Jarosław Kaczyński cieszy się, że Viktor Orban poklepał go przyjaźnie po plecach. Tyle że na tym się skończy. Drugiego Budapesztu w Warszawie nie będzie.
Viktor Orban, mimo antyunijnej retoryki prowadzonej na użytek wewnętrznej polityki, potrafi dbać o interesy Węgier - tworzy silne sojusze w Unii i równolegle współpracuje z Rosją tam, gdzie to się Węgrom opłaca.
Orban płynnie mówi po angielsku, podróżuje po świecie, nie obraża bez powodu swoich sąsiadów, potrafi ustąpić w konflikcie i rozumie jak działa dyplomacja.
A poseł z Żoliborza? Jak jest, wszyscy widzimy...
Grupa Wyszehradzka mająca według oczekiwań Kaczyńskiego stanowić przeciwwagę dla krajów "starej Unii" w zasadzie jest martwa. Czesi i Słowacy dążą do jak najściślejszej integracji i coraz bardziej sygnalizują, że nie po drodze im z Polską Kaczyńskiego.
Mimo ostrych słów, których Orban nie oszczędza Unii Europejskiej, Węgry zgodziły się przyjąć niewielką liczbę uchodźców, rozważają przyjęcie euro, a w głosowaniu nad kandydaturą Donalda Tuska znalazły się w grupie krajów głosujących przeciw Polsce 27:1.
I nie zawahają się zagłosować ponownie za każdym razem gdy będzie tego wymagać węgierska racja stanu.Polska nie ma w Europie żadnych sojuszników.
Dlatego też, tam gdzie polski rząd niszczy nasze sojusze, my jako opozycja staramy się je naprawiać.
Tydzień temu w Bratysławie wspólnie z liderami liberalnej opozycji Węgier, Czech i Słowacji założyliśmy Inicjatywę Bratysławską "Nowa Europa Środkowa", która ma zadanie zacieśnić współpracę między naszymi krajami i tworzyć dobre dla nas projekty w ramach Unii.
W najbliższy poniedziałek ponownie spotykamy się w Pradze, by rozmawiać o przyszłości strefy euro, konsekwencjach Brexitu i współpracy Europy z USA.
Jako liderzy liberalnych ugrupowań jesteśmy przekonani, że im więcej współpracy, szacunku i strategicznego działania, tym więcej szans na sukces. Nie wystarczy być niezadowolonym z obecnej sytuacji. Trzeba działać i ją zmieniać.
Ryszard Petru