Szukaj w serwisie

×
30 kwietnia 2020

Stefan Niesiołowski: Teatrzyk pana Sasina

Stefan Niesiołowski

Trzeba przyznać, że p. Sasin jest bardzo specyficznym pisowskim dygnitarzem. Należy on do reżimowców o jakimś szczególnym rodzaju antypatyczności.

Teatrzyk p. Sasina to tzw. wybory, ponura tragifarsa, bo obok przeniesienia odpowiedzialności z Państwowej Komisji Wyborczej na pocztowców i pisowców może dojść do zwiększenia liczby osób zarażonych i w konsekwencji do śmierci. Kiedyś winni poniosą mam nadzieję za to odpowiedzialność, podobnie jak za całość bezprawnych działań dobrej zmiany, ale na razie zachowują się tak, jakby to nigdy miało nie nastąpić.

Jest to zresztą cecha każdej dyktatury. Jej funkcjonariuszom beneficjentom, całej armii trutni, darmozjadów i cwaniaków żyjących z jej popierania wydaje się, że oni wynaleźli cudowny sposób na uwiecznienie swojej władzy, że tej władzy nigdy nie oddadzą, a w każdym razie co otrzymali jako nagrodę za wierną służbę nikt im nie zabierze. Jest to jeden z powodów dla, którego bronią dyktatury jak niepodległości i gotowi są wiele zrobić dla osobistych korzyści.

Ten mechanizm jest dobrze znany i był wielokrotnie opisywany. Gomułka mówił, że władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy, a dr Goebbels, że z tych gabinetów nie wyjdziemy, chyba, że nas wyniosą jako trupy. Co w przypadku Goebbelsa sprawdziło się w najdrobniejszych szczegółach (dołączył jeszcze żonę i szóstkę dzieci).

Bardzo często też poplecznikom różnych dyktatur udawało się zachować swoje łupy. Czy tak będzie w przypadku ludzi dobrej zmiany czas pokaże. Na razie stajemy w obliczu zbojkotowania wyborczej tragifarsy i z oczywistych powodów za tym się opowiadam. Skoro wybory organizuje p. Sasin to niech p. Sasin wybiera i potem ocenia ważność tego wyboru. Cały ten proces zmierza do tego, żeby przyklepać drugą kadencję p. Dudy, za wszelką cenę, po trupach dosłownie i w przenośni, a potem się zobaczy. Nie widzę powodu, aby w tym spektaklu brać udział. To trochę tak jakby tzw. wyborach organizowanych w PRL uczestniczyć z przekonaniem, że trzeba brać udział i wybrać lepszych oczywiście dla dobra Polski.

Z pewnością wśród tysięcy kandydatów, których „proponował” Front Jedności Narodu czyli PZPR, a konkretnie I sekretarz byli lepsi i gorsi, byli nawet przyzwoici i było wiele kanalii, ale dokonywanie rozróżnień pomiędzy nimi w procesie organizowanym przez komunistów było zadaniem jałowym. Dlatego bojkotowałem „wybory” w PRL i będę bojkotował tzw. wybory obecne.

Trzeba przyznać, że p. Sasin jest bardzo specyficznym pisowskim dygnitarzem. Pomijam aparycję, bo nie jest rzeczą właściwą naigrywanie się z rzeczy, na które nie ma się wpływu. Z wyglądem nie jest tak do końca, ale nie bądźmy drobiazgowi. Należy on do reżimowców o jakimś szczególnym rodzaju antypatyczności. To nie jest siermiężny potakujący i wygłaszający niedorzeczne uwagi osobnik, który partii zawdzięcza wszystko i o tym dobrze wie, którego istotą jest partyjne lizusostwo i spijanie z ust wodza nektaru mądrości. To nie jest przaśny karierowicz i ociężały fizycznie i umysłowo nieuk. Ktoś w rodzaju wiecznie obrażonej i robiącej wrażenie cierpiącej na depresję Szydło, lub mający rodzaj knajackiego wdzięku pisowski odpowiednik Moczara lub Siwaka. Tacy ludzie nie budzą mojego wstrętu, raczej rodzaj współczucia czegoś w rodzaju mieszaniny śmieszności i sympatii.

Sasin to odrębna kategoria, obok równie antypatycznych jakoś szczególnie gruboskórnych i jednocześnie tchórzliwie miałkich postaci jak np. Bielan, Schetyna, Dudzina (jak pięknie pląsała w Nowym Jorku), Wójcik, Dworczyk, Szumowski, odrębna kategoria to Rydzyk ze swoim słodko-pobożnym jękliwym głosikiem, itp. pozujących na mężów stanu. Ich istotę stanowi rozsądek, umiar, obiektywizm, prawość, głęboka troska o Polskę i bliźnich. i racją bytu jest troska. Troska cechuje wszystkich w/w a najbardziej chyba p. Szumowskiego (ta bijąca z twarzy pobożność i oczy zmęczone jak u św. Franciszka), któremu chodzi tylko o dobro ludzi, aby nie zachorowali i dlatego broni wyborów korespondencyjnych, a to, że tak chce także PiS to czysty przypadek. Obecny etap zmagań dobrej zmiany o uwiecznienie swojej władzy z pewnością zasługuje na uwagę bo mamy okazję oglądać całą kolekcję postaci i podziwiać ich zachowania. Jako zoolog patrzę na to trochę jak na toki bekasów, zmagania likaonów, harpii, albo elegantsze pojedynki makaków.

Chociaż p. Szumowskiego chciałbym jednak przeprosić bo ukazała się w internecie (bankier.pl) informacja dotycząca dofinansowania spółki Oncoarendi Therapeutics, której prezesem i właścicielem 8,7% akcji (bezpośrednio, pośrednio może więcej) jest Marcin Szumowski. Podobno brat ministra zdrowia. Z artykułu wynika, że na początku marca spółka otrzymała z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju dotację w kwocie 22 mln złotych na wyprodukowanie lekarstwa onkologicznego. Jakiekolwiek sugerowanie, że istnieje związek pomiędzy dofinansowaniem, a czysto przypadkowym pokrewieństwem jest podłą insynuacją typową dla lewaków, tęczowej zarazy, brukselskich zdrajców łżepolaków i targowicy.

Stefan Niesiołowski



Polub nas na Facebooku, obserwuj na Twitterze


Czytaj więcej o:



 
 

Exit mobile version

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.

Akceptuję