Jesteśmy w tygodniu w którym Prawo i Sprawiedliwość święci swoje triumfy. Dobra polityka gospodarcza ostatnich dziesięciu lat, wzrost gospodarczy Niemiec i Europy przyniosły solidny wzrost gospodarczy. Oczywistym beneficjentem tej sytuacji jest partia rządząca.
Fatalne błędy Hanny Gronkiewicz-Walc w Warszawie w zakresie nadzoru dały pożywkę pod tezy o "rządzącym złodziejskim układzie".
Zamachy terrorystyczne w Europie sprzyjają wrogości do uchodźców. Ponieważ PiS po okresie wspierania przyjmowania muzułmanów z Czeczeni przeszedł na pozycje wrogie jakimkolwiek uchodźcom, jawi się dzisiaj jako gwarant nie powtarzania błędnej polityki imigracyjnej krajów zachodniej Europy.
Wiele miliardów w budżecie państwa na sprzęt wojskowy i zerwanie relacji z Francją w tym obszarze oraz wybudowanie przez poprzedni rząd gazoportu zdolnego przyjmować gaz z USA doprowadziło do tego, że prezydent-biznesmen Trump uznał, że warto przyjechać do Polski, aby dopiąć sprzedaż amerykańskich produktów.
Wpisuje się to w jego strategię wzrostu eksportu z USA. To wszystko razem wydaje się przyćmiewać różne wpadki i problemy PiS: łamanie Konstytucji, próbę upartyjnienia sądów, całkowitą podległość partyjną mediów publicznych, ośmieszające działania Komisji Śledczej ds. Amber Gold, niespotykany nepotyzm i kolesiostwo w spółkach SP oraz w instytucjach państwowych itd., itp.
Mam nieodparte wrażenie, że opozycja kompletnie nie radzi sobie z tymi czynnikami, które skutkują wzrostem poparcia dla partii rządzącej.
Powtarzanie wyłącznie, że jesteśmy przeciwko PiS nie zastąpi racjonalnego i dobrze sformułowanego programu, który będzie ogniskował opozycję. Próby np. Nowoczesnej zaproponowania rewolucji obyczajowej, która ma przebudować Polskę w kierunku lewicowo-ultraliberalnym są z góry skazane na niepowodzenie.
Wystarczy wspomnieć los partii Palikota. Wybaczcie Państwo, że po wielu zabawnych wpisach przedstawię parę myśli poważnych, ale sytuacja wydaje mi się dojrzała do dyskusji na serio, gdyż zbliżamy się do połowy kadencji, a brak zasadniczego ustawienia sporów może doprowadzić do pojawienia się czynników, które na trwale zbudują dominację PiS w Polsce.
Po pierwsze musimy odpowiedzieć na pytanie co zasadniczo złego jest w polityce Prawa i Sprawiedliwości. Dla ludzi, którzy są beneficjentami programu 500+, boją się zamachów, korzystają ze wzrostu gospodarczego oraz cieszą się z wyróżnienia Polski wizytą prezydenta USA jest to fundamentalne pytanie.
Wskazywanie na jak to określił Grzegorz Schetyna "brutalne chamstwo" rządzących jest dobre, ale niewystarczające. Te brutalne chamstwo odczuwają bowiem wyłącznie ludzie, którzy "na co dzień" interesują się polityką.
Przeciętny obywatel tego nie odczuwa bo się o tym nawet nie dowiaduje. Co jest tym czynnikiem, który dla każdego obywatela powinien być ważny, a który dzień po dniu jest realizowany przez PiS? Tworzenie omnipotencji państwa.
Czyli budowanie systemu, w którym wolność jednostki jest zastąpiona przez opiekuńczo-nadzorczą rolę państwa. To jest zresztą istotą sporu, który mnie poróżnił z Jarosławem Kaczyńskim. Dla mnie rolą państwa jest tworzenie zewnętrznych i wewnętrznych ram dla wolności obywatelskiej, a dla Kaczyńskiego państwo to lekarstwo na brak samodzielności ludzi.
Jego postawa wynika z głęboko zakorzenionego myślenia socjalistycznego (charakterystycznego dla jego idola - Józefa Piłsudskiego). Dlatego też dla Kaczyńskiego służby specjalne, prokuratura i policja muszą wkraczać w każdy element życia ludzkiego, a dla mnie jest (i było w sprawie Leppera) to nie do zaakceptowania.
Ta różnica jest różnicą fundamentalną i posiadającą wielorakie konsekwencje. W realiach polskich budowanie przez PiS państwa totalnego oznacza po prostu jego upartyjnienie. Bez wiary w wolność obywateli i zaufania do ludzi kontrola nad społeczeństwem musi oznaczać budowanie monopartii wpieranej przez system służb bezpieczeństwa i wojsko.
Nomenklatura ma to do siebie, że się rozszerza. I dla każdego, nawet najmniej zaangażowanego obywatela przyjdzie moment, gdzie nawet sklepiku, czy małej firmy nie otworzy bez partyjnego umocowania. Tak było we wszystkich krajach, gdzie nomenklatura rządziła. Koncepcja rządów partii jest w idei politycznej całkiem nowa. Jej twórcą jej Włodzimierz Lenin, a pierwszym państwem, gdzie system władzy partii był ustalony był ZSRR. Jej zastosowanie nie było jednak tylko domeną rządów lewicowych.
Z powodzeniem rządy takie kreował gen. Franco, czy Pinochet, chociaż w tych krajach zwykle system ten przeżywał niedługo swego twórcę. Państwo partyjne jest w początkowym okresie sprawniejsze od zarządzanej wielobiegunowo demokracji. Centralizacja decyzji daje początkowo sprawność działania. Istotą tego państwa jest tworzenie nomenklatury.
Do bycia w elicie nie potrzeba specjalnego wykształcenia, mądrości, zdolności, pracowitości, czy szczęścia: wystarczy mieć legitymację partyjną. Sposobem rekrutacji do tak tworzonej elity jest przynależność polityczna. Taka przynależność daje olbrzymie profity. Dostęp do urzędów, spółek państwowych, zaszczytów oraz ochrona przed odpowiedzialnością za przekraczanie prawa. Istotą i spoiwem rządów PiS jest właśnie tworzenie tak skonstruowanej elity. I z tego też powodu elita tworzona inaczej, w poprzednim systemie, która opierała przynależność na w/w czynnikach (zdolności, pracowitości, szczęściu, wykształceniu etc.) jest największym wrogiem dla takiego państwa partyjnego.
Spójrzcie Państwo, że PiS z ochrony swoich ludzi (Mariusz Kamiński, Wolfgang, sędzia TK, który spowodował wypadek, kierowca samochodu premier w trakcie wypadku itd) uczynił wręcz ostentację. Dlaczego? Bo przekaz jest jasny. Jesteś z nami jesteś bezpieczny. Jesteś z "nimi" będą cię ścigać wszystkie instytucje państwa. Jesteś z nami i nazywasz się Piotr Duda to "Sok z buraka" będzie prześladowany za umieszczenie twojego mema w mundurze ZOMO. Jesteś przeciwko nam i nazywasz się Tusk to twój wizerunek w mundurze SS umieszczony przez przedstawiciela RP to żart. Jesteś naszą "córką leśnika" wybieraj w posadach. Jesteś z nimi radź sobie sama. Tak skonstruowane państwo oznacza wymianę elit poprzez tworzenie nomenklatury partyjnej. I taki jest cel J. Kaczyńskiego.
Dlaczego taki system jest zgubny dla Państwa w dłuższym okresie czasu? Gdyż tak stworzona elita opiera się na znajomościach, a nie na zdolnościach. Tak budowane Państwo jest oczywiście sprzeczne z samą istotą myślenia europejskiego, gdzie zdolność, kreatywność, wykształcenie, pracowitość były zawsze elementami kluczowymi dla osiągnięcia sukcesu. Nomenklatura partyjna jako źródło sukcesu w sposób organiczny cofa nas na Wschód.
Na czym więc powinna skupić się opozycja?
Na wykazywaniu tworzenia nomenklatury i zawłaszczania Państwa poprzez pokazywanie, szczególnie młodym oraz drobnym przedsiębiorcom, że oznacza to zamknięcie dla nich drogi do kariery, czy biznesu w inny sposób niż poprzez uległość polityczną. A dla wszystkich zarządzanie przez osoby nominowane partyjnie będzie szkodliwe ze względu na to, że selekcja partyjna zawsze ma charakter selekcji negatywnej.
Musimy zbudować przed wszystkim informację dla społeczeństwa o osobach z nomenklatury. I pokazać je publicznie poprzez wskazanie osób i ich powiązań z partią rządzącą. Bez tego ludzie nie zrozumieją czym grozi monowładza PiS i budowanie przez tą partię Pisoclandii.
Jarosław Kaczyński jest bardzo sprytnym politykiem. On nie ma żadnych poglądów. Jest gotowy głosić takie poglądy jakie w danej chwili mu pasują. Więc dostosowuje te poglądy do danych okoliczności społecznych. Opozycja nie wygra z nim na lepszy program, bo będzie on głosił zawsze taki program, jak z sondażów będzie wynikać, że ludziom się podoba. Jedynym jego ukrytym programem od którego nie odstąpi jest budowanie monowładzy swojej partii.
I dlatego opozycja powinna oprzeć program na dwóch filarach: po pierwsze chcemy państwa europejskiego (ale nie w znaczeniu muzułmańskich gett, czy ekstremizmu lewicowego w obyczajowości) tylko w zakresie pomocniczej, a nie totalnej roli państwa, a po drugie chcemy aby tkankę Państwa nie tworzono poprzez nomenklaturę partyjną, tylko poprzez uczciwe zasady konkurencji i awansów. Tak winna być wyznaczona linia sporu i tylko taki spór można z PiS wygrać.