Krzysztof Skiba
Byłoby to śmieszne, gdyby Trump był komikiem. Byłby to pyszny żart, gdyby jego autor uczył ludzi, jak przyrządzać owsiankę. Może dałoby się te kpiny zrozumieć, gdyby Trump był lewicowym aktywistą albo tancerzem w nocnym klubie. To jednak jest niestety aktualny prezydent USA. Świat jest w rękach wariata. Mamy prze**bane.
Czy satyra polityczna ma jeszcze sens, skoro rzeczywistość sama staje się żartem? Krzysztof Skiba odpowiada: tak, bo śmiech to ostatnia forma sprzeciwu wobec grozy. Jego portret Donalda Trumpa jako „głupka w papieskiej szacie” to coś więcej niż kpina – to akt rozpaczy nad światem, który zapomniał, czym jest powaga władzy.
— The White House (@WhiteHouse) May 3, 2025
Polityczny absurd jako codzienność
Zdjęcia Donalda Trumpa ucharakteryzowanego na papieża, opublikowanego – jak donoszą media – na oficjalnej stronie Białego Domu, to nie tylko gest bezguścia. To, zdaniem Skiby, znak czasów, w których powaga została zastąpiona performansem, a kompetencje – autopromocją.
Obrazek groteskowy? Tak. Ale tym bardziej niepokojący, gdy przestaje być wyjątkiem, a zaczyna ilustrować codzienność polityczną.
Granica groteski i władzy
„Byłoby to zabawne, gdyby Trump był komikiem” – pisze Skiba. Ale nie jest. Trump jako rockman, gwiazda telewizji śniadaniowych, aktywista LGBT czy nawet tancerz nocnego klubu – w każdym z tych wcieleń groteska byłaby dopuszczalna. Świat jest w rękach człowieka, który nie dorasta do swojej funkcji.
Satyra jako krzyk bezradności
„Mamy prze**bane”. To nie żart, satyryczna forma przestaje tu bawić, a zaczyna niepokoić. Wpis Skiby staje się nie tyle satyrą na Trumpa, co satyrą na nasze czasy. Czasy, w których granica między groteską a władzą została bezpowrotnie zatarta.
WARIAT
Na oficjalnej stronie Białego Domu zamieszczono zdjęcie Donalda Trumpa w roli papieża. Byłoby to śmieszne, gdyby Trump był amerykańskim komikiem. Byłoby to zabawne, gdyby był gwiazdą rocka. Byłby to pyszny żart, gdyby jego autor był gwiazdą telewizji śniadaniowych i uczył ludzi jak przyrządzać owsiankę. Może dałoby się te kpiny z wierzących i bogobojnych katolików zrozumieć, gdyby Trump był popularnym ateistą i lewicowym aktywistą, albo tancerzem w nocnym klubie dla społeczności LGBT.
To jednak jest niestety aktualny prezydent USA. Zwykły głupek o mentalności urwisa z podstawówki.
Przepowiednie futurologów i pisarzy się spełniły. Świat jest w rękach wariata.
Mamy prze**bane.
Krzysztof Skiba
opr. DF, thefad.pl
