Kreatywność urzędnika jest gwarancją, że jego stanowisko nie zostanie w przyszłości zastąpione przez automat – mówi dr Joanna Kwaśniewska z Uniwersytetu SWPS.
Serwis Samorządowy PAP: Spotkała Pani kreatywnego urzędnika?
Dr Joanna Kwaśniewska, psycholog twórczości z Uniwersytetu SWPS w Warszawie: Rzadko bywam w urzędach, ale trafiłam kiedyś na urzędniczkę, która skróciła dla mnie uciążliwą procedurę. Zgodziła się, żebym wysłała maila w mojej sprawie, dzięki czemu nie musiałam ponownie przychodzić do urzędu z wypełnionym odręcznie formularzem.
Czym właściwie jest kreatywność?
- W definicji kreatywności ważne jest to, żeby efekty naszej pracy spełniały dwa kryteria – nowości i wartości. Ta nowość nie musi być bezwzględna; może to być adaptacja czy modyfikacja rozwiązań, które już istnieją. Jeżeli pracujemy w jakimś departamencie i wdrażamy pomysł, który funkcjonuje w pokoju obok, to nadal będzie to kreatywne, ponieważ rozwiązanie będzie nowe w naszym środowisku pracy. Aktywności kreatywne powinny też nosić znamię wartości – być użyteczne, przynosić korzyści finansowe, usprawniać naszą pracę lub przynosić większą satysfakcję klientów. Dopiero kiedy te dwa trzony są zrealizowane, możemy powiedzieć, że działamy kreatywnie.
Stereotypowy urzędnik jest zaprzeczeniem kreatywności. W Pani ocenie jest miejsce na kreatywność w urzędzie?
- Różne zawody wymagają różnego poziomu tej kreatywności. Kiedy robiłam parę lat temu badania, okazało się, że rzeczywiście w instytucjach państwowych, w urzędach, poziom kreatywności był znacząco niższy niż w sektorze prywatnym. Ale to jest w porządku, jeżeli porównujemy pracę urzędnika i projektanta w agencji reklamowej. Wiadomo, że trzonem pracy projektanta jest generowanie pomysłów. W urzędzie wygląda to już nieco inaczej, ale to nie oznacza, że urzędnik nie powinien być kreatywny wcale.
Mimo wszystko praca urzędnika nie kojarzy się powszechnie z kreatywnością…
- Są trzy poziomy kreatywności: “mini c creativity”, „small c creativity” i „big c creativity”. Kreatywność przez duże „k” to wytwarzanie pomysłów, dzieł, idei, które są niezwykłe na skalę świata - jak Beethoven czy Picasso. Kreatywność przez małe „k” opiera się na tworzeniu pomysłów o mniejszym zasięgu – dla naszej firmy albo naszej rodziny. Jest wreszcie poziom „mini”, który polega niekoniecznie na wytwarzaniu jakichś dzieł, ale na radzeniu sobie ze zwykłymi codziennymi kłopotami, z którymi nie możemy poradzić sobie w sposób schematyczny. One nas zaskakują swoją nowością i wtedy potrzebna jest nasza kreatywność. W urzędach poziom „mini c” i „small c” jest potrzebny i przez wiele urzędników realizowany.
Coraz więcej samorządów, głównie dotyczy to większych miast, w corocznych ocenach pracowniczych ocenia właśnie kreatywność.
- Bardzo dużo zależy od osoby zarządzającej daną placówką. Jeżeli urzędnik wpadnie na pomysł usprawnienia jakiejś procedury, skrócenia czasu obsługi klienta w jakiś fajny sposób, a w organizacji jest odpowiednia kultura, wtedy jest też przestrzeń, żeby te usprawnienia zaakceptować. Jeżeli w urzędzie kreatywność nie jest wartością, pomysłowość urzędników jest blokowana, a ich praca jest sprowadzona do całkowicie mechanicznej. To nie jest dobre, bo człowiek żeby mieć satysfakcję ze swojej pracy, nie może działać jak robot. Istota ludzka potrzebuje mieć poczucie wpływu na rzeczywistość. Klimat w organizacji, który jest otwarty na różne pomysły urzędników, podnosi też ich satysfakcję z pracy.
Jak ta otwartość wygląda w firmach?
- W niektórych firmach są systemy informatyczne, które umożliwiają pracownikom wpisanie propozycji ulepszenia, w innych są skrzynki na pomysły – każdy może tam wrzucić swoją sugestię. Czasami skrzynki są niepotrzebne, bo można bezpośrednio porozmawiać z przełożonym. Ważne, że pomysły nie muszą dotyczyć tylko własnego stanowiska.
Pracuję na uczelni, gdzie jedne z drzwi automatycznych otwierają się za każdym razem, gdy ktoś schodzi lub wchodzi po sąsiadujących schodach, a nie ma zamiaru opuszczać klatki schodowej. Pomysł zmiany zakresu pracy czujnika zmniejszyłby znacznie zużycie prądu. Tak funkcjonują najlepsze firmy – są cały czas otwarte na pomysły pracowników, usprawnienie działalności całej organizacji.
Człowiek niekreatywny to zły pracownik?
- Nie spotykam osób całkowicie niekreatywnych. Ludzie są w większym lub mniejszym stopniu twórczy. Czy pracownik mało kreatywny to zły pracownik? Niekoniecznie. Ważne, żeby jego umiejętności były dostosowane do stanowiska, na którym pracuje.
Pełny wywiad na www.samorzad.pap.pl
Źródło: kurier PAP