Radek Wiśniewski
W styczniu 1863 roku z miast zbiegło sporo młodych ludzi, żeby uniknąć branki do rosyjskiego wojska na ruski rok czyli na co najmniej 10 lat. Żeby uniknąć powołania do wojska, można było wybić sobie kamieniem przednie zęby, siekacze, jedynki. To podobno bardzo boli, ale reklamacja od wojska gwarantowana
To rocznica i wydarzenie, które ciągle mnie przerasta, ciągle wiedzę o tym odkładam na osobna półkę, zajmę się tym za wiele lat i na wiele lat. Tak mówię żonie i ona wie, że czeka ją jeszcze niejedno wyrzeczenie, skoro sobie takiego męża wzięła. Męża, który nasłuchuje głosów.
Te głosy jakby zza szyby, zza mgły, odległe. W nocy z 21 na 22 stycznia, kiepska zima była, chwila roztopów, wyższych temperatur. Data wyznaczona trochę na chybił trafił.
W styczniu 1863 roku z miast zbiegło sporo młodych ludzi, żeby uniknąć branki do rosyjskiego wojska "na ruski rok" czyli na co najmniej 10 lat. Przeciętnie służba trwała 25 lat. I mało kto dożywał końca służby. Szacunki, które znamy dzisiaj to mowa o tym, że z danego rocznika poboru - około 17-20 tysięcy młodych ludzi wyrwanych z ich rodzin, planów, małżeństw - do końca służby dożywało kilkaset osób. Wracali do żon, które już ich nie poznawały, do dzieci, które były dorosłe, zniszczeni latami służby w mundurze, jak żywe trupy.
Żeby uniknąć powołania do wojska, można było wybić sobie kamieniem przednie zęby, siekacze, jedynki. To podobno bardzo boli, ale reklamacja od wojska gwarantowana. Zęby, przynajmniej dwie pary przednich były potrzebne do odgryzania ładunków prochowych z kula do ówczesnych karabinów w kartonowych gilzach zamykanych metalowym kapiszonem.
Ale spróbuj przetrwać w lesie, zimą, jedną noc. To nie była łatwa decyzja. Trudno było liczyć, że ci uciekinierzy z branki wytrwają w lasach do marca, kwietnia, kiedy łatwiej byłoby robić powstanie. Może dałoby się zorganizować to jakoś wojskowo, jakąś broń sprowadzić?
A tak - "obok Orła, znak Pogoni / poszli nasi w bój bez broni".
I jeszcze - "pięściami zdobędziemy karabiny, a karabinami - armaty".
Nie. Tak się nie dało. Ale oni o tym nie wiedzieli.
I teraz kiedy wklejam rycinę Grottgera, tę którą wszyscy znają ze szkoły i jej nie widzą - dostrzegam twarze. To jest noc przed, czy już noc po? Nie ma euforii, oczekiwania radosnego boju, święta wolności. Na tych twarzach maluje się świadomość i determinacja. Zatem może wiedzieli?
Twarze dostrzega też Fejsbóg, pyta mnie czy znasz te osobę - i podświetla twarze. I pyta kto to jest? Oznacz znajomą osobę w poście.
A ja ich nie znam, słyszę tylko huk młotów, szczęk stali. Jak zza mroźnej mgły. Ich głosy. Zgrzyt metalu.
Radek Wiśniewski