Roman Giertych
Ludzie będą wściekli na rząd, ale PiS postanowił się okopać i próbować przeczekać zły czas. Stąd za wszelką cenę będą chcieli przeprowadzić wybory, nawet jeżeli mandat Andrzej Dudy będzie w związku z tym bardzo słaby.
Musimy sobie powiedzieć prawdę. Bez świadomości tego, w jakiej znaleźliśmy się sytuacji nie znajdziemy żadnego z niej wyjścia.
Kryzys epidemii ujawnił dwa zasadnicze deficyty obecnej władzy.
Jednym z tych deficytów jest dążenie do autorytaryzmu poprzez szerzenie kłamstwa, a drugim jest przekupywanie ludzi z rezerwy zgromadzonej w poprzednich latach. Obydwa te deficyty powodują śmiertelną mieszankę, która może doprowadzić do totalnego rozkładu naszego państwa.
PiS od początku swych rządów, krok po kroku wykorzystywał większość sejmową do wprowadzania systemu rządów autorytarnych. Łamanie Konstytucji przez okazji Trybunału Konstytucyjnego, KRS, czy SN stanowiło trzon tych działań. Z drugiej strony nadwyżkę finansów publicznych wypracowaną w latach 2005-2015 (w większości w czasie rządów PO-PSL, a częściowo w czasach rządów PiS, Samoobrona, LPR) rozdano poprzez programy socjalne oraz zwyczajnie rozkradziono. Obecnie na czarną godzinę nie zostało nic.
PiS założył, że prosperity gospodarcza będzie trwała w nieskończoność i nie brał pod uwagę nawet drobnego kryzysu światowego. Tymczasem na polską gospodarkę idzie Armagedon.
W najgorszych latach kryzysów gospodarka USA nie miała 20% takiego przyrostu tygodniowego bezrobotnych jak obecnie. Wszystkie Państwa, które zbierały pieniądze na czas kryzysu np. Niemcy refundują teraz firmom zatrudnienie pracowników przez trzy lub sześć miesięcy. W Polsce te ułatwienia mają charakter zwyczajnych pozorów, pod płaszczykiem których rząd chce wprowadzić areszt domowy stosowany decyzją prokuratora.
Już za kilka miesięcy będziemy mieli dwucyfrowe bezrobocie i szalejącą inflację. Padnie tysiące firm, a tysiące rodzin zostaną bez środków do życia. Państwa nie będzie stać na płacenie socjalnych przelewów, albo inflacja nakręcona drukowaniem pieniędzy spowoduje, że dotychczasowe umowne "500 plus" będzie nic nie warte.
Ludzie będą wściekli na rząd, ale PiS postanowił się okopać i próbować przeczekać zły czas. Stąd za wszelką cenę będą chcieli przeprowadzić wybory, nawet jeżeli mandat Andrzej Dudy będzie w związku z tym bardzo słaby.
Uważam, że odwołanie wyborów nastąpi w ostatniej chwili, o ile zorientują się, że technicznie nie mogą ich zrobić.
Jeżeli odwołają wybory, to będą chcieli jak najdłużej trzymać stan nadzwyczajny, stąd potrzebują quorum w Sejmie i stąd tak wielkie parcie do zdalnego głosowania.
Zmiany regulaminu mają im pomóc przedłużać w nieskończoność stan nadzwyczajny (do czego potrzebna jest zgoda Sejmu) tak aby wybory odbyły się jak najpóźniej. Szczerze mówiąc, gdy patrzę na polityków lewicy, która ich w tym wspiera zastanawiam się nad tym, czy jest to działanie powodowane infantylnym kretynizmem, czy też się już z PiS dogadali.
Jaka musi być nasza strategia?
Żadnych układów z PiS. Już w czas epidemii ich zachowanie, które pod płaszczykiem "pomocy" dla firm wprowadza nowe instrumenty zamordyzmu jest całkowicie nieakceptowalne i nieodpowiedzialne.
Brak kolaboracji z obecną władzą będzie stanowić mandat do domagania się odejścia całego układu rządowego wcześniej niż w 2023, co jest warunkiem jakichkolwiek szans na odbudowę Polski.
Roman Giertych