Dariusz Stokwiszewski
Rząd partii, na którą oddało głos tylko 18 procent uprawnionych do głosowania obywateli, każdego dnia łamie Konstytucję, a w konsekwencji także inne akty prawne, z niej wynikające. Czy władza z tak niskim poparciem ma prawo do niszczenia demokratycznego państwa prawnego?
W Polsce każdego dnia łamana jest Konstytucja, a w konsekwencji także inne akty prawne, z niej wynikające. Robi to rząd partii, na którą oddało głos tylko 18 procent uprawnionych do głosowania obywateli. Czy zatem władza z tak niskim poparciem ma prawo do niszczenia demokratycznego państwa prawnego, jakim jeszcze tak niedawno była Polska? Nie! Jednak wobec powyższego należy uznać, że Polska nie jest już państwem prawa, o jakim tu mowa!
Pozwolę sobie na dygresję, do której mam prawo zarówno, jako obywatel RP, a także, jako badacz i publicysta, zawodowo zajmujący się tego typu problemami społeczno – politycznymi. Obawiając się tego, że politycznie sterowany wymiar sprawiedliwości i organa ścigania mogłyby szukać powodu do zemsty na mnie – do czego są wyjątkowo „zdolne i dobrze przygotowane” zarówno merytorycznie, jak też (nie)etycznie, pragnę dodać, że rozważania te traktuję, jako abstrakcyjne, wynikające jedynie z logiki i mojej wiedzy naukowej! Jednak oparte też na obserwacji polskiej rzeczywistości. Oto sposób i sens mojego myślenia (jednocześnie też teza – dowód), zawarte w kilku zdaniach:
Jeśli ktokolwiek łamie przepisy prawa; karnego, skarbowego, handlowego etc., to jest za to karany po uprzednim udowodnieniu winy i osądzeniu, jako przestępca. Tym bardziej (logika nakazuje myśleć), że przestępcą jest ten (przy założeniu, że zostanie osądzony przez niezawisłych sędziów i wolne sądy), kto łamie Ustawę Zasadniczą, będącą nadrzędną nad wszystkimi pozostałymi aktami prawnymi tym bardziej, że robi to w pełni świadomie, a wręcz z rozmysłem!
Swoje wątpliwości w zakresie konstytucyjności zmian przeprowadzanych przez rząd w polskim wymiarze sprawiedliwości zgłosiły: Komisja Wenecka, Komisja Europejska, Europejska Sieć Rad Sądownictwa i polskie stowarzyszenia sędziowskie. Podobne są oceny prawniczych autorytetów, według których przepisy te są niezgodne nie tylko z naszą konstytucją, ale też z prawem UE. Te odczucia ma większość polskich obywateli RP – choć nie tylko – myślących kategoriami cywilizacji zachodniej i przestrzegania prawa! Przez pisowskie delikty konstytucyjno – prawne RP wypadła z orbity państw demokratycznych, choć oficjalnie się o tym póki, co nie mówi. Pisowski rząd wraz ze swymi koalicjantami doprowadził do tego, że postrzegany jest tak, jak przysłowiowy „nowotwór, wróg, koń trojański" etc. UE w stosunku, do której chce się zachować po barbarzyńsku niszcząc to, co miliony Europejczyków budowały przez dziesięciolecia. Jeśli to „się uda”, to możemy zacząć być postrzegani jak ci, którzy wywołali I oraz II wojny światowe – jak zbrodniarze i niszczyciele pokoju i wolności!
Dodam, że w moim przekonaniu byłoby to adekwatne określenie, które dotyczyłoby oczywiście rządu i partii, z których się on wywodzi. Nie mniej odium barbarzyństwa, chamstwa, buty i prostactwa spadłoby rykoszetem na cały naród! Do tego dopuścić nie można w żaden sposób. „Grzech zaniechania” byłby w tym przypadku równoznaczny ze wspieraniem tego szkodliwego już nie tylko dla Polski, ale i świata reżimu. Na tym nie koniec; w Polsce tak naprawdę nie rządzi rząd, a jeden samotny, zakompleksiony bezdzietny i bezżenny mężczyzna, co do zdolności rządzenia, którego mam ogromne zastrzeżenia! Nie wydaje mi się, aby było to dla Polski dobre z różnych względów, których jest cała masa, ale przede wszystkim to sprzeczne z polską konstytucją! Co wobec tego możemy my zrobić, aby powstrzymać destrukcję i demontaż państwa, jakie znaliśmy? Państwa będącego jednym z ważnych elementów demokracji europejskiej, która zapewnia nam pokojowy rozwój i bezpieczeństwo! Czy możemy się posunąć do tego, co powszechnie nazywa się „nieposłuszeństwem obywatelskim”?!
Czym jest „nieposłuszeństwo obywatelskie”:
W latach 70. XX wieku, John Rawls jasno zdefiniował nieposłuszeństwo obywatelskie. Określił je, jako akt publiczny bez użycia przemocy, (co też mocno podkreślam, choć z drugiej strony jej nie brakuje – przypadków jest całe mnóstwo) będący świadomym naruszeniem prawa przy oficjalnym sprzeciwie wobec legalnej władzy, naruszającej ustalone normy. Mam na myśli pokojowe demonstracje, marsze i inne formy protestów, do których prawo daje Konstytucja!
Na tego rodzaju definicji nieposłuszeństwa obywatelskiego się tu opieramy. W pewnym momencie pojawił się także spór prawniczy o to, czy taki protest przeciwko naruszaniu prawa powinien skutkować także odpowiedzialnością prawną. Były też głosy, że można stworzyć wyłączenia tego zachowania spod odpowiedzialności karnej, dopuszczając w pewnych wypadkach do takiej formy protestu obywatelskiego. W dzisiejszej Polsce PiS takich powodów jest aż nadto!
Ciekawe, że za podobnym rozwiązaniem i wprowadzeniem do konstytucji opowiadał się również dr Janusz Kochanowski – rzecznik praw obywatelskich – wybrany przez pisowską większość w 2006 r. W wielu opracowaniach pisał on o tym, że obywatel powinien mieć możliwość sprzeciwu wobec władzy i uniknięcia (w takim przypadku) odpowiedzialności karno – administracyjnej. Po zmianach społeczno – politycznych z końca l. 80. i początku 90. XX wieku, sądownictwo stanęło przed kwestią wyjaśnienia spraw z czasów PRL – kiedy to wiele osób stosowało taki sprzeciw i było za to karane – problem taki się pojawił.
Według mecenasa Jacka Dubois zasadniczym dla omawianej tu kwestii, był wyrok SN z 2006 r. Sąd Najwyższy uznał, że działania bez użycia przemocy, które mają na celu obronę prawa i demokratycznych wartości, powinny być dobrze rozważone pod kątem tego, czy rozpatrywany przypadek był społecznie niebezpieczny. Dlaczego?! Dlatego, że definicja przestępstwa opiera się na tym właśnie warunku. Przestępstwem jest czyn społecznie niebezpieczny, którego w „społecznym nieposłuszeństwie” jednak brakuje! Stąd, protestujący w ten sposób obywatele nie powinni być skazywani za tego rodzaju czyny. Jakże ma się to do polskiej rzeczywistości w czasie trzech lat rządów „dobrej zmiany”, która niszczy Polskę głównie poprzez łamanie prawa, za co powinna stanąć przed sądami Najjaśniejszej?! Dobra zmiana okazała się zmianą będącą „na bakier” z Konstytucją, a poprzez to także bezpośrednio z Kodeksem karnym! Czekam, zatem na rozliczenie tych ludzi przez sądy i na powrót Polski do demokracji, i rządów prawa!
Po raz kolejny też podkreślam i to, że ewentualne poparcie wyborcze udzielone PiS będzie ze szkodą dla Polski, gdyż bezpośrednim skutkiem pozostania tej partii przy władzy (o przejęciu samorządów nie wspominając) będzie cywilizacyjne „cofnięcie” Polski o dziesiątki lat w jej rozwoju! Tak, więc „nie” dla pisowskiej dyktatury mówią dzisiaj wszyscy kochający Polskę obywatele! Głos oddany na nią to przykładanie ręki do „podpalenia” Polski i Europy, co może skutkować w przyszłości nawet wojną!
Dariusz Stokwiszewski