Jacek Lepiarz
W 1939 roku Polska została napadnięta przez dwa totalitarne państwa – Niemcy i Rosję. Mimo to władze w Warszawie domagają się reparacji tylko od Niemiec, a pomijają Rosję. Dlaczego? – pyta „Die Welt”.
„Podczas II wojny światowej Polska została zaatakowana przez dwóch totalitarnych sąsiadów – nazistowskie Niemcy i Związek Sowiecki. Władze w Warszawie domagają się reparacji tylko od Berlina, a wysuwając roszczenia pomijają Moskwę. Jest tego kilka powodów” – pisze warszawski korespondent „Die Welt” Philipp Fritz.
Autor zaznacza, że oszacowane przez stronę polską na 1,3 bln euro straty poniesione przez Polskę w wyniku działań Niemiec podczas wojny są „niewyobrażalną sumą”, ale jeszcze bardziej niewyobrażalne są niemieckie zbrodnie popełnione w Polsce. „Z moralnego punktu widzenia próba zadośćuczynienia jest wskazana i nie powinno się jej odrzucać” – uważa Philipp Fritz.
Roszczenia wobec Rosji nie mobilizują wyborców
Wysuwane obecnie roszczenia mają zdaniem „Die Welt” także inny cel – służą mobilizacji elektoratu PiS przed przyszłorocznymi wyborami do parlamentu. Z powodu eksplodujących cen węgla i wysokiej inflacji, PiS znajduje się i pod presją i szuka tematów zastępczych. „W przeszłości partia już wygrywała wybory za pomocą antyniemieckich kampanii” – przypomina autor.
„Dlaczego PiS nie prowadzi kampanii antyrosyjskiej?” – pyta Philipp Fritz. Jednym z powodów jest według niego panująca w Polsce jednomyślność w krytycznej ocenie Rosji. Ostre sankcje wobec Moskwy i dostawy broni do Ukrainy popierają niemal wszystkie polskie partie.
„Elektorat nie da się w tej kwestii podzielić, a tym samym niemożliwa jest mobilizacja jego części” – tłumaczy niemiecki dziennikarz.
Spory z Ukrainą odłożone na później
Philipp Fritz zwraca ponadto uwagę, że liczby obrazujące straty wojenne dotyczą ściśle ograniczonego terytorium i nie obejmują ani otrzymanych po wojnie byłych terenów niemieckich na Zachodzie, ani też utraconych ziem polskich na Wschodzie. „Może to być argument przeciwdziałający ewentualnym kontrroszczeniom (wobec Polski)” – wyjaśnia „Die Welt”.
Roszczenia wobec Moskwy musiałyby obejmować także dzisiejszą Ukrainę, gdyż wschodnie ziemie Polski weszły w skład Ukraińskiej Republiki Socjalistycznej.
„Należałoby także powrócić do rozliczeń związanych z działalnością UPA” – pisze Philipp Fritz przypominając, że podczas masakr na Wołyniu i w Południowej Galicji zginęło blisko 100 tys. osób. Od ataku Rosji na Ukrainę Warszawa i Kijów postanowiły odłożyć na bok spory historyczne.
„Die Welt” na zakończenie przytacza opinię prezesa PiS, który w jeszcze inny sposób tłumaczył brak roszczeń wobec Rosji. - Rosja nie jest państwem prawa, dlatego roszczenia wobec tego kraju nie miałyby sensu – miał powiedzieć Jarosław Kaczyński.
REDAKCJA POLECA