jak żartobliwie oświadczyl prezes ESA Wörner "Musimy uważać, żeby nie polecieć na Słońce, co oznacza, że przez cały czas musimy hamować sondę".

Jeśli misja przebiegnie zgodnie z planem, to po dotarciu do Merkurego, planety położonej najbliżej Słońca, od sondy oddzielą się dwa próbniki. Pierwszy z nich, Mercury Planetar Orbiter (MPO), będzie badał powierzchnię Merkurego okrążając go na orbicie o wymiarach 400 na 1500 kilometrów, a drugi, Mercury Mahnetospheric Orbiter (MMO), wyprodukowany przez japońską agencję JAXA, wejdzie na orbitę eliptyczną wokół Merkurego i zbada jego magnetosferę. Oba próbniki będą okrążały Merkurego przez około roku i przesyłały w tym czasie wyniki pomiarów na Ziemię.

W sumie na pokładzie obu próbników znajduje się 16 różnych instrumentów pomiarowych. Zostały tak skonstruowane, żeby mogły wytrzymać skrajne wahania temperatury. Niektóre z nich są wręcz mikroskopijne. Na przykład czujnik badający promieniowanie ma wymiary dwa na trzy milimetry. Wykonano go z jednego kawałka krzemu.

Nazwa sondy pochodzi od włoskiego matematyka i inżyniera, Giuseppe (Bepi) Colombo, który wynalazł manewr asysty grawitacyjnej, bez którego niemożliwe byłyby dotychczasowe loty międzyplanetarne. Colombo pomógł NASA w ustaleniu trajektorii lotu sondy Mariner 10. Wysłany w 1973 r. Mariner 10, był do 14 stycznia 2008 roku jedynym statkiem kosmicznym, który dotarł do planety Merkury. Wykonał on pierwszy manewr asysty grawitacyjnej z pomocą Wenus.

 

REDAKCJA POLECA

 

 

 

 

 



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję